Jacek Magiera nie chciał mówić o niedosycie. "Wygrałem puchar maja"

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Waldemar Deska / Na zdjęciu: Jacek Magiera
PAP / Waldemar Deska / Na zdjęciu: Jacek Magiera
zdjęcie autora artykułu

- Gratuluję Jagiellonii mistrzostwa Polski. Można mówić, że zabrakło nam punktu, ale jestem pełen uznania dla drużyny za to, co zrobiła przez ostatni rok - mówił Jacek Magiera po wygranym meczu ostatniej kolejki z Rakowem Częstochowa (2:1).

Sobotni mecz Śląska Wrocław w Częstochowie rozpoczął się z blisko godzinnym poślizgiem. Przed spotkaniem nad stadionem przeszła ulewa, na boisku porobiły się potężne kałuże i nie było możliwości, by to spotkanie rozpoczęło się równolegle z pozostałymi.

- Wolałbym mówić o całym sezonie niż o tym meczu. Przygotowaliśmy strategię, ale nie spodziewaliśmy się burzy, ulewy, gradu i tego, że spotkanie będzie opóźnione o 40 minut. Wszystkie sprawy związane z taktyką, z zarządzaniem meczem i tym, co dzieje się na innych stadionach trzeba było włożyć do kieszeni - mówił trener Jacek Magiera na konferencji prasowej.

Śląsk przegrywał 0:1, ale pozbierał się w drugiej połowie, zdobył dwie bramki i ostatecznie sięgnął po komplet punktów na stadionie byłego już mistrza Polski.

- Naszym zadaniem było wygrać. Chcieliśmy zakończyć ten fantastyczny dla nas sezon zwycięstwem. W maju odnieśliśmy cztery zwycięstwa, co jest znakomitym wynikiem. Można powiedzieć, że wygrałem puchar maja. W pierwszej połowie na boisku rządził przypadek, trzeba było grać bezpośrednio. Uważam, że wygraliśmy jak najbardziej zasłużenie - powiedział trener Magiera.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można oglądać w nieskończoność! Cudowne uderzenie w futsalu

Inna sprawa, że ten mecz nie miał żadnego znaczenia dla układu tabeli. Rozpoczął się w momencie, gdy Jagiellonia Białystok prowadziła już 3:0 z Wartą Poznań, a w takiej sytuacji Śląsk nie miał już żadnych szans na zdobycie tytułu.

- Mówiliśmy sobie, że nie patrzymy w telefony i że w pewnym momencie zawodnicy dostaną od nas informację, jak to wygląda. Ale w takiej sytuacji, siedząc w szatni, chcąc nie chcąc nie ma możliwości, by nie doszła do nas informacja, jaki jest wynik w Białymstoku - przyznał trener Magiera.

- Natomiast wychodząc na tą skróconą rozgrzewkę powiedzieliśmy sobie w kółku, że mimo wszystko gramy o zwycięstwo. Przyjechali nasi kibice, nasze rodziny. Graliśmy dla nich, a poza tym o podtrzymanie naszej passy i zakończenie sezonu świetnym wynikiem. Z takim nastawieniem wyszliśmy na boisko, nie patrząc na to, co dzieje się w Białymstoku. Nawet nie wiem, jak się skończył tamten mecz. 3:0? - dopytywał dziennikarzy trener Magiera.

- Czy mecze powinny rozpocząć się o jednakowej porze? To już nie do mnie pytanie. Ktoś podjął taką, a nie inną decyzję. Myślę, że nie miało to wpływu na losy mistrzostwa. Nie szukajmy drugiego dna - dodał szkoleniowiec Śląska.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty