Cracovia pewna utrzymania, a Raków znów się skompromitował

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: Cracovia wygrała z Rakowem Częstochowa i zapewniła sobie utrzymanie w Ekstraklasie
PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: Cracovia wygrała z Rakowem Częstochowa i zapewniła sobie utrzymanie w Ekstraklasie
zdjęcie autora artykułu

Cracovia wygrała z bardzo słabym Rakowem Częstochowa 2:0, dzięki czemu jest już pewna utrzymania w PKO Ekstraklasie. Gospodarze nie zagrali wyrafinowanego futbolu. Mieli jednak jasno sprecyzowany plan i okazał się bardzo skuteczny.

W tym artykule dowiesz się o:

Raków Częstochowa był lepszy niemal w każdej statystyce, natomiast nie od dziś wiadomo, że w piłce nożnej liczą się przede wszystkim gole, a tych po stronie gości nie było. Zespół Dawida Szwargi grał bezpłciowo. To wyglądało jak tryb slow-motion, z czym Cracovia radziła sobie bez najmniejszych problemów.

Plan gospodarzy był prosty: grać w niskiej obronie i czekać na swoje szanse po przechwycie, kontrataku albo stałym fragmencie. I pierwsza "setka" miała miejsce już w 5. minucie, gdy po dalekim wyrzucie piłki z autu bardzo blisko gola był Patryk Sokołowski, ale strzelił prosto w Vladana Kovacevicia.

W końcu jednak obrona Rakowa skapitulowała. Wszystko wzięło się od straty na własnej połowie, genialnego podania Patryka Makucha, po którym zabawę w polu karnym zaczął Michał Rakoczy. Co prawda jego strzał zablokował tuż przed linią Bogdan Racovitan, jednak dobitka Benjamina Kallmana była już skuteczna.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Siadło idealnie! Bramkarz nic nie mógł zrobić

Jeden cios przed końcem pierwszej połowy, drugi kilka minut po przerwie. To była książkowo wyprowadzona kontra. Makuch popisał się rewelacyjnym prostopadłym podaniem do Rakoczego, a ten przelobował Vladana Kovacevicia w sytuacji sam na sam. 2:0. Było pozamiatane.

Bo w Rakowie dalej nic nie funkcjonowało. Atak pozycyjny? Dramat. Stałe fragmenty? Jeszcze gorsze. Bicie głową w mur. Cracovia była dobrze ustawiona w obronie, a pole karne było królestwem Virgila Ghity i Kamila Glika. Żadne dośrodkowania nie docierały do celu, a strzały z dystansu w większości były blokowane.

Interwencje Lukasa Hrosso? Cóż, gdyby nie było go w bramce Cracovii, to nie zauważylibyśmy żadnej różnicy. Błysnął chyba tylko raz, gdy instynktownie obronił mocny strzał Ante Crnaca. I to by było na tyle.

Cracovia zdobyła trzy punkty i zapewniła sobie utrzymanie w lidze. Cieszą się też kibice Rakowa - jeszcze tylko jedna kolejka i będzie można odpocząć, bo na grę ustępującego mistrza Polski nie da się patrzeć. To były męczarnie. Gdyby sędzia Damian Sylwestrzak przedłużył spotkanie nawet o 30 minut, to częstochowianie i tak nie potrafiliby strzelić gola.

Cracovia - Raków Częstochowa 2:0 (1:0) 1:0 - Benjamin Kallman 37' 2:0 - Michał Rakoczy 55'

Składy:

Cracovia: Lukas Hrosso - David Kristjan Olafsson (68' Otar Kakabadze), Virgil Ghita, Kamil Glik, Andreas Skovgaard, Paweł Jaroszyński - Patryk Makuch, Patryk Sokołowski, Jani Atanasov, Michał Rakoczy (76' Mikkel Maigaard) - Benjamin Kallman (85' Mateusz Bochnak).

Raków: Vladan Kovacević - Dawid Drachal (84' Jakub Myszor), Adnan Kovacević (63' Kamil Pestka), Bogdan Racovitan, Stratos Svarnas, Jean Carlos Silva - John Yeboah (69' Łukasz Zwoliński), Ben Lederman (68' Bartosz Nowak), Giannis Papanikolaou, Władysław Koczerhin - Ante Crnac.

Żółte kartki: Olafsson, Kakabadze (Cracovia) oraz Racovitan, Svarnas, Pestka (Raków).

Sędzia: Damian Sylwestrzak (Wrocław).

Źródło artykułu: WP SportoweFakty