Merih Demiral był bohaterem w meczu 1/8 finału Euro 2024 z Austrią (2:1). Turecki piłkarz strzelił dwa gole i to dzięki niemu Reprezentacja Turcji awansowała do ćwierćfinału mistrzostw Europy. W nim ma zmierzyć się z Holandią.
Demiral po strzeleniu drugiego gola wywołał spore kontrowersje. Wszystko przez cieszynkę, jaką wykonał. Złożył palce serdecznie i środkowe tak, by dotykały kciuków, zaś palce wskazujące i małe skierował w górę. Zaprezentował tzw. "wilczy salut".
Symbol ten kojarzony jest z z działającą na terenie Turcji skrajnie prawicową organizacją Szare Wilki. Sprawa wywołała międzynarodowy skandal i napięcia na linii dyplomatycznej pomiędzy Turcją i Niemcami.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro": Zmierzch Cristiano Ronaldo? Eksperci bez wątpliwości
Po tym, jak Demiral został ukarany przez UEFA dyskwalifikacją na dwa mecze, tureccy politycy są oburzeni. Lider tureckiej skrajnie prawicowej partii MHP (Nacjonalistyczna Partia Działania) nawołuje do bojkotu ćwierćfinałowego meczu z Holandią.
"Jeśli UEFA nie zrezygnuje ze swojej lekkomyślnej decyzji, pozostawienie Holandii samej na boisku i powrót naszej reprezentacji narodowej do Turcji będzie najodpowiedniejszą opcją dla naszej godności narodowej" - napisał Bahceli w mediach społecznościowych.
"Symbol Szarego Wilka to egzystencjalny honor tureckości i wspólna wartość, która łączy przeszłość i przyszłość. W istocie okazywanie sprzeciwu wobec tej wartości jest obrzydliwym przejawem nieuleczalnej wrogości wobec narodu tureckiego i hańbą oczerniania historii Turcji" - dodał.
MHP jest politycznym przedstawicielem "Szarych Wilków" i sojusznikiem islamsko-konserwatywnej AKP prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana.
Ugrupowanie "Szarych Wilków" powstało w roku 1969 jako skrzydło bojowe Partii Ruchu Narodowego, a w apogeum swojej działalności liczyło prawie 100 tysięcy członków. "Szare Wilki" siały terror wśród przeciwników tej partii, mordując tysiące działaczy związkowych, lewicowych aktywistów i cywili pochodzenia kurdyjskiego.
Czytaj także:
Kompletny dramat! Fatalne liczby Cristiano Ronaldo"
I na co ci to było, Toni?". Smutny koniec legendy [OPINIA]