Milik dla WP: Brak powołań? Wierzę, że wyjdzie mi to na dobre. Zatęskniłem za kadrą

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Kuba Duda / Na zdjęciu: Arkadiusz Milik
WP SportoweFakty / Kuba Duda / Na zdjęciu: Arkadiusz Milik
zdjęcie autora artykułu

Arkadiusz Milik właśnie wrócił do kadry. Napastnik Juventusu w wywiadzie dla WP SportoweFakty tłumaczy, jak przyjmował brak powołań, zdradza, czy memy szydzące z niego mocno go bolały, porusza też temat przyszłości i nadziei związanych z EURO 2024.

Arkadiusz Milik rzadko udziela wywiadów, ale dla WP SportoweFakty zrobił wyjątek. Strzelec 17 goli dla reprezentacji Polski podsumowuje swój ostatni sezon w Juventusie, reaguje na plotki, które sugerują, że po sezonie może odejść z Turynu, opowiada o tym, dlaczego przerwa w występach w kadrze może mu ostatecznie wyjść na dobre i tłumaczy, dlaczego tak dobrze czuje się we Włoszech. Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty: W jakim nastroju przyjechałeś na kadrę? Bo ten ostatni sezon w Juventusie to dla ciebie taki słodko-gorzki. Arkadiusz Milik, były gracz Rozwoju Katowice, Górnika Zabrze, Bayeru Leverkusen, Augsburga, Ajaksu Amsterdam, Napoli, Olympique Marsylia, obecnie piłkarz Juventusu i reprezentacji Polski: Już przed sezonem wiedziałem, że będzie troszkę ciężej o grę. Wiadomo było, że nie będziemy występować w pucharach, a więc tych meczów zrobiło się mniej. Pomyślałem więc: OK, taki to może być sezon, że na pewno będę grał mniej niż rok temu. Oczywiście, chciałem grać jak najczęściej i robiłem wszystko, aby tych minut łapać jak najwięcej. Uważam, nawet jeśli to zabrzmi nieskromnie, że zasługiwałem w wielu momentach, żeby grać trochę więcej niż grałem, ale cóż. No taki to był sezon. Na pewno niełatwy. Choć myślę, że i tak miałem w nim wiele fajnych momentów, na koniec wygraliśmy Puchar Włoch i awansowaliśmy do Ligi Mistrzów. Oczywiście, oczekiwania w Juventusie są zupełnie inne niż w wielu klubach, tu 3.-4. miejsce jest traktowane jako rozczarowanie, bo Juve zawsze powinno walczyć o mistrzostwo. Zdaję sobie z tego sprawę. Wiem, że możemy lepiej grać, lepiej punktować i mam nadzieję, że ten kolejny sezon będzie wyglądał inaczej. Cel jest oczywisty, jak w każdym sezonie – mistrzostwo Włoch. Na osłodę zdobyliście Puchar Włoch, a ty zostałeś królem strzelców tych rozgrywek z czterema golami. To ta jaśniejsza dla ciebie część ostatniego sezonu. W Pucharze Włoch trochę więcej grałem, dobrze się czułem w tych meczach. Stąd większa liczba goli. To naturalne, że gdy masz więcej minut, to i więcej okazji, żeby coś strzelić. Natomiast trzeba pamiętać o jednym: gdy w Juventusie wchodziłem na końcówki spotkań, na te 10-15 minut to oczywiście w zależności od wyniku, moja rola bywała zupełnie inna niż to, czego oczekuje opinia publiczna od napastnika, czyli strzelania goli. Często wchodziłem po to, aby pomóc drużynie, w wyprowadzeniu akcji, przytrzymaniu piłki. Natomiast w każdym meczu, w którym byłem do dyspozycji trenera, to grałem. Może tych minut za dużo nie było, ale meczów trochę się uzbierało. Dokładnie 36 meczów, 8 bramek. A jeszcze miałem kontuzję, która wyeliminowała mnie z gry na miesiąc. Do tego czerwona kartka, przez którą też pauzowałeś. Tak. Jeszcze ta czerwona kartka. Puchar Włoch