W poprzednim sezonie West Ham United doszedł aż do finału Ligi Konferencji Europy, w którym pokonał Fiorentinę 2:1, odnosząc tym samym największy sukces w historii klubu w XXI wieku.
Wtedy trener David Moyes był podrzucany na rękach, ale po dwunastu miesiącach nastroje są zgoła odmienne. W Premier League "Młoty" zajęły dziewiąte miejsce, w Lidze Europy udało się dotrzeć do ćwierćfinału, jednak na tym koniec, bo lepszy okazał się Bayer Leverkusen. Puchar Anglii? Odpadnięcie już w trzeciej rundzie z niżej notowanym Bristol City, a w Pucharze Ligi w ćwierćfinale była przegrana z Liverpoolem.
To wszystko sprawiło, że zarząd klubu nie zdecydował się na przedłużenie kontraktu z Moyesem (obecna umowa wygasa 30 czerwca). Decyzja zapadła już parę tygodni temu, klub miał czas na znalezienie nowego szkoleniowca. I wybór padł na byłego trenera m.in. Realu Madryt i byłego selekcjonera reprezentacji Hiszpanii. Nowym trenerem West Hamu został Julen Lopetegui.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Siadło idealnie! Bramkarz nic nie mógł zrobić
- Mieliśmy inne opcje, ale jestem bardzo szczęśliwy, że West Ham to mnie wybrał - powiedział Lopetegui.
- Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby pomóc klubowi i drużynie osiągnąć jak najlepszy poziom i osiągnąć założone cele - podkreślił Hiszpan.
Oczywiście były trener Realu Madryt brzmi dumnie, natomiast Lopetegui został zwolniony po zaledwie czternastu meczach. Czarę goryczy przelała przegrana 1:5 z FC Barceloną.
Zresztą, o Lopeteguim było głośno, gdy zaakceptował ofertę "Królewskich". Był wtedy selekcjonerem reprezentacji Hiszpanii, przygotowywał ją do mistrzostw świata w 2018 roku i został zwolniony na dwa dni przed pierwszym meczem na mundialu. Prezes związku Luis Rubiales był w tej sytuacji bezwzględny.
Następnie Lopetegui przejął zespół Sevilli. Poprowadził ją w 170 spotkaniach i wygrał Ligę Europy w sezonie 2019/20.