W tym artykule dowiesz się o:
Dla Wisły Kraków czwartkowe rewanżowe starcie z Cercle Brugge w 4. rundzie eliminacji Ligi Konferencji najpewniej będzie pożegnaniem z europejskimi pucharami w tym sezonie (godz. 20). Trudno spodziewać się, by krakowianie byli w stanie odwrócić losy rywalizacji z belgijskim zespołem, skoro w pierwszym meczu u siebie przegrali aż 1:6.
Wiślacy deklarują jednak, że udali się do Belgii z pozytywnym nastawieniem, bez presji. - Chcemy wygrać i zagrać dobry mecz. To pierwsze spotkanie tak się ułożyło, że przegraliśmy aż 1:6. Myślę jednak, że mogliśmy się pokusić w nim o przynajmniej dwie bramki, bo mieliśmy swoje sytuacje - przekonuje w rozmowie z nami Rafał Mikulec, boczny obrońca "Białej Gwiazdy".
Na to uczulał Kazimierz Moskal
Zważywszy rozmiary domowej porażki, o realizację zapowiedzi wyjazdowego zwycięstwa też może być bardzo trudno. Ważne jednak, by krakowianie nie powtórzyli błędów, które lawinowo przytrafiały im się w pierwszym spotkaniu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewandowski sprawdził się z kolegą. Tylko spójrz
- Musimy zmienić naszą grę tak, by grać dużo szybciej - wskazywał Mikulec. - Nie możemy tak łatwo tracić bramek. Powinniśmy wyeliminować te proste błędy. Trener Kazimierz Moskal nas na to uczulał, że jeżeli stracimy piłkę blisko naszej bramki, to w europejskich pucharach rywale od razu to wykorzystują. Gołym okiem to widać było w meczach z Rapidem Wiedeń czy Cercle Brugge.
Niedawno w rozmowie z nami skrzydłowy Wisły Jesus Alfaro podkreślał, że poprawa gry defensywnej to zadanie dla całej drużyny, nie tylko nominalnych obrońców. Wtóruje mu Mikulec:
- Obrona tak naprawdę zaczyna się już od napastników. I jeżeli to z przodu w grze obronnej źle wygląda, to potem wpływa na grę obronną całej drużyny. Defensywa oczywiście jest od tego, by być szczelna, w ostatnich meczach tego nie pokazywaliśmy. Będziemy starali się to poprawić i popełniać jak najmniej błędów.
27-latek przyznaje, że w pierwszym spotkaniu ekipa z Belgii imponowała mu zwłaszcza, gdy przychodziło do pojedynków fizycznych. - Cercle i Rapid Wiedeń, z którym rywalizowaliśmy wcześniej, różniły się charakterystyką. Rapid grał lepiej w piłkę, ciężko było im w ogóle odebrać futbolówkę. Natomiast pierwsze starcie z Cercle to był mecz wymagający zwłaszcza pod względem fizycznym - nie kryje.
Mikulec: Ten tydzień wyglądał inaczej
Krakowianie do rewanżu z Cercle przygotowywali się w nieco trybie niż ten, do którego ostatnio musieli przywyknąć. Tym razem nie grali w weekend meczu ligowego, bo spotkanie 7. kolejki z Miedzią Legnica zostało przełożone.
- Ten tydzień wyglądał inaczej. Wcześniej, przy grze co trzy dni, nie mieliśmy normalnego odpoczynku, a nawet normalnego treningu. Jak się jeden mecz kończył, to następowała tylko regeneracja, a dwa dni później mieliśmy trening wprowadzający, przygotowujący do kolejnego spotkania. Trudno było coś innego zrobić - nie kryje obrońca Wisły. - Teraz przepracowaliśmy cały mikrocykl. Dostaliśmy też dwa dni wolnego, myślę, że dzięki temu zresetowaliśmy głowy.
Dla 27-latka przyjście do Wisły okazało się być w pewnym sensie skokiem na głęboką wodę. Od razu trafił bowiem w wir rywalizacji w europejskich pucharach. Jak się czuje po tych kilku tygodniach na takiej "karuzeli"?
- Nigdy w życiu rzeczywiście nie miałem takiego etapu, żeby przez ponad miesiąc grać co trzy dni. Zdarzało się tak może raz w miesiącu, że w ciągu danego tygodnia trzeba było rywalizować w odstępie trzech dni. Na samym początku trudno było się do tego przyzwyczaić. Z tygodnia na tydzień jednak jest łatwiej - ocenia Mikulec. - Może to nawet lepiej w pewnym sensie dla zawodników, bo nie trzeba trenować, mecze są najważniejsze.
Walka Wisły w Europie ma zaprocentować w lidze
Były gracz Resovii ma jednak poczucie, że rywalizacja w Europie była dla niego ważnym bodźcem do rozwoju.
- Zebrałem dużo doświadczenia tymi meczami w europejskich pucharach. W nieco ponad miesiąc gry zagraliśmy tyle spotkań, że tak jakby całą rundę. Można wiele zyskać w takich starciach w Europie. Są to spotkania grane z większą intensywnością, niż w lidze - wskazuje.
Jeżeli faktycznie w czwartkowy wieczór krakowianie pożegnają się na ten sezon z Europą, to wiślacy całe siły przerzucą już na walkę o awans do Ekstraklasy. - Uważam, że ta przygoda w europejskich pucharach, która jeszcze trwa, umocni nas i pomoże nam później w Betclic I lidze - podkreśla Mikulec.
Justyna Krupa, WP SportoweFakty
Czytaj także: O awans i o honor. Legia, Jagiellonia i Wisła finiszują w eliminacjach Obrońca Wisły o bolesnej lekcji. "Wynik nie odzwierciedla do końca tego meczu"