Szkocja - Polska: nieprawdopodobny zwrot akcji nastąpił w 97. minucie

Getty Images / Robbie Jay Barratt - AMA / Na zdjęciu: reprezentacja Polski
Getty Images / Robbie Jay Barratt - AMA / Na zdjęciu: reprezentacja Polski

Przed meczem jeden punkt zdobyty w Glasgow nie wydawał się najgorszym wynikiem. Po spotkaniu byłby przyjęty z wielkim niedosytem. Na szczęście w doliczonym czasie gry Biało-Czerwoni wyrwali zwycięstwo ze Szkocją (3:2).

Z Glasgow - Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty

To mógł być zwiastun niezwykle przykrego wieczoru dla Biało-Czerwonych. Gdy Bartosz Bereszyński i Łukasz Skorupski zbiegali z przedmeczowej rozgrzewki, zostali kompletnie zlani wodą przez działające jeszcze zraszacze. Bo w Szkocji musi być mokro, nawet jeśli nic nie pada z nieba.

Na szczęście to było ostatnie lanie reprezentantów Polski na Hampden Park. Chociaż na boisku  wielkich fajerwerków też nie było. Grały w końcu ze sobą dwie najsłabsze drużyny ostatnich mistrzostw Europy. I było to widać.

Najpierw jednak plusy, bo takie też były.

Po raz kolejny okazało się, że w środku pola Biało-Czerwonych nie musi być miejsca dla stereotypowego defensywnego pomocnika, odpowiadającego głównie za rozbijanie przeciwników. Że możemy wystawić w drugiej linii trzech technicznych graczy, którym piłka klei się do nogi. I wcale nie traci na tym gra w destrukcji.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak trenuje najlepszy klub Europy

Tak było już na EURO 2024, gdy rolę "6" pełnił Jakub Moder. I zremisowaliśmy z wicemistrzami świata. Przeciwko Szkotom najniżej ustawionym pomocnikiem był Piotr Zieliński, dzięki czemu mógł być częściej przy piłce i pomagać w rozegraniu już na naszej połowie.

To właśnie środek pola miał największy wpływ na sytuację z ósmej minuty. Znakomitym wślizgiem piłkę rywalom odebrał Kacper Urbański, odegrał do Lewandowskiego, aż w końcu ta trafiła do Sebastiana Szymańskiego. I zachwycający w Fenerbahce pomocnik wreszcie zachwycił w narodowych barwach strzałem z dystansu.

Tak jak przyjemnie patrzyło się na naszą trójkę środkowych pomocników, tak serce drżało, gdy spoglądało się niżej. Wprawdzie dobre momenty miewali Jan Bednarek czy Paweł Dawidowicz, jednak ogólnie nasza defensywa sprawiała wrażenie niepewnej, zagubionej zwłaszcza przy stałych fragmentach gry.

Samego siebie przeszedł za to Jakub Kiwior, który w 37. minucie po prostu podał piłkę rywalowi pod naszym polem karnym. A nie był to pierwszy błąd piłkarza Arsenalu. Rezerwowego piłkarza Arsenalu, co sporo wyjaśnia. A brak regularnej gry u środkowego obrońcy to pierwszy stopień do piłkarskiej degrengolady.

Zalewski po raz pierwszy robi karnego

I gdy wydawało się, że w końcówce pierwszej połowy Szkoci są coraz bliżej wyrównania, Nicola Zalewski efektownie wpadł w pole karne i został sfaulowany przez rywala. A w tym sezonie rzut karny i Robert Lewandowski to pewny gol. Kapitan reprezentacji Polski trochę uratował tym swój występ, bo nie przypominał siebie z Barcelony.

Nasz najlepszy napastnik nie podejmował najlepszych wyborów, niepotrzebnie szukał trudnych rozwiązań, miewał straty. Mizerny i bardzo niecelny strzał zza pola karnego z 51. minuty udowodnił po stokroć, że to nie był jego dzień. Wszyscy, którzy oglądali ostatnie spotkania Dumy Katalonii, mogli się czuć mocno zawiedzeni.

