Co to zmienia? Niemal wszystko. Didier Deschamps po kilku dniach niepewności odzyskuje swojego kapitana i najlepszego zawodnika w kluczowym momencie turnieju, gdy Francuzi mają ogromne problemy ze strzelaniem goli. Na 24 godziny przed meczem tendencja była taka, że zaledwie tydzień po złamaniu nosa w końcówce meczu z Austrią Kylian Mbappe jest gotowy do wyjścia na boisko, najprawdopodobniej od pierwszej minuty.
Na konferencji prasowej selekcjoner nie powiedział tego wprost, ale przyznał, że chęć powrotu u Mbappe jest ogromna. Pozostaje tylko kwestia przyzwyczajenia się do jednej z przygotowanych specjalnie masek. Na niedzielnym otwartym treningu testował dwie różne, bez specjalnego powodzenia przy strzałach na bramkę, co oznacza, że proces adaptacji w warunkach meczowych też prosty nie będzie. Być może to jakaś optymistyczna nutka dla polskiej kadry, choć z drugiej strony determinacja nowego zawodnika Realu Madryt - który, aż trudno uwierzyć, ma cały czas czyste konto na Euro - wydaje się jeszcze większa.
Deschamps nie ukrywa. Chce wygrać wysoko
Teraz mamy już pewność, nie żyjemy w świecie idealnym. Gdy na początku zgrupowania francuskiej kadry, pytaliśmy w Clairefontaine Deschampsa, czy "kupuje" taki scenariusz, że w trzecim meczu w grupie daje odpocząć zawodnikom z podstawowej jedenastki, bo awans ma już wcześniej zapewniony - jak zdarzało się niemal na każdym turnieju za jego kadencji - nie wahał się ani chwili.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Raport przed meczem z Francją. "Na ten moment faworytem jest Skorupski"
- To byłaby sytuacja idealna. Mieć awans w kieszeni po dwóch meczach albo jeszcze lepiej - być pewnym pierwszego miejsca. Oznaczałoby to, że możemy rotować składem. To jeden z celów - mówił nam francuski selekcjoner (więcej tutaj).
Tak naprawdę wszystkich by to pewnie urządzało. Ale dzisiaj oczekiwania, że Francuzi potraktują nas w Dortmundzie ulgowo, można odłożyć do lamusa.
Jest jeszcze gorzej. Nie dość, że kadra Probierza po dwóch porażkach jako pierwsza odpadła z turnieju, to piłkarze Deschampsa grają o realną stawkę. Im wyżej wygrają z Polską, tym będą bliżej pierwszego miejsca w grupie w korespondencyjnym starciu z Holendrami. A to z kolei oznacza pokusę, aby nie trafić do tej połowy drabinki, w której są już Niemcy, Hiszpania i Portugalia.
- Celem jest pierwsze miejsce, do czego potrzebne jest nie tylko zwycięstwo, ale wysokie zwycięstwo - mówił na konferencji prasowej dzień przed meczem N'Golo Kante, podkreślając, że drużyna będzie chciała strzelić "jak najwięcej goli". - To zwiększa nasze szanse na wygranie grupy - dodawał Deschamps. Nastawienie jest więc jednoznaczne.
Jedna fraza wypowiedziana mimowolnie przez trenera "Trójkolorowych" mogła tylko zaskakiwać. Czyżby Deschamps chciał koniecznie wysłać już Roberta Lewandowskiego na emeryturę, twierdząc - niepytany nawet specjalnie - że to może być ostatni mecz polskiego kapitana? Skąd taka brawurowa konstatacja? Tego nie wiemy i pewnie pozostanie to jego tajemnicą.
Równowaga Deschampsa
Wiemy za to, że francuski selekcjoner przywiązuje ogromną wagę do równowagi w drużynie - zarówno na boisku, jak i poza nim. Szczególnie na dużym turnieju, kiedy zawodnicy muszą być ze sobą przez kilka tygodni. Dlatego włączanie do gry zmienników, którzy ocierają się jedynie o pierwszą jedenastkę albo nie grają w ogóle ma dla wewnętrznego życia ekipy kapitalne znaczenie. Deschamps zawsze tak działał, a trzeci mecz w grupie był zwykle w tym bardzo pomocny. Nawet jeśli - to też godne podkreślenia - "Niebiescy" nie wygrali go na wielkiej imprezie, od kiedy Deschamps jest selekcjonerem, czyli w pięciu kolejnych edycjach mundialu i Euro.
Co więcej, na mistrzostwach świata w Katarze w trzecim spotkaniu z Tunezją - gdy awans był już zapewniony - trener dokonał aż... dziewięciu zmian.
Teraz na pewno tak nie będzie, stawka jest zbyt wysoka, choć nie jest wykluczone, że na ławce rezerwowych odpocznie tym razem Antoine Griezmann, aby zebrać siły na dalszą część turnieju. Deschamps już stosował taki manewr na Euro 2016 i zawodnik Atletico wrócił wówczas mocniejszy.
Plan A w zawieszeniu
W ogóle tegoroczne Euro we francuskim wydaniu wymyka się zbyt łatwym interpretacjom.
Mają jeden z najlepszych ataków z absolutnym liderem Mbappe? Co z tego, skoro skuteczność woła o pomstę do nieba, a nowy zawodnik Realu Madryt mógł przed kontuzją co najmniej dwa razy wpisać się na listę strzelców, będąc sam na sam z austriackim bramkarzem. Na 29 strzałów w dwóch dotychczasowych meczach żadnemu z francuskich napastników nie udało się trafić do siatki, a jedyny gol padł po samobójczym trafieniu Austriaka Woebera. Rzecz niespotykana w ciągu 12-letniej kadencji Deschampsa w reprezentacji.
