Środowy wieczór nie ułożył się po myśli Bayernu Monachium. Zawodnicy Thomasa Tuchela odpadli bowiem z walki o końcowy triumf w Lidze Mistrzów. O braku awansu do finału zadecydowała wyjazdowa porażka 1:2 z Realem Madryt. Gospodarze przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść dopiero w ostatnich minutach za sprawą dwóch trafień Joselu.
Tuż przed końcowym gwizdkiem Bawarczycy mogli doprowadzić do wyrównania i przedłużenia półfinałowej rywalizacji. Po zamieszaniu w polu karnym bramkarza gospodarzy pokonał bowiem Matthijs de Ligt. Trafienie to nie zostało jednak uznane przez sędziego Szymona Marciniaka.
Jego pomocnik Tomasz Listkiewicz chwilę wcześniej stwierdził bowiem, że Noussair Mazraoui, który przyjął piłkę tuż przed polem karnym, był na spalonym. Główny arbiter zaufał tej decyzji i nie uznał bramki. Sytuacja ta wywołała ogromne poruszenie wśród piłkarzy i kibiców Bayernu. De Ligt w pomeczowej rozmowie przyznał z kolei, że sędzia podszedł do niego po końcowym gwizdku i przyznał, że popełnił błąd.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to musiało boleć! Młody kibic zatrzymany przez policję
Wydarzenia te odbiły się szerokim echem również w Rosji, która w dalszym ciągu obserwuje najważniejsze rozgrywki piłkarzy bez udziału swoich zawodników. Tamtejsze media przyznały, że nasi arbitrzy nie spisali się najlepiej w tej sytuacji. "Polscy sędziowie ukradli bramkę Bayernowi" - stwierdzono wprost na portalu sport-express.ru.
"Poważny błąd popełnił sędzia asystent Tomasz Listkiewicz. Był zmęczony, nieskoncentrowany, zamyślony, rozkojarzony - w tym przypadku to nie ma znaczenia. Najważniejsze, że on, doświadczony sędzia, który pracował z Szymonem Marciniakiem w finale mistrzostw świata, pospieszył się z ustaleniem pozycji spalonej, w wyniku czego sędzia przerwał spotkanie, a Matthijs de Ligt strzelił gola po gwizdku" - dodano.
Portal sovsport.ru podzielił tę opinię i przytoczył obowiązujące w takich sytuacjach przepisy. "Współczesne przepisy piłkarskie sugerują, że w takich granicznych sytuacjach gra powinna być kontynuowana do końca, po czym VAR mógłby interweniować i sprawdzić, czy nie doszło do spalonego. Eksperci i kibice są przekonani, że Marciniak powinien był pozwolić na to, by ten moment się skończył, zanim podjął jakiekolwiek decyzje" - czytamy.
Dziennikarze sport24.ru poszli o krok dalej. Poprosili o opinię byłego rosyjskiego sędziego Ilję Obłomowa. - Zdecydowanie (Marciniak, przyp. red.) pospieszył się z gwizdkiem. Metodycznie, oczywiście, trzeba było pozwolić im dokończyć akcję. Nie jest pewne, że piłka wpadłaby do bramki, ale (jeśli tak, to - przyp. red.) przynajmniej sprawdziliby, czy padła prawidłowa bramka. Zdarza się to nawet na tym poziomie - skwitował, dodając, że taka decyzja Marciniaka wynikała ze zmęczenia.
Zobacz także:
To już niemal pewne. Mistrz świata zagra w FC Barcelonie
Była sędzia FIFA mówi wprost o błędach Marciniaka. Padło słowo "konsekwencje"