Galaktyczny transfer polskiego piłkarza. Boniek reaguje wymownie

Zdjęcie okładkowe artykułu: Twitter / Na zdjęciu: Zbigniew Boniek
Twitter / Na zdjęciu: Zbigniew Boniek
zdjęcie autora artykułu

Zbigniew Boniek szybko zareagował na powrót Marka Papszuna. W rozmowie z WP SportoweFakty były prezes PZPN tłumaczy, dlaczego to nie powód do wstydu. Pytamy go też o wielki transfer Piotra Zielińskiego do Interu.

Zbigniew Boniek przebywa obecnie w Dublinie, gdzie jako wiceprezydent UEFA będzie oglądał finał Ligi Europy. Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty: Marek Papszun wraca do Częstochowy. Pan napisał, że to dobry news dla Rakowa, ale wiele osób uważa, że ten powrót to porażka zarówno klubu, jak i trenera, który liczył na atrakcyjną ofertę z większego klubu lub kadry. Zbigniew Boniek, były prezes PZPN, wiceprezydent UEFA: U nas zawsze przy takich okazjach objawia się duże grono ekspertów, którzy oceniają, krytykują, a sami nic nie zrobili. Myślę, że ten powrót to dobra informacja dla Rakowa, ekstraklasy, polskiej piłki. Czasem życie weryfikuje plany i ambicje.

Owszem, przez wiele ostatnich miesięcy słyszeliśmy, że Marek Papszun jest tu czy tam kandydatem, ale ostatecznie to się nie zmaterializowało. Był moment, gdy wielu uznawało go za trenera numer jeden w Polsce, był kandydatem na trenera kadry, ale Cezary Kulesza mógł zatrudnić tylko jednego. I postawił na Michała Probierza. Jak mówię, według mnie w tym powrocie nie ma nic wstydliwego. Ani dla klubu, ani dla Papszuna. Rok temu rozstali się w sposób inteligentny, nie paląc za sobą mostów i - jak widać - miało to sens. To oznacza, że zmiany trenerskie w "głównych" klubach mamy już za sobą. Czyli tak: Papszun w Rakowie, Frederiksen w Lechu i Feio w Legii. Która zmiana najbardziej pana przekonuje? Według mnie najbezpieczniejszą wersją jest wybór Rakowa. Najmniej ryzykowną, dającą najwięcej pewności. Choć wiadomo również, że powroty nie zawsze są udane. Wygrać gdzieś po raz pierwszy, a wygrać po raz drugi czy trzeci to nie to samo. Ale jeszcze raz: Papszun jest u nas sprawdzony. Frederiksen? Gdzieś czytałem w wywiadzie z nim, że był zmęczony trenowaniem, ale lubi pracę z ludźmi, te międzyludzkie relacje. A Feio to coś nowego, więc trudno powiedzieć. Ale to oznacza, że z automatu Raków staje się głównym faworytem do mistrzowskiego tytułu? Faworytami to są Jagiellonia i Śląsk. Miałem na myśli przyszły sezon. Ale zamknijmy kwestię tego obecnego: na pański nos, kto będzie mistrzem? Jagiellonia bywała już wicemistrzem. Michał Probierz jako trener i Czarek Kulesza jako prezes mają to na koncie. A teraz? Według mnie Jagiellonia już tego nie wypuści z rąk. Bardzo bym się zdziwił, gdyby jednak nie zajęli pierwszego miejsca. A w przyszłym sezonie? Nie stawiałbym Rakowa w roli faworyta, dlatego że wrócił Marek Papszun. Pamiętajmy, że trenerzy nie grają. Owszem, mogą pomóc piłkarzom, zrobić dużo dobrych rzeczy, ale nie grają. Dlatego za wcześnie, aby oceniać szanse. Musimy poczekać, jak będą wyglądały poszczególne drużyny po letnim okienku transferowym.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Siadło idealnie! Bramkarz nic nie mógł zrobić

