Pisze tak w felietonie dziennikarz znanej sportowej stacji ESPN Graham Hunter. W dość chłodny sposób złożył kapitanowi reprezentacji Polski życzenia urodzinowe. - Najlepszym prezentem byłby wehikuł czasu, który mógłby odjąć pięć lub sześć lat napastnikowi reprezentacji Polski. Szczerze mówiąc - widać, że się starzeje. Obecnie jest w fazie schyłkowej - ocenia reporter.
Dalej Graham Hunter idzie jeszcze mocniej. - Najdrożej opłacany piłkarz Barcelony, który - jak mówią plotki - za ten sezon zarobi 30 milionów euro, poza golami wciąż nie wnosi do Barcelony praktycznie nic - twierdzi.
Ale przecież przez dwa ostatnie sezony Lewandowski był najskuteczniejszym strzelcem drużyny (33 i 26 goli we wszystkich rozgrywkach). Sięgnął po koronę króla strzelców rok temu i po czterech latach Barcelona znowu sięgnęła po mistrzowski tytuł (do tego Lewandowski wywalczył też z klubem Superpuchar Hiszpanii).
Przede wszystkim jednak jest kimś w rodzaju nauczyciela i lidera dla młodej generacji zawodników. Zwłaszcza w sezonie mistrzowskim był kluczowym graczem Barcelony. W drugiej połowie poprzednich rozgrywek "Lewy" pokazał, że wraca na odpowiednie tory. Sam mówił o kryzysie fizycznym, który jednak - jego zdaniem - przezwyciężył.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Można oglądać bez końca. Bramka stadiony świata
Hunter grzmi, a fakty są takie, że kapitan reprezentacji Polski ma za sobą najlepszy początek sezonu, odkąd trafił do ligi hiszpańskiej. Dwa gole z Valencią dały Barcelonie wygraną 2:1. Polak zdobył bramkę z bliska i z rzutu karnego. Hunter twierdzi, że te akcje "wykończyłoby 99 procent piłkarzy". Niekoniecznie. Rzuty karne Lewandowski opanował niemal do perfekcji, to jego wizytówka. A gdy pakował piłkę do pustej bramki na 1:1, też musiał umiejętnie odnaleźć się przy dośrodkowaniu, utrzymać linię spalonego, wyprzedzić obrońców.
Odnoszę wrażenie, że z roku na rok Robert Lewandowski jest na siłę wypychany z klubu wielkiej piłki. Coraz więcej ekspertów domaga się głowy Polaka, a Lewandowski strzela kolejne gole w drużynie z najwyższej półki.
Dziś obchodzi 36 urodziny i słyszy, czego już nie może zrobić. - Przez cały mecz był senny: ospały, gdy miał piłkę, niezdarny atletycznie. Nie miał żadnego istotnego zastosowania dla drużyny w aspektach poza tymi dwoma golami - pisze dziennikarz ESPN. I wylicza mu zaledwie 23 kontakty z piłką w całym meczu. Jak na tyle i dwa gole, to całkiem niezły wynik.
Jestem niemal przekonany, że Lewandowski jest w stanie jeszcze wiele pokazać na najwyższym poziomie. Od lat daje swoim klubom przede wszystkim gole. To normalne, że z każdym kolejnym sezonem będzie wytracał moce - przede wszystkim boiskową szybkość. Ale zawsze na tyle świadomie oceniał swój potencjał, że wierzę w jego słowa, które wypowiadał przed wakacjami - że na wysokim poziomie jest w stanie rywalizować jeszcze przez kilka lat. Nawet mimo częstszych niż kiedyś okresów spadku formy.
Hunter wspomina też o innych kwestiach, ale kolejne argumenty brzmią jak niechęć do Polaka. - Lewandowski i Hansi Flick mają tego samego agenta. Od ciebie zależy, czy podzielasz moje podejrzenie, że decyzja Xaviego o tym, by zacząć traktować Polaka na podstawie formy, a nie statusu, wpłynęła na decyzje, które później podjął Joan Laporta - zastanawia się. Przypomnijmy: Lewandowski dalej zalicza się do najlepszych "9" na świecie i na rynku transferowych nie ma wielu snajperów z taką renomą i gwarancją dostarczania kilkudziesięciu bramek co sezon.
To jeszcze nie czas na wyciąganie głębszych wniosków, ale w dwóch poprzednich sezonach "Lewy" na inaugurację La Liga nie strzelił gola, a po pierwszej kolejce ligi hiszpańskiej ma już ich dwa. Barcelona wygrała ważny mecz, a Lewandowski zrobił swoje. U Flicka będzie rozliczany przede wszystkim z bramek. Wirtuozem piłkarskim nigdy nie był, od elementów artystycznych są w Barcelonie inni. Lewandowski ma zapewniać drużynie liczby, a wszystko inne będzie miłym dodatkiem.
Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty