O tej decyzji Marciniaka będzie głośno

Getty Images / Alexander Hassenstein / Staff / Na zdjęciu: Szymon Marciniak
Getty Images / Alexander Hassenstein / Staff / Na zdjęciu: Szymon Marciniak

- Można mówić, że mecz był świetnie sędziowany pod względem technicznym, ale jeśli źle rozstrzygnęli ostatnią akcję, jest to wypaczenie wyniku - mówi nam były sędzia międzynarodowy Marcin Borski. Czy polscy sędziowie popełnili błąd w Madrycie?

Mecz Realu Madryt z Bayernem Monachium w półfinale Ligi Mistrzów trzymał w napięciu do ostatnich sekund (dosłownie). W 13. minucie doliczonego czasu gry goście strzelili gola na 2:2, ale nie został on uznany. Jeszcze przed strzałem sędzia Szymon Marciniak użył gwizdka, ponieważ jego asystent zasygnalizował spalonego.

- To są milimetry i ciężko przesądzać, bo gołym okiem nie było tego widać. Wydaje mi się, że sędziowie VAR dysponują odpowiednią technologią i gdyby nie było spalonego, to ta sytuacja byłaby skorygowana - mówi nam były międzynarodowy sędzia Marcin Borski.

Istotna jest tu chronologia zdarzeń. Najpierw rozległ się gwizdek, a dopiero później zawodnik Bayernu oddał strzał. Tutaj VAR nie mógłby nic zrobić, nawet gdyby ostatecznie nie było spalonego. Takie są przepisy używania weryfikacji.

- Jeżeli gwizdek był przed strzałem, to gol nie mógłby być zaliczony. VAR nie mógł sprawdzać. Tego nie dałoby się już w żaden sposób cofnąć - wyjaśnia Borski.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: To nie jest fake. Szalona parada bramkarza

- Wywołało to bardzo duże zamieszanie i pozostawiło pewien niesmak, bo wcześnie przecież VAR uznaje gola na 2:1 na niekorzyść Bayernu. Mógł działać i sprawdzać, choć sędzia najpierw wskazywał, żebył spalony, bo nie było gwizdka. No a później sędziowie nie uznają bramki na 2:2. Narasta frustracja, bo w dramatycznych okolicznościach odpadasz z Ligi Mistrzów, choć wydawało się, że masz wszystko pod kontrolą - tłumaczy Borski.

Ciekawą sytuację mieliśmy natomiast w pierwszej połowie, gdy na boisku pojawiły się dwie piłki. Real szybko rozpoczął grę z autu i Vinicius strzelił w słupek, a dobitkę Rodrygo obronił Manuel Neuer. Dopytujemy, czy VAR mógłby interweniować, gdyby w tej sytuacji padła bramka.

- Jeżeli druga piłka nie wpływa na grę, to nie ma to żadnego znaczenia. Była gdzieś po drugiej stronie boiska i nikt nie zwracał na nią uwagi, więc tutaj postępujemy zgodnie z duchem gry - podkreśla nasz rozmówca.

Istotne wydaje się pytanie: czy Szymon Marciniak wypaczył wynik meczu?

- Do pewnego momentu jego występ był fenomenalny. Miał mecz pod kontrolą, mniej więcej do momentu, gdy został anulowany gol na 1:1 po pchnięciu rywala przez obrońcę [Nacho - red.]. Zresztą Szymon pokazał to bardzo plastycznie i decyzja została świetnie sprzedana. Niemiej nie zostało to wyłapane w pierwszym tempie z boiska i być może wkradła się nerwowość. Sytuacja z golem na 2:1 nie była trudna do wyłapania i przytrafił się dość poważny błąd asystentowi. Ruediger zdecydowanie nie był na spalonym, tym bardziej zdobywający bramkę Joselu, który był wyraźnie za linią piłki. Było to widoczne gołym okiem - mówi Borski.

- Ostateczną ocenę zespołu sędziowskiego trzeba uzależnić od tego, czy mieli rację w tej ostatniej sytuacji. Można mówić, że mecz był świetnie sędziowany pod względem technicznym, ale jeśli źle to rozstrzygnęli, jest to wypaczenie wyniku. Trudno wtedy chwalić sędziów - podsumował były międzynarodowy arbiter.

Tomasz Galiński, WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty