Po bardzo ciekawych transferach przeprowadzonych w letnim okienku kibice w Gdyni stawiali sprawę jasno: musi być awans. Tyle tylko, że boisko po raz kolejny weryfikuje plany.
Po siedmiu kolejkach Arka jest dopiero na ósmym miejscu w tabeli Betclic I ligi, tracąc aż dziesięć punktów do prowadzącej Bruk-Betu Termaliki Nieciecza. W trakcie niedzielnego meczu z Górnikiem Łęczna dało się usłyszeć z trybun, że fani nie są - delikatnie rzecz ujmując - zbytnimi entuzjastami stylu prezentowanego przez zespół.
Im już wystarczy, że Arka w poprzednim sezonie skompromitowała się w drugiej części sezonu i nie wywalczyła awansu do Ekstraklasy, który w pewnym momencie wydawał się nawet więcej niż pewny.
Pojawia się coraz więcej głosów, że Wojciech Łobodziński nie daje rady. Został nawet zapytany na konferencji prasowej, czy obawia się zwolnienia.
- Lubię takie pytania. Nie obawiam się. Uważam, że do tej pory wykonuję w Arce dobrą robotę. Pamiętam sytuację z zeszłego sezonu, gdy też martwiliśmy się, co to będzie, a potem wygraliśmy osiem meczów z rzędu. Mam nadzieję, że teraz też taka seria przyjdzie. Musimy się trzymać razem. Nie odpowiadam za decyzję innych, ale się nie boję - powiedział trener Arki.
Nie wiadomo jednak, co na to szefowie klubu. Według naszych informacji Łobodziński wcale nie ma mocnej pozycji i najbliższe dni mogą być naprawdę nerwowe w Gdyni.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Neymar wraca do gry. Odbył wyjątkowy trening
CZYTAJ TAKŻE:
Spędził w Rosji 5 lat. Mówi, co Rosjanie robili z alkoholem
Wyjaśnia się przyszłość Nicoli Zalewskiego. Polak zdecydował ws. oferty PSV