Mamy teraz czas spadków i awansów. Awans wywalczyła między innymi Wieczysta Kraków. Zapewne widział pan filmik z Jackiem Góralskim w roli głównej, gdzie w błyskawicznym tempie wypija butelkę wódki. Co pan o tym sądzi? Jacek zrobił najgorszą z możliwych rzeczy. Oczywiście, nie powinien był tak postąpić. Piłkarze muszą pamiętać, że często są idolami dzieci, młodzieży. Grałem w kilku zespołach i nie przypominam sobie, aby ktoś wpadł na pomysł, aby tak świętować sukces. Natomiast powiem tak: mam swoją teorię. Według mnie to nie była wódka. Nie wódka?! To co? Według mnie woda. Nie wierzę, że byłby w stanie wypić na raz butelkę wódki. Przecież to nie jest nadczłowiek. Według mnie, po czymś takim trafiłby do szpitala. Ale bez względu na to, co tam było, mój krajan z Bydgoszczy popełnił wielki błąd, który się będzie za nim ciągnął. To jeszcze jedna nieprzyjemna sytuacja z byłym reprezentantem Polski. Widział pan zapewne obrazki Macieja Rybusa świętującego Dzień Zwycięstwa z Rosjanami. Jak pan to odebrał? Garri Kasparow, którego o to zapytałem, nazwał to wprost współpracą ze zbrodniczym reżimem. Powiem tak: miałem Maćka Rybusa przez wiele lat w reprezentacji Polski. Grał w tym słynnym meczu z Niemcami 14 października na Stadionie Narodowym w Warszawie. I w jakimś sensie przez wzgląd na to wszystko proszę mi pozwolić przemilczeć ten temat. To z kolei coś przyjemnego: we Włoszech ładnie rozwija się Kacper Urbański, sam pan go pochwalił w social mediach. Tak, bo słyszałem o nim dużo dobrego, również od przyjaciół z Bolonii, czy dyrektora sportowego tego klubu, którego dobrze znam. Wiele razy mówiono mi, że Urbański mocno idzie do przodu, że coraz lepiej wygląda też pod względem fizycznym. Przyjemnie się go ogląda. Myślę, że jeśli chodzi o polskich piłkarzy, przypomina Piotrka Zielińskiego. Bo też wyrasta na piłkarza kompletnego. A skoro wspomniał pan Zielińskiego… transfer do Interu to strzał w dziesiątkę czy mogą być trudności? Piotrek Zieliński wybrał bardzo dobrze. Trafi do mocnego klubu, znów zagra w Lidze Mistrzów. Oczywiście, konkurencja jest ogromna, ale Piotrek w dobrej formie poradziłby sobie w każdym klubie, od Realu Madryt po Manchester City. W meczu z Bologną pięknym golem popisał się Arkadiusz Milik. Tyle że on jest ostatnio "na pograniczu" kadry. Wziąłby go pan na Euro? Wyborów będzie dokonywał Michał Probierz. Pamiętajmy, że ostatecznie stanęło na tym, że kadry będą bardzo szerokie, po 26 graczy. Moim zdaniem niepotrzebnie. Najgłośniej o to dopominali się Holendrzy, którzy de facto na poprzednich dwóch turniejach użyli 20 i 21 piłkarzy. Przy czym zawodnicy numer 19-21 zagrali raptem po kilka minut. Ale OK, UEFA się zgodziła na rozwiązanie z 26 zawodnikami. Nie ma problemu.

Natomiast, wracając do Milika, gdyby się zastanowić, kto jest u nas najbardziej niebezpieczny po Lewandowskim - Świderski, Buksa, Piątek - bo ich bierzemy jeszcze pod uwagę, to powiem tak: Milik w moim rankingu jest bardzo wysoko. Jak pan widzi nasze szanse na Euro? Jedni mówią, że jedziemy na ścięcie a inni, że na pewno powalczymy. Pan jest pesymistą, optymistą? Na pewno Francji trzeba się trochę bać. Wiadomo jak ogromny mają potencjał, choć to będzie dopiero trzeci mecz, do tego czasu sporo się może wyjaśnić. Natomiast to nie jest tak, że stoimy nad grobem, że nie mamy żadnych szans. Przy dobrych wiatrach i odpowiedniej organizacji możemy z Holandią i Austrią powalczyć.

Tyle że zespół Michała Probierza potrzebuje w końcu spektakularnego występu. Bo takiego meczu jeszcze nie mieliśmy. Kadra Probierza nie zagrała ani jednego meczu, w którym okazałaby się dużo lepsza od trudnego rywala. A na Euro słabych nie ma. Wychodzi więc na to, że właśnie ten turniej to doskonała okazja, abyśmy taki spektakularny mecz w wykonaniu naszych zobaczyli. I oby tak się stało! Rozmawiał Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty