Był grudzień 2022 roku, gdy Francja pokonała Polskę 3:1 i zapewniła sobie awans do ćwierćfinału mistrzostw świata w Katarze. Dla Les Bleus tamta rywalizacja była tylko drobną przeszkodą w drodze do wielkiego finału. Olivier Giroud zapamięta jednak mecz z Biało-Czerwonymi do końca życia.
Napastnik Trójkolorowych strzelił wówczas na 1:0, bijąc tym samym rekord pod względem zdobytych bramek dla reprezentacji Francji, który wcześniej należał do Thierry'ego Henry'ego. Jego historia jest jak wyjęta z hollywoodzkiego filmu - pełna zakrętów i trudnych chwil, za to z niesamowitym zakończeniem.
Przez lata klasa Oliviera Giroud była kwestionowana. Oliwy do ognia dolewali nawet francuscy kibice, którzy wygwizdali go podczas sparingowego spotkania z Kamerunem (3:2) przed Euro 2016 na znak protestu przeciwko braku powołania dla Karima Benzemy.
- Nie rozumiem tych, którzy gwizdali. Przecież oddałem w meczu jeden strzał i zdobyłem bramkę - mówił po zakończeniu meczu rozżalony francuski napastnik - Zdaję sobie sprawę, że chodzi o Benzemę - dodawał.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Do pewnego momentu Michał Probierz był największym zwycięzcą tego Euro
Za słaby, by grać w Ligue 2
Kilka lat wcześniej Giroud nie mógł jednak nawet zakładać, że przyjdzie mu zagrać w trójkolorowym trykocie. Jako młody zawodnik występował we francuskich niższych ligach. Kiedy bezskutecznie próbował przebić się do składu Grenoble, od swojego ówczesnego trenera Mehmeda Bazderevicia usłyszał, że nie nadaje się do gry w drugiej lidze francuskiej.
Giroud zszedł więc poziom niżej, zasilając szeregi Istres Football Club, a po dobrym okresie w trzecioligowych rozgrywkach powrócił do Ligue 2 i szybko udowodnił, że wręcz przerasta poziom, który miał być dla niego nieosiągalny.
Reprezentując barwy Tours FC, zdobył 21 bramek w jednym sezonie, dzięki czemu zapracował na transfer do Montpellier HSC. W Ligue 1 zadebiutował krótko przed swoimi 24 urodzinami, więc nadużyciem nie będzie określenie go mianem zawodnika wyjątkowo późno dojrzewającego. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, jak jego kariera potoczyła się w kolejnych latach.
Kluczowy element francuskiej rewelacji
Pierwszy sezon w Montpellier nie był jeszcze spektakularny, choć już wtedy statystyki Giroud stały na wysokim poziomie. W kolejnych rozgrywkach wychowanek Grenoble zaprezentował się jednak z fantastycznej strony: zdobył aż 21 ligowych bramek, do których dołożył 12 asyst i walnie przyczynił się do sensacyjnego zdobycia mistrzostwa kraju przez "La Paillade".
To właśnie sezon 2011/2012 okazał się przełomowy dla Giroud, który nie tylko zdobył tytuł najlepszego strzelca rozgrywek (ex-aequo z Nene), ale również zadebiutował w reprezentacji Francji i zwrócił na siebie uwagę największych klubów świata. Postanowił wybrać Arsenal.
Nie zawsze był pierwszym wyborem
W barwach Kanonierów Giroud gwarantował przyzwoitą skuteczność, ale porównywany do legendarnych napastników występujących wcześniej przy The Emirates, nie uniknął krytyki ze strony obserwatorów. Nierzadko był oceniany negatywnie, co odbijało się chociażby w wypowiedzi Thierry'ego Henry'ego, który w 2015 roku stwierdził, że Arsenal "nie będzie mógł skutecznie walczyć o mistrzostwo z takim napastnikiem".
Kilka lat później, gdy Giroud był bliski pobicia rekordu legendy francuskiej piłki dotyczącego strzelonych goli w barwach reprezentacji, Henry wypowiadał się o nim już w zupełnie innym tonie.
– Giroud to wymierający typ napastnika. Tak wygląda stara szkoła: przyjęcie piłki, utrzymanie się przy niej, odegranie do skrzydłowego i rajd w pole karne, a następnie walka w powietrzu. Podoba mi się sposób, w jaki Olivier współpracuje na boisku. Potrafi odnaleźć się w każdej sytuacji - zauważał Henry.
Giroud był bowiem doceniany przez trenerów nie tylko za skuteczność, która zresztą nie była jego największym atutem, ale również za wpływ na grę zespołu. Świadczy o tym chociażby wygrany przez Francuzów mundial w 2018 roku, podczas którego Giroud w każdym ze spotkań - z wyjątkiem meczu otwarcia - wybiegał w wyjściowej jedenastce, mimo że na przestrzeni turnieju nie zdobył nawet jednej bramki.
Kibice Trójkolorowych nie byli szczególnie ukontentowani postawą swojej "dziewiątki", ale w oczach Didiera Deschampsa, który zaprowadził Francuzów do ostatecznego triumfu, Olivier Giroud urósł do miana zawodnika niezbędnego.
Kolejne tytuły
Giroud występował w Arsenalu do 2018 roku. W barwach "Kanonierów" zdobył 105 bramek, ale jego wielkie sukcesy na polu klubowym miały dopiero nadejść wraz z przenosinami do Chelsea.
W drużynie The Blues francuski snajper również nie zawsze był odpowiednio doceniany. Często był traktowany jako "napastnik zadaniowy", który pojawiał się na boisku z ławki rezerwowych. Nie zmienia to jednak faktu, że stać go było na wyczyny absolutnie spektakularne, o czym świadczą cztery bramki zdobyte w meczu Ligi Mistrzów z Sevillą (4:0) w 2020 roku.
Występując w Chelsea, Giroud wygrał zresztą najbardziej prestiżowe rozgrywki Starego Kontynentu, a oprócz tego włożył do gabloty medal za zwycięstwo w Lidze Europy.
Druga młodość
Ostatnie lata swojej kariery Olivier Giroud spędził w AC Milan, w barwach którego przeżył swoją drugą młodość i przyczynił się do zdobycia przez Rossonerich mistrzostwa Włoch. Mimo że w tym roku skończy już 38 lat, w minionym sezonie Serie A zdobył aż 15 ligowych bramek.
Wiele jednak wskazuje na to, że mecze reprezentacji Francji na Euro 2024 stanowią ostatnią okazję, by zobaczyć Giroud na europejskich boiskach. Wiadomo już, że doświadczony napastnik swoją karierę będzie kontynuował za oceanem, reprezentując Los Angeles FC. Ponadto w wywiadzie dla "L'Equipe" francuski snajper ogłosił zakończenie reprezentacyjnej kariery po europejskim czempionacie.
Dokonania Oliviera Giroud jasno wskazują na to, że mówimy o zawodniku europejskiej klasy, który często zasługiwał na nieco więcej uznania w oczach kibiców i obserwatorów. Liczba 57 bramek zdobytych dla Les Bleus sprawia jednak, że już na zawsze zapisze się w historii francuskiego futbolu.
***
Mecz Francja - Polska we wtorek o godz. 18. Transmisja w TVP 1, dostępnym także na platformie Pilot WP. Relacja tekstowa NA ŻYWO w WP SportoweFakty.
Zobacz też:
Mbappe jest gotowy. Francuzi nie mają wyjścia, muszą ściągnąć maski. Fatalna informacja dla Polaków