Radomiak zatrudnił trenera na jeden mecz? "Wiem, że jest ryzyko. Nie jestem głupi"

PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Bruno Baltazar
PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Bruno Baltazar

- Moi przyjaciele powiedzieli, że zwariowałem. Pytali się, dlaczego to robię. Wiem, że jest ryzyko, że poprowadzę zespół tylko w jednym meczu, a później pojadę do domu, ale jestem pewny siebie - mówi nowy trener Radomiaka Radom Bruno Baltazar.

W tym artykule dowiesz się o:

Radomiak Radom postanowił nie czekać do końca sezonu i jeszcze przed ostatnim meczem z Widzewem Łódź zdecydował się na zmianę trenera. Po przegranej we Wrocławiu pracę w Radomiaku stracił Maciej Kędziorek, a w jego miejsce zatrudniony został Bruno Baltazar.

- Zdaję sobie sprawę, w jakim momencie znajduje się zespół. Wiem, że atmosfera wokół klubu nie jest najlepsza. Pomimo tej dziwnej sytuacji, że nowy trener przychodzi na kolejkę przed końcem sezonu, jestem tu, żeby pomóc to zmienić. Wiem, że jestem w stanie to zrobić, wierzę w swój warsztat, ale wszyscy w klubie muszą być zjednoczeni w tej trudnej chwili - powiedział trener Baltazar na konferencji prasowej.

Na kolejkę przed końcem sezonu Radomiak ma trzy punkty przewagi nad strefą spadkową. Potrzebuje przynajmniej punktu w meczu z Widzewem, żeby zapewnić sobie utrzymanie.

- Zdążyłem dobrze poznać zespół. Obejrzałem ponad 15 meczów Radomiaka w tym sezonie, znam wielu zawodników i ich umiejętności taktyczne oraz techniczne. Oczywiście bardzo ważne jest poznać też ich charakter oraz mentalność, co mi się udało przez ostatnie dni - przyznał trener Radomiaka.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jak się żegnać, to z przytupem. Klopp nieźle zaszalał!

- Zaobserwowałem na treningach, że zawodnicy są odmienić tę sytuację. Widziałem u nich charakter, zaangażowanie, pasję. Nie mogę mówić o tym, co działo się w klubie w przeszłości, bo mnie tu nie było - komentował Baltazar.

Portugalczyk zdradził też, kiedy po raz pierwszy miał kontakt z władzami klubu. - Pierwsze rozmowy z Radomiakiem odbyły się jakieś dwa lata temu, gdy kończyła się pandemia, ale do żadnych konkretów nie doszło. Miałem wtedy pracę i nie było możliwości przejścia do Radomiaka. W tym sezonie po raz pierwszy rozmawialiśmy trzy tygodnie temu. To były wstępne rozmowy, nic oficjalnego. Klub chciał poznać moją sytuację - przyznał.

Podpisał jednak dość nietypowy kontrakt. Jeśli Radomiak spadnie, to teoretycznie jest opcja do zakończenia współpracy po zaledwie jednym meczu.

- Moi przyjaciele powiedzieli, że zwariowałem. Pytali się, dlaczego to robię, dlaczego nie poczekam i nie przejmę zespołu po ostatnim meczu. Nie boję się tego wyzwania i nie jestem głupi. Wiem, że jest ryzyko, że poprowadzę zespół tylko w jednym meczu, a później pojadę do domu, ale jestem pewny siebie - mówi Baltazar.

Tomasz Galiński, WP SportoweFakty

Komentarze (0)