Derby Trójmiasta nie zawiodły! Trzy gole i szaleństwo na trybunach

WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Camilo Mena
WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Camilo Mena

Grająca przez większość czasu o piłkarza mniej Lechia Gdańsk wygrała derby Trójmiasta. Minimalizm Arki, która przy wyniku 1:1 stanęła i czekała na koniec meczu został dotkliwie ukarany przez Camilo Menę.

Przed derbami Trójmiasta sytuacja była jasna. Lechia Gdańsk miała już wywalczony awans i chciała w meczu z derbowym rywalem pokazać prymat w regionie oraz zapewnić sobie pierwsze miejsce w Fortuna I lidze. Arka Gdynia natomiast w przypadku remisu zapewniała sobie promocję do PKO Ekstraklasy, a w przypadku porażki musiałaby wygrać w ostatniej kolejce z trzecim w tabeli GKS-em Katowice.

Od początku spotkania piłkarze obu zespołów pokazali, że chcą zaprezentować "futbol na tak". Najpierw szansę na strzelenie gola miał Maksym Chłań z Lechii, któremu centymetry zabrakły do tego, by dokręcić piłkę w samo okno bramki Pawła Lenarcika, a po chwili okazję miał Olaf Kobacki, którego strzał znakomicie obronił Bohdan Sarnawśkyj.

Był moment, w którym Arka Gdynia zdawała się przejmować inicjatywę, jednak gdańszczanie szybko uciszyli fanów z sektora gości. Prawą stroną boiska pobiegł Camilo Mena, który wrzucił piłkę w pole karne i Kacper Sezonienko w 15 minucie skierował piłkę do bramki. Lechia zaczęła dominować i była bliska powtórki tej akcji, bo 4 minuty później znów wrzucał Kolumbijczyk, jednak z dwóch metrów do bramki nie trafił Maksym Chłań.

W końcu jednak do głosu doszła Arka. Po błędzie Tomasza Neugebauera, w 30 minucie do piłki doszedł Kacper Skóra i Andrei Chindris wyraźnie się zastawił i piłkarz Arki w niego wpadł. Sędzia Tomasz Kwiatkowski pokazał żółtą kartkę, jednak po wideoweryfikacji decydował się zmienić decyzję i wyrzucił Rumuna z boiska. Arka już po rzucie rożnym mogła wyrównać wynik meczu, zrobiła to 7 minut później. Po wrzutce Marca Navarro, piłkę do bramki skierowała Alassane Sidibe. Gdynianie byli żądni kolejnych goli i po chwili Kacper Skóra znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, górą był jednak Sarnawśkyj.

Do przerwy pomimo osłabienia Lechii nie było widać tego na boisku. W doliczonym czasie gry to gdańszczanie grali na połowie gdynian, do zmiany wyniku jednak nie doszło i do szatni obie drużyny schodziły przy stanie 1:1.

Piłkarze Arki, którym wynik po pierwszej połowie dawał awans do PKO Ekstraklasy rozpoczęli drugą połowę bardzo dobrze, korzystając z wielkich dziur w obronie gdańszczan. Piłkarzom z północnej części Trójmiasta brakowało jednak jakości pod bramką rywala i marnowali doskonałe okazje do strzelenia gola.

Tempo spotkania wyraźnie nie powalało, ale też nie ma się co dziwić. Lechia remisując grając dziesięciu na jedenastu mocno zbliżała się do wygrania ligi, natomiast Arka miała awans na wyciągnięcie ręki i nie chciała się specjalnie odkrywać. To podejście było widać przy wszystkich przerwach w grze, po których piłkarze mocno celebrowali wznowienie gry.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Siadło idealnie! Bramkarz nic nie mógł zrobić

Gdy wydawało się, że w tym meczu nic się już nie wydarzy, minimalizm piłkarzy Arki, którzy mieli już na wyciągnięcie ręki zapewnienie sobie awansu na stadionie największego rywala został dotkliwie ukarany. W 84 minucie Camilo Mena zatańczył pomiędzy obrońcami z Gdyni i precyzyjnym strzałem zdobył bramkę, na którą zasłużył świetną grą przez cały mecz! Kolumbijczyk mógł jeszcze dobić rywala w doliczonym czasie gry, ale jego uderzenie po kontrataku uderzył Lenarcik. W samej końcówce czerwoną kartkę za ostry faul zobaczył jeszcze Abdallah Hafez z Arki.

W doliczonym czasie gry na boisko w polu karnym upadł Przemysław Stolc. Przez długi czas sędzia analizował czy podyktować karnego, ostatecznie zdecydował się zakończyć mecz. Lechia wygrała 2:1 i zapewniła sobie zwycięstwo w Fortuna I lidze. Arka zagra za tydzień o wszystko w meczu z GKS-em Katowice.

Lechia Gdańsk - Arka Gdynia 2:1 (1:1)
1:0 - Kacper Sezonienko 15'
1:1 - Allassane Sidibe 37'
2:1 - Camilo Mena 84'

Składy:

Lechia Gdańsk: Bohdan Sarnawśkyj - Dominik Piła, Andrei Chindris, Elias Olsson, Miłosz Kałahur (65' Dawid Bugaj) - Tomasz Neugebauer (34' Loup-Diwan Gueho), Iwan Żelizko - Camilo Mena, Rifet Kapić, Maksym Chłań - Kacper Sezonienko (65' Tomas Bobcek).

Arka Gdynia: Paweł Lenarcik - Ceciliano Nacarro, Michał Marcjanik, Martin Dobrotka, Przemysław Stolc - Sebastian Milewski, Michał Borecki (87' Abdallah Hafez) - Kacper Skóra (82' Hubert Turski), Allassane Sidibe (70' Hubert Adamczyk), Olaf Kobacki - Karol Czubak (82' Tornike Gaprindaszwili).

Żółte kartki: Żelizko, Kapić (Lechia), Borecki, Sidibe (Arka).

Czerwone kartki: Chindris (Lechia) 32' / za faul, Hafez (Arka) 90+3' / za faul.

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski.

Widzów: 36 483.

Czytaj także: 
Warta będzie drżeć do końca

Komentarze (10)
avatar
brak brak
20.05.2024
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Polacy już nie potrafią grać w piłkę? Szrot z zagranicy wypiera zdolnych, młodych Polaków i jak nasza liga ma być silna? Najemnicy nie grają dla klubu i kibiców tylko dla siebie.... 
avatar
SeeBa
20.05.2024
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
Patrząc na statystyki tego meczu, trudno uwierzyć w wynik końcowy a jednak...szczęście sprzyja lepszym , tak chyba najlepiej można spuentować. W tym meczu Lechia miała furę szczęścia , Arka wys Czytaj całość
avatar
WDK
20.05.2024
Zgłoś do moderacji
7
2
Odpowiedz
I co minimaliści? Trójmiasto jest nasze. Trójmiasto do Lechii należy. 
avatar
Carlotti
19.05.2024
Zgłoś do moderacji
7
3
Odpowiedz
No niestety Arka to dramat i nie zasługuje na awans po tylu szansach. 
avatar
Elay
19.05.2024
Zgłoś do moderacji
3
4
Odpowiedz
Czemu skurwielu kasujesz?