to dopiero drugie twoje trofeum w karierze, po Pucharze Włoch z Napoli. Patrząc na kluby, w których grałeś. Nie za mało trochę? Czy mało, to nie wiem. Uważam, że warto szanować każde trofeum, które się zdobywa. Może mogłem ich zdobyć więcej, zwłaszcza gdy byłem w Ajaksie. Raz przegraliśmy mistrzostwo w ostatniej kolejce. Tego na pewno szkoda. A później? Czy była szansa na kolejne trofea? Kiedy grałem w Napoli, to Juventus był potentatem, ciężko było cokolwiek wywalczyć, mierząc się z nimi. Natomiast doceniam to, co osiągnąłem, bo nie każdemu dane było grać w takich ligach i takich klubach, w jakich mi się udało zagrać.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalnie to zrobił! Gol "stadiony świata"

Włoska prasa codziennie spekuluje o twojej przyszłości, ale i Wojtka. Niektóre media wypychają was obu z Juventusu, lecz z moich informacji wynika, że ty się nigdzie nie wybierasz. Mam rację? Tak. Chcę zostać w Juventusie. Mam jeszcze dwa lata kontraktu. Nigdzie się nie wybieram. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że Juventus to wielki klub i szuka nowych piłkarzy, aby wzmacniać drużynę, ale czuję się tam dobrze. Miałem wiele dobrych momentów w tym sezonie i czekam na kolejny. W Juventusie. Czyli po zakończeniu sezonu nie miałeś rozmów z szefostwem Juventusu o swojej przyszłości? Nikt ci nie przekazał na przykład, że jesteś na sprzedaż? Nie było takiej rozmowy. Zaraz po zdobyciu pucharu pracę stracił trener Allegri. Jak piłkarze na to zareagowali? Bo to były zaskakujące wydarzenia. To znaczy tak: wcześniej pojawiały się spekulacje, że po zakończeniu sezonu może dojść do zmiany. Na pewno jednak zwolnienie zaraz po finale pucharu było dla nas zaskoczeniem. Niemniej nie mogę mówić o szczegółach, bo ich nie znam. To, co mówiłeś wcześniej, ta chęć pozostania w Italii, potwierdza to, co czytałem w twoich wypowiedziach dla włoskich mediów. Że czujesz się już trochę Włochem. Może nie tak, że Włochem, ale po prostu dobrze mi się tam żyje. To jakby mój drugi dom. Bardzo mocno to odczułem, gdy wróciłem z Francji do Włoch. Nie zdążyłem się nauczyć francuskiego, więc siłą rzeczy kontakt z kolegami miałem w Olympique Marsylia mniejszy. A powrót do Italii... Znów zacząłem mówić w języku, który dobrze poznałem przez cztery lata gry w Napoli. A to ma przełożenie. I na funkcjonowanie w klubie, i w życiu. Od razu masz więcej znajomych, bo nie ma tej bariery językowej. Poza tym uwielbiam włoską kuchnię. Zacząłem też zwracać większą uwagę na to, jak się ubieram. Nie mówię, że lepiej, bo to każdy może oceniać po swojemu, ale po prostu inaczej. Mówisz o włoskiej kuchni. To jaka jest twoja ulubiona potrawa? Sam też zacząłeś gotować? Uwielbiam makaron, w najprostszej postaci. Trochę oliwy, posypany parmezanem i tyle. A co do kuchni, to nie… Trzymam się od niej z daleka. W takim sensie, że gotuje Agata, która dba o naszą dietę. Robi to świetnie, więc zostawiam to jej. Nie mam za dużo do powodzenia w tej kwestii, ale ona wie, co robi. Gotuje naprawdę wspaniale. Po zakończeniu sezonu zdążyłeś trochę naładować baterie. Z Agatą byliście i w Monaco, i w Dubaju. Wybraliśmy się do Monaco, aby obejrzeć wyścig Formuły 1. Nie była to moja pierwsza wizyta na takiej imprezie, ale pierwszy raz obserwowaliśmy wyścig