Pierwsze spotkanie tegorocznych mistrzostw Europy ułożyło się pod dyktando reprezentacji Niemiec. Gospodarze turnieju odnieśli przekonujące zwycięstwo 5:1 nad Szkocją, która nie zdołała oddać nawet jednego celnego strzału.
W 80. minucie Emre Can zameldował się na placu gry i w doliczonym czasie tej rywalizacji uderzeniem z dystansu ustalił wynik. Zawodnik Borussii Dortmund nie ukrywał wzruszenia. Kiedy piłka wylądowała w siatce, zalał się łzami.
Pierwotny plan Juliana Nagelsmanna nie zakładał, że Can zostanie powołany na Euro 2024. Aleksandar Pavlović zmagał się z zapaleniem migdałków, dlatego w ostatniej chwili doświadczony zawodnik przyjechał na zgrupowanie.
- To szalona historia. Dwa dni temu byłem na wakacjach. Otrzymałem telefon w środę, tylko raz trenowałem, wszedłem w piątek i strzeliłem gola. Jestem bardzo szczęśliwy i wdzięczny Julianowi oraz jego sztabowi szkoleniowemu - zaznaczył Can przed kamerą "ZDF".
30-latek daje duże pole manewru Nagelsmannowi, bo może występować zarówno w roli stopera, jak i środkowego pomocnika. Kapitan Borussii ma dwa gole w barwach "Die Mannschaft".
ZOBACZ WIDEO: Co się dzieje z Robertem Lewandowskim? "Kadra musi to wyrzucić z głowy"
Czytaj więcej:
Imponujące otwarcie Euro 2024. Niemcy zagrali po mistrzowsku