Coraz mniej czasu pozostało do finału Ligi Mistrzów, w którym Real Madryt zagra na londyńskim Wembley z Borussią Dortmund (sobota, godz. 21).
"Królewscy" udali się do stolicy Anglii już w czwartek, natomiast na pokładzie samolotu zabrakło chorego Andrija Łunina. Ukrainiec miał grypę i pozostał w Madrycie. Plan od początku zakładał, że Łunin i tak dołączy do drużyny, natomiast w zaistniałej sytuacji jego szanse na występ przeciwko BVB zmalały w zasadzie do zera.
Po pierwsze z powodu choroby, a po drugie dlatego, że u Thibaut Courtois nie widać już cienia śladu po kontuzji. Przypomnijmy, że Belg przed rozpoczęciem sezonu zerwał więzadło krzyżowe w kolanie i musiał pauzować przez długie miesiące. Wrócił jednak do składu, wystąpił w czterech spotkaniach i nie puścił gola. To rozpoczęło dyskusję, kto powinien bronić finale: Łunin, dzięki któremu Real dotarł aż tak daleko, czy Courtois?
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można oglądać w nieskończoność! Cudowne uderzenie w futsalu
Dziś wiemy już wszystko. Carlo Ancelotti potwierdził na konferencji prasowej, kto wystąpi w bramce. - Łunin był chory i dołączy do nas w sobotę. Czuje się dobrze, ale mecz obejrzy z ławki. Bronić będzie Courtois - zdradził trener Realu.
Oczywiście na tym koniec uprzejmości względem dziennikarzy. Ancelotti nie chciał zdradzić żadnych innych informacji odnośnie składu.
Łunin może mówić o sporym pechu. Przed rozpoczęciem sezonu nawet w snach nie podejrzewał, że rozegra aż 31 meczów w barwach Realu. I nawet kontuzja Courtois nie dała mu tej szansy, bo przecież "Królewscy" w trybie awaryjnym wypożyczyli Kepę Arrizabalagę z Chelsea. Hiszpan jednak zawiódł i szybko został odstawiony na boczny tor. Łunin wskoczył do bramki i miejsca nie oddał, ale najważniejszy mecz sezonu go ominie.
Początek meczu Borussia Dortmund - Real Madryt w sobotę o godz. 21.