z jachtu. OK, za dużo to tam nie widać, bo widzisz taki bolid przez 1,5 sekundy, ale chodzi o to, żeby poczuć ten klimat, spotkać się z ludźmi, porozmawiać. A potem na parę dni przenieśliśmy się do Dubaju. Niby to krótkie wypady, ale na ten moment to w zupełności wystarczy. Teraz najważniejsza sprawa to EURO. Na dłuższe wakacje przyjdzie czas po turnieju. No właśnie. Rozmawiamy na kadrze, gdzie trochę cię nie było. Nie byłeś powołany na dwa ostatnie zgrupowania. Jak to jest w przypadku piłkarza? Brak powołania doświadczonego kadrowicza zawsze będzie bolał, czy czasem piłkarz pomyśli, że może to i lepiej w danym momencie. Nie wiem, jak reaguje inny piłkarz, mogę powiedzieć, jak zareagowałem ja. Dokładnie o to mi chodzi. Każda sytuacja jest zapewne inna. Ale wydaje mi się, że coś takiego było mi potrzebne. Że to ostatecznie wyjdzie mi na dobre. Może potrzebowałem takiego odpoczynku od kadry, spojrzenia na to z innej perspektywy, zatęsknienia znów za reprezentacją. To trochę taka sytuacja jak w klubie, gdy byłem sadzany na ławkę. Nawet w trudnych momentach w karierze te problemy udawało mi się przekuć na coś dobrego i wierzę, że tak samo będzie teraz, jeśli chodzi o przerwę w powołaniach. A ostatnie powołanie było dla ciebie zaskoczeniem, czy jednak nie? Nie, trener Probierz zadzwonił do mnie parę dni przed powołaniami i poinformował, że będę w kadrze. Z szerokiej listy odpadnie jeszcze dwóch zawodników, najpewniej jeden napastnik. Będzie nerwowo do samego końca? Nie mam pojęcia, kogo skreśli trener, czy napastnika, czy kogoś innego. Jestem na kadrze i staram się czerpać radość z tego, że tu jestem. Wśród powołanych zabrakło Mattiego Casha, co jest uważane za największą niespodziankę. Ciebie też jego brak zaskoczył? Matty jest bardzo dobrym piłkarzem, gra w topowej lidze, Aston Villa zajęła czwarte miejsce w lidze angielskiej, awansowała do Ligi Mistrzów. Takich piłkarzy musimy szanować, oni zawsze mogą coś dać zespołowi. Ale to są wybory trenera. Nie oglądałem meczów Aston Villi, nie porównywałem jego występów z innymi kadrowiczami na tej pozycji. Nie do mnie należy ocena. Tak wybrał trener. To on decyduje. Rozmawiamy tuż przed rozpoczęciem EURO. W finałach masz jednego gola, z Irlandią Północną w 2016 roku, który dał nam wygraną. Od tego wszystko co dobre się dla nas wtedy zaczęło. To najcenniejsza twoja bramka w kadrze? Myślę jednak, że opinia publiczna więcej mówiła o golu z Niemcami. Wiadomo, jaka była otoczka, jakie to miało historyczne znaczenie. Pierwsza wygrana z tym rywalem i tak dalej. Natomiast czasem bywa i tak, że dla mnie inna bramka jest ważniejsza niż dla "was". Czasem te bramki teoretycznie nieważne dla mnie akurat są megaważne z tego czy innego powodu. Bo tylko ja wiem, jak się wtedy czułem, strzelając tego gola… Choć jeszcze raz: dla polskich kibiców najważniejsza była ta bramka z Niemcami. To był 2015 rok. Ale co się wydarzyło potem? Ktoś przytaczał statystyki, że od 2016 roku aż do teraz nie strzelałeś w kadrze więcej niż jedną bramkę na rok. Jak to wytłumaczyć? W wielu momentach, trzeba to sobie szczerze powiedzieć, grałem słabiej lub przeciętnie. Opuściłem też wiele meczów z powodu kontuzji. Choć miałem i dobre występy, w których nie strzelałem goli. Tyle że wiadomo… Nawet jak