Niemcy w szoku! To kosmos, co stało się w półfinale Ligi Mistrzów

Getty Images / Alexander Hassenstein / Na zdjęciu: Joselu został bohaterem Realu Madryt w rewanżu z Bayernem Monachium
Getty Images / Alexander Hassenstein / Na zdjęciu: Joselu został bohaterem Realu Madryt w rewanżu z Bayernem Monachium

To był kolejny niewiarygodny mecz Realu Madryt w Lidze Mistrzów. "Królewscy" pokonali Bayern Monachium 2:1 i wjechali do wielkiego finału, odrabiając straty i strzelając dwa gole w odstępie trzech minut.

To jest coś niewiarygodnego. W 88. minucie Real Madryt przegrywał z Bayernem Monachium 0:1 i był poza Ligą Mistrzów. Ale wtedy podopieczni Carlo Ancelottiego przypomnieli sobie, że są królami tych rozgrywek i pokazali rywalom, że to im należą się bilety na wyjazd na Wembley.

Wydawało się, że z Ligi Mistrzów wyrzuci ich Alphonso Davies, który od nowego sezonu prawdopodobnie będzie piłkarzem Realu. Była to pierwsza bramka Kanadyjczyka w Lidze Mistrzów i - co ciekawe - zdobyta teoretycznie gorszą prawą nogą.

Gospodarze przeważali, a tymczasem dostali mocnego gonga. Trener Thomas Tuchel dokonał wielu defensywnych zmian, chciał przede wszystkim utrzymać wynik. I chyba się przeliczył. Bayern cofnął się bardzo głęboko. Wyrównanie nadeszło jednak w najmniej oczekiwanym momencie, bo po koszmarnej pomyłce Manuela Neuera, który do tego momentu grał fenomenalnie.

Niemiec odbił piłkę przed siebie po pozornie prostym strzale Viniciusa i z bliska pokonał go Joselu. A żeby tego było mało, to trzy minuty później Hiszpan cieszył się z drugiej bramki po przytomnym podaniu Antonio Ruedigera. Początkowo polscy sędziowie sygnalizowali spalonego, ale VAR słusznie uznał, że wszystko odbyło się w zgodzie z przepisami i kibice na Santiago Bernabeu oszaleli.

ZOBACZ WIDEO: Kwiatkowski ostro o kadrze Santosa. "Piłkarze nie wiedzieli, o co mu chodzi"

Real od początku miał optyczną przewagę, ale niewiele z tego wynikało. To znaczy były sytuacje, najlepszą zmarnował Vinicius, który strzelił w słupek z kilku metrów po szybkim rozegraniu autu, a z dobitką Rodrygo poradził sobie Neuer. Niemiec błysnął jeszcze refleksem po dośrodkowaniu Viniciusa, które przerodziło się w strzał.

"Królewscy" przeważali, natomiast mieli problem z przebiciem się przez mur postawiony przez Tuchela, a raczej jego zawodników. Próbowali uderzeń z dystansu, ale te były ofiarnie blokowane przez rywali.

Bayern? Schowany za podwójną gardą. W pierwszej połowie były dwie sytuacje warte odnotowania. Pierwsza, gdy na samym początku udało się wyjść z kontratakiem, ale Serge Gnabry podawał niecelnie w kierunku Harry'ego Kane'a. Anglik czekał na piłkę przed pustą bramką. Druga to świetny, choć minimalnie niecelny strzał Kane'a z osiemnastu metrów.

Po przerwie kilka razy kapitalnie bronił Neuer. Wydawało się, że zostanie bohaterem i wprowadzi Bayern do finału, ale chwilę przed końcem zachował się jak junior. Droga od bohatera do zera jest krótka i Neuer boleśnie się o tym przekonał. Gospodarze dopięli swego i pokazali, że nie można ich skreślać, nawet jeśli na zegarze pozostaje kilka minut do zakończenia meczu.

Real Madryt - Bayern Monachium 2:1 (0:0)
0:1 Alphonso Davies 68'
1:1 Joselu 88'
2:1 Joselu 90+1'

Składy:

Real: Andrij Łunin - Dani Carvajal, Antonio Ruediger, Nacho, Ferland Mendy - Fede Valverde (81' Joselu), Aurelien Tchouameni (70' Eduardo Camavinga), Toni Kroos (69' Luka Modrić), Jude Bellingham (90+10' Eder Militao) - Rodrygo (81' Brahim Diaz), Vinicius Junior.

Bayern: Manuel Neuer - Joshua Kimmich, Matthijs de Ligt, Eric Dier, Noussair Mazraoui - Leroy Sane (76' Kim Min-jae), Aleksandar Pavlović, Konrad Laimer, Jamal Musiala (85' Thomas Mueller), Serge Gnabry (27' Alphonso Davies) - Harry Kane (85' Eric Maxim Choupo-Moting).

Żółta kartka: Camavinga (Real).

Sędzia: Szymon Marciniak (Polska).

Źródło artykułu: WP SportoweFakty