Mają obronę, która przez cały ostatni rok podlegała ciągłym zmianom? Dziś to już mniej aktualne, bo William Saliba przebojem wywalczył miejsce w podstawowym składzie w ostatnich sparingach przed turniejem, a Dayot Upamecano wrócił do dawnej dyspozycji. Efekt? Zero straconych goli.
Słowem - w defensywie, gdzie można było spodziewać się słabych punktów, jest dokładnie odwrotnie, a w ataku, gdzie miał być ogień, nic nie wychodzi.
Kontuzja Mbappe, złamany nos i walka z czasem, aby przywrócić go do stanu używalności - wszystko to zmonopolizowało francuską przestrzeń medialną w ostatnim tygodniu. Trudno było oczekiwać innej reakcji w przypadku zawodnika, który koncentruje uwagę do granic możliwości, a każda jego aktywność jest dokładnie śledzona i analizowana. Przy okazji uwidocznił się jednak rzeczywisty problem trenera Deschampsa.
Plan A przewidywał bowiem, że gra będzie całkowicie podporządkowana Mbappe. Kapitan dostał wolną rękę w poruszaniu się po boisku, schodząc na swoją ulubioną lewą stronę w fazie ataku i rotując się z Thuramem przy stracie piłki przez Francuzów. Mówiąc obrazowo - napastnik Interu Mediolan miał się poświęcić dla lidera kadry, zabezpieczając tyły w fazie defensywnej, żeby tylko odciążyć Mbappe i nie narażając drużyny na utratę równowagi.
Kontuzja najlepszego zawodnika zmieniła wszystko, pokazując jednocześnie, że bez niego zespół traci na wartości, nie potrafi strzelić gola, mimo plejady gwiazd w składzie.
Dlatego przywrócenie go do gry jest teraz - nie przymierzając - sprawą wagi państwowej.
Wszyscy francuscy specjaliści, w tym byli lekarze kadry, nie mieli wątpliwości, że taki uraz wymaga czasu, aby rana się zagoiła (więcej tutaj). Sam Mbappe wie jednak, jaka jest stawka i rwie się do gry.
W spotkaniu z Holendrami było to jeszcze niemożliwe co najmniej z dwóch powodów: zaburzenia normalnego rytmu treningowego, ale też braku obycia z nowym sprzętem na twarzy. Sztab trenerski utrzymywał wprawdzie niepewność do ostatniej chwili, ale bardziej po to, aby nie dawać rywalom jednoznacznych wskazówek.
Przed meczem z Polską sytuacja jest bardziej klarowna. Mbappe nie tylko czuje się znacznie lepiej, niż zapowiadały to pierwsze prognozy, ale najzwyczajniej drużyna go bardzo potrzebuje, jeśli chce ciągle marzyć o sukcesie na niemieckich boiskach.
Zagubiony Griezmann
Po części jest to spowodowane dyspozycją Ousmane'a Dembele, wyjątkowo niedokładnego od początku Euro, ale też nieskutecznością Antoine'a Griezmanna. Ulubieniec Deschampsa miał przeciwko Holendrom dwie idealne piłki, w normalnych warunkach tylko dołożyłby nogę i wpisał się na listę strzelców, ale na tym turnieju coś ewidentnie nie styka.
Na mundialu w Katarze selekcjoner znalazł dla niego nową pozycję, bardziej w środku pola, i zawodnik Atletico znakomicie się do niej dostosował. W Niemczech dostaje również inne zadania, gra wyżej, w ostatnim meczu nawet jako drugi napastnik, co powoduje pewną konfuzję. Czasami wygląda, jakby był zagubiony na boisku. Tymczasem, jeśli w ostatnich latach Francja zachodziła daleko w wielkich turniejach (dwa razy finał mundialu, raz finał Euro), to zawsze Griezmann miał w tym ogromny udział.
Czy teraz Deschamps doszedł do wniosku jest jego kluczowy zawodnik - metronom tej drużyny - potrzebuje odpoczynku? Świadczą o tym sygnały dochodzące z francuskiego sztabu.
Oświadczenie w szufladzie
Maska Mbappe tak zmonopolizowała przestrzeń, że sprawa zaangażowania politycznego francuskich zawodników przed przyspieszonymi wyborami w najbliższą niedzielę zeszła całkowicie na dalszy plan. Tuż przed rozpoczęciem turnieju temat rozgrzał komentatorów nad Sekwaną - gdy najpierw Marcus Thuram wprost przestrzegł przez głosowaniem na Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen, a chwilę potem sam Mbappe dorzucił cegiełkę, nawołując, aby nie oddawać głosu na "skrajności" (więcej tutaj). Dzisiaj jest jednak o tym o wiele ciszej, a zapowiadane wspólne oświadczenie piłkarzy utknęło w szufladzie.
Teraz wszyscy myślą tylko o meczu z Polską. A mówiąc bardziej dokładnie - o pierwszym miejscu w grupie.
Remigiusz Półtorak, dziennikarz Wirtualnej Polski
Czytaj także:
Berliński koszmar. Polska przegrywa z Austrią i jest jedną nogą za burtą
"Karygodne". Wybrano najgorszego Polaka na boisku