"Spóźnił się" na walkę Wisły Kraków w Europie. "To było jak wieczność"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Jesus Alfaro
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Jesus Alfaro
zdjęcie autora artykułu

Wisła Kraków doznała bolesnej porażki z Cercle Brugge w eliminacjach Ligi Konferencji. - Gra defensywna to problem całego zespołu, nie tylko linii obrony - wskazuje Jesus Alfaro, który powrócił w tym meczu do gry po długich problemach ze zdrowiem.

Zespół Wisły Kraków poniósł druzgocącą klęskę 1:6 w pierwszym spotkaniu 4. rundy eliminacji Ligi Konferencji z belgijskim Cercle Brugge. Dla hiszpańskiego pomocnika "Białej Gwiazdy" Jesusa Alfaro ten mecz miał jednak pewien pozytywny aspekt. 33-letni zawodnik powrócił bowiem na boisko po wielu tygodniach przerwy, spowodowanej problemami zdrowotnymi.

- Teraz musimy wyczyścić głowy, bo przed nami ciąg dalszy długiego, ligowego sezonu - mówi w rozmowie z nami Alfaro, który w poprzednim sezonie był jednym z kluczowych graczy Wisły.

Justyna Krupa, WP SportoweFakty: Ponieśliście bolesną porażkę 1:6 z Cercle Brugge. Dla pana jednak ten mecz miał aspekt pozytywny - był to pierwszy pana występ w tym sezonie, po dłuższych zmaganiach z problemami zdrowotnymi.

Jesus Alfaro, pomocnik Wisły Kraków: Na poziomie osobistym, jestem o tyle zadowolony, że udało mi się wrócić na boisko po ponad dwóch miesiącach przerwy, które były dla mnie trudne. Teraz znów mogę być z zespołem, mogłem wystąpić w meczu o punkty. Oczywiście, to był dla nas ważny mecz, a tymczasem wynik był taki, jaki był. Teraz musimy wyczyścić głowy, bo przed nami ciąg dalszy długiego, ligowego sezonu. Musimy być gotowi, by awansować do Ekstraklasy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewandowski sprawdził się z kolegą. Tylko spójrz

Jak pan się czuł na boisku po tak długiej przerwie od gry?

Naprawdę dość dobrze. Szczerze mówiąc, lepiej, niż się spodziewałem. Już nie czuję żadnego niepokoju. Teraz muszę zbierać minuty, wrócić do rytmu gry, złapać boiskową pewność siebie i dodać moją cegiełkę, by pomóc drużynie.

Pański powrót do pełni formy trwał rzeczywiście tyle, ile na początku się spodziewaliście, czy jednak trochę się to wszystko przedłużyło?

Już w maju, pod koniec poprzedniego sezonu, odczuwałem duże dolegliwości bólowe. Kiedy kończyłem sezon, nie było jeszcze jasne, skąd te dolegliwości się biorą. Ostatecznie okazało się, że konieczny był zabieg przepukliny. Po sześciu tygodniach już trenowałem z drużyną. Postanowiliśmy jednak ostrożnie planować ten powrót, bo jednak byłem kilka tygodni bez treningu. Teraz czuję się bardzo dobrze i jestem zadowolony.

Mecz z Cercle Brugge obnażył po raz kolejny w tym sezonie duże problemy w grze defensywnej Wisły. Rywal tym razem był bardzo mocny, ale jednak trudno zaprzeczyć, że wasza gra obronna pozostawia sporo do życzenia. Uważam, że gra defensywna to problem całego zespołu, nie tylko linii obrony. Począwszy od napastników, aż po bramkarza, musimy pracować i poprawić się w tym aspekcie. I z pewnością to zrobimy, w kontekście ligi. Nie mam co do tego wątpliwości.

Trudno oprzeć się też wrażeniu, że w warunkach polskiej Betclic I ligi rywale w takich meczach wykorzystaliby może 1 na analogicznych 6 sytuacji, a tymczasem renomowany przeciwnik był w stanie zamienić na bramki praktycznie każdą dobą okazję, którą wykreował.

Tę różnicę poziomów widać było wyraźnie na boisku - jeśli chodzi o intensywność gry, szybkość poczynań. Ewidentnie Cercle Brugge to była drużyna dużo lepsza od nas, taka jest na ten moment rzeczywistość. Oczywiście boli to, że żegnamy się z europejskimi pucharami w taki sposób. Jest jeszcze rewanż, ale nie ma co ukrywać, że to bardzo trudne wyzwanie. Choć  będziemy walczyć. Skoncentrujemy się jednak na lidze, która jest dla nas arcyważna. Cel nie może być inny niż awans do Ekstraklasy.

Po meczu ze Cercle do trybuny fanów Wisły skierował się trener belgijskiego zespołu Miron Muslić i podziękował fanom krakowskiego klubu za stworzenie wyjątkowej atmosfery. Mimo druzgocącego wyniku wspierali was do ostatniej minuty. To jest właśnie siła tego klubu, która sprawia, że jest wielki. To też właśnie zachęciło mnie do przyjścia do polskiej ligi, do Krakowa. Człowiek naprawdę czuje się piłkarzem, gdy może grać dla tych ludzi, dla tych pozytywnych wariatów. Bardzo to doceniam. Mam nadzieję, że z końcem sezonu będziemy w stanie się im odwdzięczyć.

Jak w ogóle będziecie się nastawiać przed rewanżem? Nie jest łatwo się przygotowywać mentalnie do meczu, mając po pierwszym spotkaniu tak fatalny rezultat.

Będzie to bardzo trudne zadanie, bo rozmiary porażki w pierwszym meczu są bardzo duże. Musimy po prostu zagrać bez presji. Świat futbolu już różne trudne do wyobrażenia rzeczy widział. Próbować zawsze trzeba.

Można powiedzieć, że pan się akurat trochę "spóźnił" na tę pucharową przygodę Wisły, z powodu wspomnianych problemów zdrowotnych.

Teoretycznie przegapiłem miesiąc rywalizacji, ale było takie nagromadzenie meczów w tym okresie, że czuję, jakby mnie wieczność nie było. Bolało mnie to bardzo, że musiałem obserwować z boku to wszystko. W końcu udział w europejskich pucharach był dla piłkarzy nagrodą za to, że wywalczyliśmy w poprzednim sezonie Puchar Polski. Jestem jednak zadowolony, że koledzy z drużyny mogli na tej przygodzie skorzystać. Został mi jeszcze jeden mecz w Europie, muszę się nim cieszyć.

Rozmawiała: Justyna Krupa, WP SportoweFakty Obrońca Wisły o bolesnej lekcji. "Wynik nie odzwierciedla do końca tego meczu"   Ciąg dalszy wielkich problemów FC Barcelony. Nie ma porozumienia

Źródło artykułu: WP SportoweFakty