zagrasz dobry mecz, ale bez gola, to i tak będą ci liczyć te minuty bez trafienia. Choć generalnie uważam, że moje statystyki w kadrze wcale nie są takie słabe. To 17 goli i 17 asyst. Jak na "10", bo na takiej pozycji zagrałem większość spotkań w reprezentacji, mając do tego zadania defensywne… To nie są słabe statystyki, ale z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że w ostatnich latach powinienem mieć lepsze. Teraz to już chyba minęło, ale był taki okres, że część kibiców lubiła z ciebie szydzić. Powstawały przeróżne memy, mi najbardziej w pamięci utkwił ten, na którym skazaniec stoi przed plutonem egzekucyjnym. I na pytanie, jakie ma ostatnie życzenie, odpowiada: "Niech strzela Milik"… Widziałeś to wszystko, bolało, śmieszyło, czy totalnie cię nie ruszało? Tak, widziałem. I ten, o którym mówisz, i inne. Z jednej strony mogę się więc z tego śmiać, ale nie ma sensu ukrywać: w środku zakłuje, bo jestem bardzo ambitnym gościem. Wydaje mi się, że nie mam dobrego PR w Polsce w ostatnich latach. Często ludzie pamiętają moje pudło z Niemcami czy słaby mecz z Senegalem na mundialu w Rosji. Bardzo wielu oglądało te wydarzenia i mam wrażenie, że właśnie z tym często jestem kojarzony. Do tego dochodzi to, że w ostatnich latach te moje statystyki nie wyglądały najlepiej. Ciężko mi jednak wyrokować co do tych opinii.

Wydaje mi się, że mam fantastyczną karierę, gram w świetnym klubie, naprawdę można policzyć na palcach jednej ręki polskich zawodników, którzy w ostatnich latach grali w takich klubach, w jakich ja grałem. Oczywiście można się pośmiać, ale generalnie uważam, że w Polsce większy szacunek mają piłkarze, którzy mieli mniejsze kariery ode mnie, którzy dla reprezentacji zrobili o wiele mniej ode mnie. Ale to postrzeganie nie do końca zależy ode mnie. Ja sobie PR-u nie buduję. Z drugiej strony rozumiem, że oczekiwania wobec mnie były i są większe niż od niektórych innych graczy, bo gram w dobrych ligach i super klubach. Logiczne więc, że kibic od takiego gracza oczekuje dużo. Niedawno skończyłeś 30 lat. Jak się czujesz fizycznie? Bardzo dobrze. Oczywiście, miałem dużo problemów po tych kontuzjach więzadeł krzyżowych. Po pierwsze, operowane kolana, ale po takich urazach zmienia się całe funkcjonowanie organizmu. Zaczynają się problemy w innych częściach ciała, bo w jakimś sensie kompensujesz te kontuzje kolan. W Napoli często grałem z urazami, bywały czasy, gdy ciężko z łóżka było wstać. Tabletki przeciwbólowe i tak dalej. Teraz też coś się czasem przydarza, ale mogę powiedzieć, że z żadnymi chronicznymi urazami nie walczę. Od kilku lat czuję się naprawdę dużo lepiej. To z jakimi nadziejami pojedziesz, jeśli znajdziesz się w finałowym składzie, na EURO 2024? Naszym celem musi być wyjście z grupy. Choć wiadomo, że za rywali mamy dwie reprezentacje, które są świetne, a do tego Austrię, która jest bardzo dobrą drużyną. Do tego dochodzi świadomość, że nie jesteśmy po rewelacyjnych eliminacjach. Żeby wyjść z tej grupy, trzeba będzie zrobić coś super. Może nie coś niezwykłego, ale zagrać bardzo dobrze. Oczywiście, nie powiem teraz, że jedziemy po medale, bo bym cię skłamał, ale na pewno nie chcemy skończyć tego turnieju na trzech meczach. Rozmawiał Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty