Po abdykacji i wyjeździe Roberta "Króla Bundesligi" Lewandowskiego do Barcelony, niemiecka ekstraklasa stała się najmniej polską ligą spośród wszystkich czołowych Starego Kontynentu. W zakończonym w sobotę sezonie 2023/24 po niemieckich boiskach biegało tylko trzech naszych piłkarzy: Dawid Kownacki (Werder Brema), Robert Gumny (FC Augsburg) i Jakub Kamiński (VfL Wolfsburg).
Tylu samo reprezentantów mieliśmy w Hiszpanii i Francji, w Anglii było ich czterech (a we Włoszech aż 18), ale w żadnej z tych lig Polacy nie odgrywali tak marginalnej roli. Niektórzy kibice mogli nawet nie zauważyć ich obecności. Łącznie Kownacki (363), Gumny (477) i Kamiński (373) spędzili bowiem na boisku raptem 1212 minut.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: głośno o polskim bramkarzu. Zobacz, co wyrzucił w trybuny
Lata świetlne
To paradoks, że w lidze kraju sąsiedniego, który latami garściami czerpał z polskiego rynku, a w której najskuteczniejszym obcokrajowcem w historii jest Polak, gra dziś tak mało naszych piłkarzy. Po raz ostatni tak skromne przedstawicielstwo w Bundeslidze mieliśmy w rozgrywkach 1984/85.
Dlaczego Niemcy nie sięgają w ostatnich latach po Polaków i nie zaobserwowaliśmy "efektu Lewandowskiego"? W rozmowie z WP SportoweFakty wyjaśnił to kiedyś Artur Płatek, wieloletni skaut Borussii Dortmund: - Bundesligę i Ekstraklasę dzielą lata świetlne. Żaden polski piłkarz nie jest gotowy, by odchodząc z Ekstraklasy, wzmocnić klub z Bundesligi. Różnica poziomów jeśli chodzi o przygotowanie fizyczne, techniczne, ale też taktyczne, jest bardzo duża.
A po raz ostatni sezon bez polskiego gola w niemieckiej lidze przeżyli rok później. Potem, w każdym z kolejnych 37 sezonów, Polacy strzelali co najmniej jednego gola w Bundeslidze. Nie mówiąc o sześciu latach, w których Robert Lewandowski sięgał po koronę króla strzelców.
Polacy w Bundeslidze 2023/24:
Robert Gumny | Jakub Kamiński | Dawid Kownacki | |
---|---|---|---|
występy | 13 | 16 | 22 |
minuty | 477 | 373 | 363 |
gole/asysty | 0/0 | 0/2 | 0/0 |
Wielkie rozczarowanie
To wstydliwy w wykonaniu Polaków sezon. Tym bardziej że mogliśmy się spodziewać po nich więcej. Dawid Kownacki w końcu przeniósł się do Werderu Brema z Fortuny Duesseldorf po sezonie życia i z wielkimi nadziejami.
Zarówno swoimi, jak i nowego klubu względem niego. Więcej TUTAJ. A także kibiców reprezentacji Polski, którzy już widzieli oczyma wyobraźni jego powrót do kadry. Tymczasem mocno rozczarował i nie wykorzystał swojej (być może) ostatniej szansy w czołowej lidze Europy.
Jakub Kamiński po obiecującym debiutanckim sezonie w VfL Wolfsburg (31 występów, 4 gole, 3 asysty i mnóstwo pochwał) mógł mieć nadzieję, że w drugim roku ugruntuje swoją pozycję na niemieckich boiskach. Rzeczywistość sprowadziła go jednak na ziemię.
Zaczął sezon na ławce rezerwowych, przez co stracił miejsce w pierwszej reprezentacji Polski i został "zdegradowany" do kadry U-21. Wrócił do gry dopiero pod koniec kwietnia i trzeba przyznać, że uratował honor Biało-Czerwonych. W czterech ostatnich kolejkach Bundesligi zaliczył dwie asysty i odpłacił się Ralphowi Hasenhuettlowi za zaufanie.
Jakub Kamiński: Czułem niesprawiedliwość
Dla Roberta Gumnego natomiast był to czwarty i najgorszy sezon na niemieckich boiskach. Nie mógł wywalczyć miejsca w "11" Augsburga, a w marcu doznał urazu kolana, który wyeliminował go z gry do końca rozgrywek.
Co ciekawe, Polacy w Bundeslidze spisują się tak słabo, że Euro 2024 będzie pierwszym od 1986 roku turniejem, na którym w kadrze Biało-Czerwonych nie znajdzie się żaden piłkarz grający na co dzień w niemieckiej ekstraklasie.