Jeśli przed sezonem kibice Liverpoolu zastanawiali się, jak będzie wyglądało życie bez Juergena Kloppa, to spotkanie na Old Trafford powinno rozwiać wszelkie wątpliwości. The Reds mają znakomity początek kampanii, a w niedzielne popołudnie przekonująco zwyciężyli nad Manchesterem United.
Piłka w siatce Czerwonych Diabłów znalazła się już w 7. minucie meczu, a z gola cieszył się Trent Alexander-Arnold. Po analizie VAR bramka nie mogła zostać uznana, bo w momencie podania Luisa Diaza, piłka odbiła się jeszcze od będącego na spalonym Mohameda Salaha, a następnie trafiła pod nogi angielskiego obrońcy.
Podopieczni trenera Erika ten Haga popełniali sporo błędów przy wyprowadzeniu piłki, co skutkowało stratami już na własnej połowie. To właśnie w ten sposób padła pierwsza z bramek w tym spotkaniu. Liverpool szybko rozegrał piłkę między swoimi pomocnikami, a ta trafiła ostatecznie do Mohameda Salaha.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Piękny gol piłkarki FC Barcelony. Co za uderzenie!
Egipcjanin miękkim dośrodkowaniem posłał piłkę w okolice piątego metra, a do główki wyskoczyło aż dwóch niepilnowanych zawodników The Reds. Dominik Szoboszlai w porę uchylił się, a zza jego pleców piłkę do bramki skierował Luis Diaz. Defensywa Czerwonych Diabłów ewidentnie ucięła sobie drzemkę w tym czasie.
Już po kilku minutach kolejna strata w środku pola sprawiła, że piłkę na prawej stronie boiska otrzymał Salah. 32-latek zewnętrzną częścią stopy zagrał do Luisa Diaza, a Kolumbijczyk bez zastanowienia uderzył przy bliższym słupku, nie dając bramkarzowi żadnych szans.
W przerwie meczu Erik ten Hag ściągnął z boiska Casemiro, który zaprezentował się tak fatalnie, że szkoleniowiec postanowił zastąpić go 20-letnim Tobym Collyerem, dla którego był to debiut na boiskach Premier League.
Po zmianie stron gospodarze mieli jeszcze więcej problemów w środkowej strefie. Liverpool świetnie radził sobie z odbiorem piłki oraz wykorzystywał bezradność defensorów Manchesteru United. W 56. minucie zbyt łatwo piłkę stracił Kobbie Mainoo, a goście wyszli do kontrataku czwórką zawodników. Podanie z prawej strony otrzymał Mohamed Salah i uderzeniem z pierwszej piłki pokonał Andre Onanę.
Skrzydłowy Liverpoolu krótko po zdobyciu bramki stworzył sobie okazje do dwóch kolejnych trafień, jednak przy pierwszym uderzeniu piłka poszybowała ponad poprzeczką, a przy drugim zdołał interweniować golkiper gospodarzy.
Wtedy gra podopiecznych Arne Slota uspokoiła się, a do kilku dogodnych okazji dochodzili zawodnicy Manchesteru United, którzy uporczywie szukali jak najszybszego odrobienia sporej wówczas różnicy bramek.
Marcus Rashford dwukrotnie wypatrzył w polu karnym Joshuę Zirkzee, lecz napastnik miał tego dnia sporego pecha.Najpierw świetnie interweniował Alisson, a kilka minut później uderzenie 23-latka minęło bramkę przyjezdnych.
Ostatecznie w Teatrze Marzeń widowiskowo zagrali jedynie gracze Liverpoolu, którzy po trzech kolejkach tego sezonu wciąż nie stracili bramki i są pod tym względem jedyną tak szczelną defensywą w Premier League. Dla Czerwonych Diabłów to już druga porażka na starcie rozgrywek.
Manchester United - Liverpool FC 0:3 (0:2)
0:1 - Luis Diaz 35'
0:2 - Luis Diaz 42'
0:3 - Mohamed Salah 56'
Manchester: Andre Onana - Noussair Mazraoui, Matthijs de Ligt (69. Harry Maguire), Lisandro Martinez, Diogo Dalot - Casemiro (46. Toby Collyer), Kobbie Mainoo - Alejandro Garnacho (69. Amad Diallo), Bruno Fernandes, Marcus Rashford - Joshua Zirkzee (86. Christian Eriksen)
Liverpool: Alisson - Trent Alexander-Arnold (76. Conor Bradley), Ibrahim Konate, Virgil van Dijk, Andrew Robertson (83. Kostas Tsimikas) - Ryan Gravenberch, Dominik Szoboszlai, Alexis Mac Allister - Mohamed Salah, Diogo Jota (76. Darwin Nunez), Luis Diaz (66. Cody Gakpo)
Żółte kartki: Zirkzee, Martinez, Mainoo, de Ligt (Man. United) - van Dijk (Liverpool)
Sędzia: Anthony Taylor
Czytaj też:
Premier League: stare problemy Chelsea powróciły
Radosny futbol. Siedem goli w meczu Legii