Kulisy operacji Rodado. Tak Wisła Kraków zatrzymała najlepszego piłkarza

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski
zdjęcie autora artykułu

Poniedziałek, godzina 20:17. Ten moment przejdzie do historii Wisły. To właśnie wtedy Angel Rodado złożył podpis pod nową umową. Ale jak to możliwe, skoro jeszcze kilka godzin wcześniej wariant odejścia był całkiem realny? WP zajrzała za kulisy.

Przedłużenie kontraktu z Angelem Rodado, najlepszym strzelcem Wisły i absolutnym idolem kibiców "Białej Gwiazdy" to jeden z największych sukcesów Jarosława Królewskiego w roli prezesa tego klubu. Ale jak do tego doszło, skoro chętnych na usługi Hiszpana nie brakowało? Wszystko, jak wiadomo, rozstrzygnęło się w poniedziałek, który był pełen zwrotów wydarzeń. A było na tyle ciekawie, że warto wrócić do tamtych godzin.

Cztery rozmowy z przedstawicielem Azerów Choć tak naprawdę, aby dobrze zrozumieć poniedziałek, trzeba cofnąć się kilka dni wcześniej. Wtedy do Krakowa przyleciał Jens T. Andersson, dyrektor sportowy Neftczi Baku. Najpierw oglądał Rodado w czwartkowym meczu z Rapidem Wiedeń, a następnie w niedzielnym starciu z Polonią Warszawa. I choć Rodado w żadnym z tych meczów nie strzelił gola, to dla Neftczi nie miało znaczenia. Azerowie mocno napalili się na transfer Hiszpana i coraz mocnej naciskali na Wisłę, piłkarza i jego agenta. Z naszych informacji wynika, że choć Wisła bardzo niechętnie patrzyła na ewentualną transakcję, to jednak nie wypadało nie spotkać się z kimś, kto przeleciał tyle kilometrów na negocjacje. Za kulisami słyszymy, że Jarosław Królewski spotkał się ze szwedzkim przedstawicielem Neftczi aż cztery razy. Jeszcze w poniedziałek rano Azerowie mogli być optymistami, że transakcję uda się zrealizować, choć zdawali sobie sprawę, że różnice finansowe między tym co oferują, a oczekiwaniami Wisły są spore. Ale i w krakowskim klubie nastawiali się na różne warianty. Jeden z nich zakładał, że Rodado nie weźmie już udziału w treningu i nie poleci na mecz do Wiednia.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Niesamowite trafienie. Takie bramki zdarzają się naprawdę bardzo rzadko

Wisła, choć niechętnie, to wysłuchiwała gościa z Azerbejdżanu. Z naszych informacji wynika, że Królewski postanowił nie schodzić poniżej 1,5 mln euro. Neftczi oferowało dużo mniej, poniżej miliona.

Czy to była ostateczna propozycja Azerów?  A może chcieli coś jeszcze dorzucić? Tego być może już się nie dowiemy, bo krakowianie nie chcieli przeciągać negocjacji. Zbliżał się rewanż w Wiedniu i Wisła chciała mieć jasność na czym stoi.

25 procent należy się Ibizie W tej sprawie istotny jest jeszcze jeden szczegół. Z informacji WP SportoweFakty wynika, że w umowie między Wisłą a Ibizą przy okazji transferu Rodado zawarto punkt mówiący o tym, że przy kolejnym transferze Angela Ibizie należy się 25 %. To sporo. I dodatkowo mogło zniechęcać Królewskiego do sprzedaży Hiszpana, zwłaszcza za niezbyt wygórowaną kwotę. Bo z tego, jak wspomniano, sporą część zainkasowaliby Hiszpanie. W poniedziałek po południu czuć już było, że porozumienia z Azerami raczej nie będzie. I wtedy Królewski przeszedł do kontrataku. Zaproponował piłkarzowi i jego przedstawicielowi, aby wrócić do rozmów o przedłużeniu umowy. Co zresztą robił już wielokrotnie wcześniej. Rodado i jego obóz zaczęli narady. Też chcieli już na dobre załatwić sprawę , tym bardziej, iż wiadomo już było, że Wisła łatwo Angela nie puści. Poza tym, Rodado w Krakowie czuje się świetnie, wie jak bardzo jest tam kochany i ostatecznie też doszedł do wniosku, że trzeba się za to jakoś odpłacić.

Rodado nie chce odchodzić za darmo

OK, Angel mógłby zostać na starym kontrakcie i za rok odejść za darmo, ale strona hiszpańska doszła do wniosku, że po tym wszystkim pozytywnym co spotyka Rodado w Wiśle odejście za darmo, bez zarobku dla klubu, byłoby niekoniecznie czymś z czym hiszpański napastnik dobrze by się czuł. Klamka więc zapadła. Późnym popołudniem Królewski, Rodado i Miguel Riera, agent zawodnika, usiedli do stołu, aby doszlifować porozumienie. Nowe warunki, zaproponowane przez Wisłę jej najlepszemu strzelcowi, są oczywiście sporo lepsze niż stary kontrakt.

O 20:17 Angel złożył podpis pod umową, która wiąże go z Wisłą do 2027 roku, a kilkanaście minut później Jarosław Królewski ogłosił oficjalnie przedłużenie kontraktu z gwiazdą. Mimo że planując wieczorny briefing kilka godzin wcześniej szef Wisły nie miał bladego pojęcia co ostatecznie będzie miał do zakomunikowania… Ale tym razem to był happy end.  Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty