Ta wiadomość zasmuciła całą sportową Polskę. W wieku 76 lat po ciężkiej chorobie zmarł Franciszek Smuda (więcej tutaj). Był nie tylko trenerem takich zespołów jak Widzew Łódź, Wisła Kraków czy Lech Poznań, ale wcześniej także piłkarzem. W latach 70. XX dwukrotnie grał w USA.
Za Atlantykiem Smuda pracował w 1975 i 1978 roku. W tym drugim przypadku reprezentował barwy trzech kalifornijskich klubów, m.in. drużyny Los Angeles Aztecs, których barw bronił legendarny północnoirlandzki napastnik George Best.
Z pobytem "Franza" w USA wiąże się bardzo smutna historia. Zarówno Smudę, jak i grającego wówczas za oceanem Kazimierza Deynę oszukał ten sam człowiek. Podający się za polonijnego biznesmena Ted Miodonski zdobył zaufanie "Kaki" i otrzymał prawo do zarządzania jego majątkiem. W wyniku działań tego "menedżera" Deyna stracił około 350 tys. dolarów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Można oglądać bez końca. Bramka stadiony świata
Miodonski obiecał również wielki zysk Smudzie, który zgodził się zainwestować zaoszczędzone pieniądze. Gdy z tych interesów nic nie wyszło, okazało się, że przyszły selekcjoner reprezentacji Polski stracił około 250 tys. dolarów. Była to wówczas zawrotna suma, która miała zostać spożytkowana po powrocie do kraju.
- Siedziałem trzy dni w hotelu kompletnie załamany. Chciałem się powiesić, ale zabrakło mi odwagi. Uświadomiłem sobie, że po zakończeniu kariery muszę wszystko zaczynać od zera - mówił po latach Smuda w jednym z wywiadów (cytat za legia.com).
Po tym zdarzeniu Smuda wyjechał z USA i powrócił do Europy. Przez kilka lat grał jeszcze w niemieckich klubach. Potem skupił się już wyłącznie na pracy w charakterze trenera.
Czytaj także:
Sensacyjny zwrot w sprawie Bogacza
W Hiszpanii Lewandowski już pod ostrzałem. "Niepokojące"