Już w pierwszych sekundach spotkania Legia, przez nieuwagę Tomasza Kiełbowicza, mogła stracić bramkę. Prawy obrońca stołecznego klubu zagrał głową w stronę bramkarza gospodarzy Jana Muchy a ten w ostatniej chwili zdążył złapać piłkę, za nim nie dopadł do niej napastnik gospodarzy. Po tej akcji nie wiele działo się w początkowej fazie meczu. Legia utrzymywała się przez większość czasu przy piłce, natomiast Cracovia nie potrafiła przejść nawet przez linie pomocy Wojskowych. W 15. minucie kibice nielicznie zgromadzeni na trybunach mieli okazję zobaczyć pierwszą, groźną akcje spotkania, kiedy to po przebiegnięciu kilkudziesięciu metrów Konrad Cebula oddał lekki ale precyzyjny strzał zza pola karnego, a Mucha z wielki trudem wybił piłkę na rzut rożny.
Już po trzech minutach gospodarze odpowiedzieli na akcję Cracovii. Marcin Smoliński prostopadle podał do jedynego w tym meczu napastnika Legii, Adriana Paluchowskiego, który z strzałem z narożnika pola karnego próbował pokonać wychodzącego z bramki gości Łukasza Merdę, jednak trafił prosto w bramkarza. 21. minuta przyniosła szarżę Mirosława Radovica, który będąc w polu karnym próbował minąć trzech rywali, po czym oddał strzał, który w ostatniej chwili obronił Merda. Kilkanaście sekund później swoją szansę miał Paluchowski, który po rzucie rożnym, nie pilnowany uderzył głową prosto w bramkarza. Legia nie poprzestawała w atakach. Radović niedługo potem mógł zdobyć już drugą bramkę, kiedy to sprytnym zwodem minął Łukasza Derbicha i znalazł się praktycznie w sytuacji sam na sam z bramkarzem, jednak jego strzał przypominał raczej podanie.
Groźnie zrobiło się pod bramką Pasów w 28 minucie, kiedy to po podręcznikowej akcji Smoliński zagrał na skrzydło do Radovicia, Serb odegrał szybko do Rzeźniczka, a ten dokładnie dośrodkował w pole karne, gdzie z piłką minęło się dwóch obrońców gości, a Paluchowski był daleko od piłki. Cracovia bardzo anemicznie rozgrywała piłkę. Po pół godzinie gry z akcją z własnego pola karnego wyszedł Cebula, jednak po niezłym rozegraniu piłki razem z Jakubem Kaszubą napastnik gości fatalnie dośrodkował w pole karne Muchy.
Ostatni kwadrans nie przyniósł szczególnie ciekawych akcji. Zespół Oresta Lenczyka nie kwapił się do ataku a właściwie w ogóle nie starał się konstruować żadnych akcji. Tuż po przerwie jako pierwsza zaatakowała Legia. Z rzutu wolnego, z tego samego miejsca, co Smoliński z Polonią, w pole karne dośrodkowywał Maciej Rybus a Iniaki Astiz o centymetry minął się z piłką. Od razu potem z wolnego z ok. 25. metrów uderzał Michał Goliński. Zdobywca zwycięskiej bramki z meczu z Wisłą Kraków, uderzył mocno a piłka minęła bramkę o pół metra. W 54. minucie. Sebastian Szałachowski, który zmienił w przerwie Tomasza Jarzębowskiego popędził prawą stroną, dośrodkował a piłkę trącił czubkiem buta Radović, jednak wolno potoczyła się w stronę bramkarza. Doskoczyć próbował do niej jeszcze Paluchowski, ale Merda szybko rzucił się na nią. Chwile później Szałachowski ponownie zainicjował akcję ofensywną. Tym razem zabrał piłkę pomocnikowi Pasów i czterech piłkarzy Legii znalazło się nagle przed dwoma obrońcami Cracovii. Szałachowski zagrał jednak o sekundę za późno do Paluchowskiego. Była to najlepsza okazja na zdobycie gola w tym spotkaniu.
W 60. minucie powinno być 1:0 dla Cracovii. Po stracie piłki w środku pola przez Legię Cebula oraz dwóch graczy Padów znalazło się naprzeciwko dwóm graczom gospodarzy. Po podaniu na skrzydło do Kaszuba, napastnik Pasów podał do środka pola karnego a tam Goliński nie mając przed sobą żadnego obrońcy uderzył z 14. metrów obok słupka. Piłkarze Jana Urbana atakowali z coraz mniejszym przekonaniem. Trener gospodarzy wprowadził nawet na boisko Michała Żyro, dla którego byo to dopiero drugi mecz w Legii. Wychowanek Piłkarskiej Akademii Legii co prawda ożywił grę gospodarzy, jednak tak, jak przez całe spotkaniu ataki Legii były po prostu nieskuteczne. W 77. minucie o piłkę z ostatnim obrońcą powalczył Paluchowski. Opłaciło się naciskać na obrońcę przyjezdnych, gdyż podczas wybijania piłki bramkarz gości trafił w swojego zawodnika a piłka trafiła do Rybusa, który jednak nie trafił z 25. metrów na pustą bramkę.
Trudno opisać to, co działo się do końca regulaminowego czasu gry na boisku. Kibice chcieli by o tym jak najchętniej zapomnieć. Boisko pod koniec meczu musiał z powodu kontuzji opuścić Paluchowski a zastąpił go, również młody, Jakub Kosecki. Pod koniec obudziła się Cracovia, która korzystając z niewytłumaczalnych błędów defensywy Legii dwa razy po strzałach Pawła Sasina oraz Radosława Matusiaka zagroziła bramce Legii.
Po regulaminowym czasie gry arbiter zarządził dogrywkę. Tuż po jej rozpoczęciu w sytuacji sam na sam znalazł się Kosecki, lecz piłka po jego strzale trafiła prosto w rękawice bramkarza. Po 10. minutach coś, co wydawało się, że nigdy w tym meczu nie nastąpi jednak nastąpiło. Szałachowski w 100. minucie spotkania przejął piłkę 30 metrów od bramki, przebiegł kilka metrów i strzelił w samo okienko bramki Merdy.
W drugiej części dogrywki najlepszą w tym spotkaniu okazję na gola miała Cracovia. W zamieszaniu w polu karnym po rzucie wolnym piłkę kopnął gracz Pasów ale Mucha instynktownie obronił ten strzał. Drugiego gola po dobitce strzału Szałachowskiego zdobył Rybus. Obrona Cracovii kompletnie się rozleciała. Więcej emocji dogrywka nie przyniosła a kibice zebrani na trybunach stadionu Legii opuszczali go z kwaszonymi minami.
Legia Warszawa - Cracovia Kraków 2:0 (0:0, 0:0, 1:0)
1:0 - Szałachowski 100'
2:0 - Rybus 117'
Składy:
Legia Warszawa: Mucha - Astiz, Jędrzejczyk, Kiełbowicz, Rzeźniczak, Rybus, Borusiuk, Jarzębowski(Szałachowski 46’), Smoliński, Radović(Żyro 67’), Paluchowski.
Cracovia Kraków: Merda - Wasiluk(Sacha 23’), Baran, Kłus, Sasin, Tupalski, Cebula, Jeleń, Derbich, Snadny(Goliński 46’), Kaszuba (Matusiak 65’).
Żółte kartki: Kłus, Mierzejewski, Baran, Tupalski (Cracocovia)
Sędzia: Dawid Piasecki (Słupsk)
Widzów: 1000