Ostatnie dni były dla Roberta Lewandowskiego i całej Barcy z kategorii tych "do zapomnienia". Koniec przygody z Ligą Mistrzów po przegranej 1:4 z Paris Saint-Germain na własnym boisku.
Następnie 2:3 z Realem Madryt, co niemal przesądziło o tytule mistrzowskim dla Królewskich. Dodatkowo Polak opuścił boisko już w 64. minucie spotkania.
W poniedziałkowym starciu z Valencią "Lewy" tupnął nogą i to tak, że zatrzęsła się cała Barcelona. Katalończycy po pierwszej połowie przegrywali 1:2. Wtedy sprawy w swoje ręce wziął polski snajper.
Więcej o spotkaniu Barcelona - Valencia przeczytasz tutaj -->> Niesamowity "Lewy". Historyczny wieczór Polaka
Po zmianie stron szybko zdobył swojego pierwszego od 17 marca gola. I poszedł za ciosem. Kolejny rzut rożny i druga bramka głową, a na koniec piękne uderzenie z rzutu wolnego, które pozwoliło skompletować mu hat-trick.
"Zbawił Barcę" - można było przeczytać w hiszpańskich mediach po tym występie. Nic dziwnego, że został wybrany MVP poniedziałkowego pojedynku. Innego wyboru tak naprawdę być nie mogło.
Lewandowski jednym występem wrócił też do walki o koronę króla strzelców. Po trzech poniedziałkowych trafieniach na liście napastnika jest 16 goli. Na pięć kolejek przed końcem sezonu liderem jest Artem Dowbyk (19 trafień).
Zobacz także:
Krytycy Polaka wpełzli pod kamienie
W Hiszpanii wszyscy piszą o Lewandowskim
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: z piłką robią cuda. To po prostu trzeba zobaczyć