Niemcy mówią: To nie wstyd. Obrazki z Dortmundu trudno przemilczeć

WP SportoweFakty / Signal Iduna Park podczas 1/8 Euro 2024
WP SportoweFakty / Signal Iduna Park podczas 1/8 Euro 2024

- Nie ma powodu, by robić histerię - słyszymy od niemieckich dziennikarzy przymykających oko na wodospad, który lał się z dachu Signal Iduna Park podczas meczu Niemcy - Dania w 1/8 mistrzostw Europy.

W tym artykule dowiesz się o:

Z Dortmundu Mateusz Skwierawski 

Niemcy wygrali 2:0 i są w dalszej fazie turnieju. Mecz był szalony - sędzia nie uznał dwóch goli, podyktował rzut karny dla gospodarzy. Ale jeżeli chodzi o jakość i liczbę sytuacji - niemiecki zespół miał przewagę i zwyciężył zasłużenie.

W Dortmundzie drugi raz podczas trwania mistrzostw Europy przeciekał dach na Signal Iduna Park. Początkowo, gdy zerwała się ulewa, przez kilka minut nie było przecieku. Ale niedługo później nastąpiła eskalacja. Woda lała się wprost na kibiców. Niemieccy fani, którzy znajdowali się na "Żółtej Ścianie", trybunie za bramką, szybko udali się na wyższy sektor lub chowali się w środku stadionu. Z kolei duńscy kibice obrócili sytuację w żart. Kilku z nich kąpało się w strumieniu wody.

Z powodu ulewy, gradu i porywistego wiatru sędzia przerwał spotkanie na kilkanaście minut. Po półgodzinie było 0:0. Wichura nie ustawała i nikt nie wiedział, kiedy piłkarze ponownie wybiegną na murawę.

Dziennikarze w popłochu pakowali laptopy do plecaków, by deszcz nie zalał im sprzętu. Nie wszyscy jednak mieli tyle szczęścia. - Mój aparat, obiektywy, do tego cała walizka - wszystko jest mokre - opowiadał nam niemiecki fotoreporter agencji DPA pracujący przy reprezentacji. - Ale zobacz, dzięki temu zdarzeniu zrobiłem całkiem niezłe zdjęcia. Nie narzekam - żartował.

Gdy piłkarze wyszli na murawę, by rozpocząć drugą połowę, Oliver wstrzymał się z decyzją o rozpoczęciu drugich 45 minut. Okazało się, że na dach stadionu wspinał się młody mężczyzna. Dlatego też nad obiektem widoczny był policyjny helikopter.
Kibice ewakuowani 

Z powodu fatalnej pogody organizatorzy musieli natychmiast przerwać imprezy masowe zaplanowane w mieście. Fani gromadzili się między innymi w Westfalenpark obok stadionu, było ich tam blisko 25 tysięcy, a także na Friedensplatz w centrum miasta, gdzie mieści się strefa kibica. Łącznie ewakuowano prawie 40 tysięcy kibiców. Wszystko przez pogodę i uderzające pioruny.

Portal Waz.de poinformował, że piorun uderzył na przykład w peron na dworcu głównym Dortmund Hauptbahnhof, co utrudniło ruch kolejowy. Policja na jakiś czas zamknęła wejście główne, przed dworcem zgromadził się tłum kibiców i wytworzył się ogromny chaos na zewnątrz.


To nie wstyd

Dach na Signal Iduna Park przeciekał po raz drugi na mistrzostwach Europy. Wcześniej woda lała się podczas spotkania Turcji z Gruzją w fazie grupowej. Mecz nie został przerwany, a kibice siedzący w pierwszych rzędach uciekali na wyższe piętra.

Z bliska widać, że konstrukcja dachu mogła ulec uszkodzeniu. To zaskakujące, bo stadion Borussii Dortmund był wielokrotnie przebudowywany. Niemiecki fotoreporter agencji DPA kwituje zdarzenie z uśmiechem. Mężczyzna był w okolicach największej "powodzi' na stadionie. - No cóż, konstrukcja stadionu jest stara. Jeżeli się przypatrzysz, dostrzeżesz małą lukę pomiędzy jednym kawałkiem dachu a drugim - tłumaczy. - Przestrzeń jest niewielka, ale robi trochę zamieszania - dodaje.

W przybliżeniu widzimy, że dziura wcale nie jest taka mała.

- Nie uważam, by był to powód do wstydu. Stadion Borussii jest piękny, ale ma już swoje lata. To najlepsza odpowiedź, dlaczego czasem zawodzi - mówi fotoreporter.

Od grupy tutejszych dziennikarzy słyszymy podobną opinię. - Nie wiem, co powiedzieć. Sytuacja nie jest perfekcyjna, ale nie róbmy z tego powodu histerii. Myślę, że najlepiej przymknąć na to zdarzenie oko. Na pewno nie czujemy wstydu jako organizatorzy turnieju - mówi nam niemiecki reporter.

"Dziwny mecz"

Kilkunastominutowa przerwa w spotkania nie przeszkodziła gospodarzom w awansie do ćwierćfinału. Na tym etapie dużego turnieju Niemców nie było od ośmiu lat i Euro we Francji.

- To był dziwny mecz - twierdzi Julian Nagelsmann. - Przez pierwsze 25 minut spotkania graliśmy najlepszą piłkę na tym turnieju - uważa trener. - Strzeliliśmy gola na początku, który moim zdaniem był prawidłowy. Potem przyszła ulewa, a po przerwie sytuacja się zmieniła. Myślę, że musimy być bardziej cierpliwi i czekać na swoje momenty w meczach - komentował selekcjoner Niemców.

- Od początku dominowaliśmy. Jedyne do czego możemy się przyczepić to, że nie zakończyliśmy meczu wcześniej. Zmarnowaliśmy zbyt wiele okazji - dodał obrońca drużyny Antionio Rudiger.

W ćwierćfinale Euro 2024 gospodarze turnieju zagrają ze zwycięzcą meczu Hiszpania - Gruzja, który odbędzie się w niedzielę (godz. 21.00).

ZOBACZ WIDEO: Prosto z Euro. "Weryfikacja przyjdzie szybko". Wskazał, od kiedy będzie można wymagać od Probierza wyników

Źródło artykułu: WP SportoweFakty