Mecze towarzyskie drużyny narodowej przed Euro 2024 były w ostatnim czasie w polskim sporcie jednym z głównych tematów. Choć na brak ciekawych wydarzeń narzekać nie mogliśmy, bo przecież w Rzymie rywalizują chociażby nasi lekkoatleci, spotkanie Polska - Turcja cieszyło się bardzo dużym zainteresowaniem.
Równie duże było zdziwienie polskiego dziennikarza, który podczas pobytu w Hanowerze chciał obejrzeć próbę generalną i poszedł do jednego z tureckich barów.
Dominik Wardzichowski z redakcji Sport.pl relacjonował, że o włączenie meczu trzeba było specjalnie poprosić, ponieważ nikogo to nie obchodziło. A gdy już ta prośba została spełniona, przez kilka minut pół ekranu telewizora zasłaniało menu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazdor chciał rzucić koszulkę. I zaczęło się szaleństwo
Towarzyskim pojedynkiem zainteresował się... tylko jeden Turek, który przyszedł do Cafe Relax w czapce i szaliku w narodowych barwach. Mimo że dla nas to zaskakujący obrazek, znawca tureckiego futbolu Filip Cieśliński wyjaśnił, że reprezentacja Turcji nie wzbudza teraz już takich emocji jak wcześniej.
Ekspert podkreślił, że drużyna znad Bosforu buduje zespół na Euro 2032, które zorganizują właśnie Turcja oraz Włochy.
- Wiadomo, że w czerwcu na Euro pojawi się wielu kibiców tureckiego zespołu. Szczególnie tych, którzy na co dzień mieszkają w Niemczech - zaznaczył w rozmowie ze Sport.pl. Turcja na Euro 2024 rywalizować będzie w grupie F - z Gruzją, Portugalią oraz Czechami.
Zdjęcie z tureckiego baru można zobaczyć poniżej:
---> Trener Turków grzmi po meczu. "Bramka Polaków była nieprzepisowa"
---> Problemy naszego rywala na Euro. Kolejny czołowy piłkarz kontuzjowany