Saga związana z przyszłością Xaviego dobiegła końca w drugiej połowie maja. Wtedy stało się jasne, że 44-letni Hiszpan wraz z zakończeniem sezonu 2023/2024 zakończy swoją pracę w FC Barcelonie. Tak też się stało.
Nim Xavi dowiedział się, że jego przygoda z "Dumą Katalonii" dobiegnie końca, zaczął rozglądać się za wzmocnieniami na następny sezon. Jak informuje kataloński "Sport", szkoleniowiec chciał pozbyć się Roberta Lewandowskiego.
"Sprawy między nimi nie zakończyły się dobrze. Xavi potrzebował innego typu środkowego napastnika. Klub dowiedział się o tym na posiedzeniach komisji sportowej i przyjął to do wiadomości" - czytamy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozalny błąd w finale! Na szczęście jej wybaczyli
Problem w tym, że agentem Lewandowskiego jest Pini Zahavi, który jest jednym z najbliższych współpracowników prezydenta klubu, Joana Laporty. Obecność polskiego napastnika nie przeszkadzała także Deco.
Stąd też pomysł o pożegnaniu się z "Lewym" nie spotkał się z akceptacją ze strony władz klubu. Mimo tego Xavi rozważał inne opcje, które uważał za bardziej odpowiednie. Na jego liście życzeń pojawiło się nazwisko m.in. Artema Dowbyka.
Wydawało się to jednak mało realne. Zwłaszcza że Barcelona nie mogła sobie pozwolić na to, by Lewandowski, którego pensja nie należy do najniższych, siedział jedynie na ławce rezerwowych. Pomysł ten upadł wraz z zakończeniem współpracy z Xavim.
Zobacz także:
Wiadomo, kiedy Ruch Chorzów wróci do treningów. Plan sparingów
Zasłużył. Krzysztof Piątek z wyróżnieniem