Nie tak Ruch Chorzów miał prezentować się w meczu kończącym 6. kolejkę Betclic 1. ligi w Gdyni z Arką. To rywal miał o 24 godziny mniej na przygotowanie się do czwartkowej potyczki. Tymczasem gospodarze fizycznie wyglądali lepiej do Niebieskich, którzy po przerwie nie zagrozili gospodarzom i szczęśliwie przywieźli do domu punkt po remisie 1:1.
- Mecz stał naprawdę na dość wysokim poziomie. Mieliśmy swoje dobre momenty, ale też takie, w których traciliśmy kontrolę nad meczem i pozwalaliśmy przeciwnikowi na zbyt dużo, oddając piłkę. Każda akcja napędzała przeciwnika - przyznał po spotkaniu trener Ruchu Janusz Niedźwiedź, cytowany przez klubowy portal.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Neymar wraca do gry. Odbył wyjątkowy trening
- To temat w drużynie, by przyszłościowo to ograniczyć, szybciej wracać do swoich warunków gry, swojego sposobu grania. W drugiej połowie, po czerwonej kartce, widać było, że zespół Arki poczuł krew, chciał to zakończyć. My też mieliśmy swoją sytuację, którą mogliśmy zmienić spotkanie, gdybyśmy lepiej dograli na lewą stronę do Łukasza Monety. Może byłby gol i byśmy się cieszyli - dodał.
Po drugim remisie z rzędu i piątym spotkaniu bez wygranej Ruchowi będzie trudno włączyć się jesienią do walki o górne miejsca w lidze. Drużyna z Cichej jest w przebudowie, a Janusz Niedźwiedź stara się doceniać zdobyty punkt. - Mimo że nie wygraliśmy, wiemy, z kim się mierzyliśmy na wyjeździe. Wisła, Termalica, Arka, to trzy zespoły, które są w gronie głównych pretendentów do awansu bezpośredniego. Tak jak po poprzednim meczu w Niecieczy czuliśmy duży niedosyt, tak teraz trzeba przyjąć punkt i czekać już na kolejne spotkanie z Wisłą Płock - podsumował.
Czytaj także:
Pierwsze straty lidera Betclic 1. ligi. Ruch Chorzów bliski przełamania
Dwa ciosy i dwa nieuznane gole w Gdyni. Niedosyt Arki po meczu z Ruchem Chorzów