Słyszał: "Nie kończ jeszcze". Ale płaczu nie będzie [OPINIA]

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: reprezentacja Polski
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: reprezentacja Polski
zdjęcie autora artykułu

Z polską piłką żegna się znakomity bramkarz, jeden z ostatnich liderów reprezentacji. W kadrze narodowej najmniej będzie się jednak płakać po Wojciechu Szczęsnym.

W reprezentacji został już tylko jeden stary wyjadacz - Robert Lewandowski. W ostatnich latach odeszli niemal wszyscy gracze, którzy w mistrzostwach Europy we Francji doszli do ćwierćfinału, zbudowali świetną drużynę. Nie ma Łukasza Piszczka, Kuby Błaszczykowskiego, Grzegorza Krychowiaka, Kamila Glika i innych. Na ostatnim Euro z kadrą ostatecznie pożegnał się Kamil Grosicki, choć od dawna był tylko uzupełnieniem zespołu. Teraz odchodzi Wojciech Szczęsny, choć długo się wahał, a od kolegów w szatni jeszcze w Niemczech słyszał: "Wojtek, nie kończ, nie teraz". Ale zawodnik zakończył karierę.

W kadrze narodowej najmniej łez spadnie właśnie po odejściu byłego gracza Juventusu, Romy czy Arsenalu. W reprezentacji gotowy do wejścia w buty Szczęsnego jest Łukasz Skorupski. I nie będzie to za duży rozmiar obuwia dla bramkarza Bolonii. "Skorup" długo czekał na ten moment, a w meczu z Francją (1:1) na Euro 2024 potwierdził, że potrafi rozgrywać wielkie spotkania na najwyższym poziomie.

Za Skorupskim czekają w kolejce: Marcin Bułka, Kamil Grabara, Radosław Majecki, Bartomiej Drągowski i szereg młodszych bramkarzy. Ta pozycja jest w reprezentacji najbardziej zabezpieczona.

Wygasł ogień

Trudno było podążyć tropem Wojciecha Szczęsnego. Już dużo wcześniej zapowiadał, że mistrzostwa Europy będą jego ostatnim dużym turniejem w karierze reprezentacyjnej. Późnej jakby dawał się przekonać kolegom z boiska, żeby zmienił zdanie. Robert Lewandowski sam uśmiechał się na te deklaracje bramkarza kwitując, że "Wojtek wiele mówi". Szczęsny w trakcie Euro nie chciał jasno się określić. Później upadł jego transfer do Al-Nassr z Arabii Saudyjskiej. Zawodnik przyznał w rozmowie z "Eleven Sports", że z powodu zbyt szybkiego wycieku informacji do mediów.

Szczęsny chciał zostać w Juventusie, ale w Turynie wiedzieli to inaczej. Najpierw odesłali bramkarza na treningi zdalne, a później rozwiązali z nim umowę za porozumieniem stron. Te wszystkie historie z ostatnich tygodni mogły mieć duży wpływ na optykę Szczęsnego. Mógł pomyśleć: "A może nie warto ciągnąć tego na siłę?". Bramkarz w wielu swoich wypowiedziach dawał do zrozumienia, że wygasł w nim ogień. Sam przyznał, że czasem liczył, by selekcjoner kadry posadzi go na ławce - jak w spotkaniach Ligi Narodów za kadencji Czesława Michniewicza.

Przy tym jednak Szczęsny grał fantastycznie. Od meczu barażowego ze Szwecją w 2022 roku o wejście na mundialu w Katarze. Wybronił naszej kadrze spotkanie w na Stadionie Śląskim, miał świetne mistrzostwa świata, na których obronił dwa rzuty karne, z Walią w kolejnych barażach (o Euro 2024) też jego interwencja była kluczowa. Piłkarz schodzi ze sceny w momencie, gdy jest na szczycie - prawdopodobnie po najlepszym okresie w karierze reprezentacyjnej i klubowej.

Jest zarobiony pieniędzmi i ma całkiem pokaźny dorobek drużynowy. Zdobył trzy mistrzostwa Włoch, dwa Superpuchary i puchar, a w Anglii sięgnął po puchar i Superpuchar kraju.

Rozegrał 272 mecze w Serie A, 132 w Premier League i 68 w Lidze Mistrzów, a w reprezentacji 84. Z kadrą wystąpił na sześciu turniejach. Pierwsze cztery chciałby wymazać z pamięci, ale w dwóch ostatnich bronił tak, że długo będziemy po nim wzdychać.

To ich czas

Podczas wrześniowych meczów Ligi Narodów ze Szkocją (5.09) i Chorwacją (8.09) zobaczymy odświeżoną drużynę. Bez Szczęsnego, ale z Mateuszem Boguszem, który w amerykańskiej MLS strzela, asystuje i nakręca akcje ofensywne Los Angeles FC (ma 13 goli i 5 asyst). Jest też Kamil Piątkowski, który w Salzburg wywalczył miejsce w składzie, prezentuje się jak nowoczesny obrońca - jest szybki i ma dobre wyprowadzenie piłki.

Selekcjoner sprawdzi też Mateusza Kowalczyka z GKS-u Katowice. Do kadry wraca Jakub Kamiński, który odbudował formę w Wolfsburgu. To czas, by młodzi gracze złapali za reprezentacyjną kierownicę w stylu Kacpra Urbańskiego na ostatnim turnieju. Jeżeli tak się stanie, to może w końcu przestaniemy żyć ćwierćfinałem dużego turnieju sprzed ośmiu lat i tęsknotą, za odchodzącymi weteranami.

Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty