Od samego początku meczu towarzyskiego na PGE Narodowym Biało-Czerwoni grali z dużą pewnością siebie. Polscy kibice obecni na trybunach nie musieli długo czekać na pierwszą bramkę w starciu z reprezentacją Ukrainy.
W 11. minucie gry dośrodkowanie z rzutu rożnego wywołało spore zamieszanie w polu karnym. Bartosz Salamon asystował Sebastianowi Walukiewiczowi, który miał wyłożoną piłkę jak na tacy. Środkowy obrońca niesygnalizowanym strzałem pokonał bramkarza rywali.
Podopieczni Probierza poszli za ciosem. W 16. minucie prowadzenie gospodarzy podwoił Piotr Zieliński. Wydawało się, że ofensywny pomocnik próbował dośrodkować, ale nikt nie przeciął toru lotu piłki zmierzającej do bramki.
W 30. minucie Polacy mieli już trzybramkowe prowadzenie. Tym razem Michał Skóraś popisał się precyzyjnym dośrodkowaniem z narożnika boiska w kierunku Tarasa Romanczuka. Zawodnik Jagiellonii pewnym strzałem głową skierował piłkę do siatki.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jak się żegnać, to z przytupem. Klopp nieźle zaszalał!
Wygląda na to, że zgodnie z zapowiedziami Michała Probierza, reprezentacja Polski podczas zgrupowania dopracowywała stałe fragmenty gry. Po jednym z nich Walukiewicz doczekał się debiutanckiego gola z orzełkiem na piersi.
- W trakcie zgrupowania będziemy pracowali nad tymi elementami, w których mamy braki. Na przykład nad stałymi fragmentami gry, bo jeszcze nie zdobyliśmy po nich bramki za mojej kadencji - wskazał Probierz (więcej TUTAJ).
Czytaj więcej:
Probierz mówił o znakach zapytania w kadrze. "Jedna z najtrudniejszych decyzji"