Podobnie jak my wszyscy po pierwszych kilkudziesięciu sekundach drugiej połowy, gdy pierwsze natarcie Szkotów przyniosło gola Billy'ego Gilmoura, a fasada Hampden Park aż się zatrzęsła. Na szczęście nasza drużyna potrafiła uspokoić grę i przenieść jej ciężar na połowę gospodarzy. Wielki udział w tym miał Zieliński, który potrafił wyjść z najtrudniejszych sytuacji i wyprowadzić piłkę pod naciskiem rywala nawet pod naszym polem karnym. Na żywo takie akcje robiły ogromne wrażenie, z wrażenia kręcili głowami nawet szkoccy kibice.

Wystawianie pomocnika Interu Mediolan na tej pozycji to chyba najważniejsza wiadomość dla selekcjonera. I kto wie, czy nie kluczowa dla całej reprezentacji.

Co jednak z tego, że Zieliński czarował, skoro nadal nie działała defensywa? W 76. minucie fatalnie piłkę stracił wprowadzony chwilę wcześniej Jakub Piotrowski i Szkoci w dziecinny sposób rozklepali Polaków w naszym polu karnym. Do siatki trafił Scott McTominay.

Zalewski po raz drugi robi karnego. I strzela

Gdy byliśmy już pogodzeni z remisem, w doliczonym czasie gry na kolejny przebój zdecydował się Zalewski, który ruszył w pole karne po podaniu od Piotrowskiego. I dzięki sprytowi po raz drugi dał się sfaulować. A po kilkudziesięciu sekundach to pomocnik Romy podszedł do piłki i wykorzystał "11". Dobrze, żeby jego występ obejrzeli krytykujący go na potęgę kibice Giallorossich.

Wnioski? Michał Probierz ma nad czym pracować. Na pewno świetnym wyborem było ustawienie niżej Zielińskiego, znów błyskotliwie wyglądał Urbański, dobrą formę z ME potwierdził Zalewski. Problemy? Tu nic się nie zmieniło - jeśli selekcjoner myśli o sukcesach, a na pewno tak jest, wciąż czeka go ból głowy związany z defensywą. Ta wciąż przecieka, a przy obu golach dla Szkocji została wręcz rozklepana.

Martwi też kiepski występ Lewandowskiego, który na dodatek opuścił boisko z urazem pleców.

A poprawa jest konieczna, bo w tegorocznej Lidze Narodów jest o co grać, a rywale będą tylko mocniejsi. Na dodatek UEFA zmieniła system rozgrywek nie tylko w europejskich pucharach. W tym roku stawka jest naprawdę wysoka - z Dywizji A do dalszej fazy wyjdą już po dwa zespoły, z kolei trzecia drużyna w grupie będzie musiała grać baraż o utrzymanie.

Na dodatek gra w Lidze Narodów będzie miała ogromne znaczenie dla losowania grup eliminacyjnych do mistrzostw świata w 2026 roku.

Największymi wygranymi wieczoru byli jednak ci Polacy, którzy szczelnie zapełnili swój sektor w sile blisko dwóch tysięcy. I choć Szkoci należą do najgłośniejszych kibiców na Starym Kontynencie, długimi fragmentami byli zagłuszani przez naszych rodaków. Kto wie, czy w Glasgow stosunkowo niewielka grupa nie zrobiła większego hałasu niż 50 tysięcy ludzi na PGE Narodowym...

Szkocja - Polska 2:3 (0:2)
0:1 - Sebastian Szymański 8'
0:2 - Robert Lewandowski (k) 44'
1:2 - Billy Gilmour 46'
2:2 - Scott McTominay 76'
2:3 - Nicola Zalewski 90' (k)

SZKOCJA: Angus Gunn - Anthony Ralston, Grant Hanley, Scott McKenna, Andrew Robertson - John McGinn, Billy Gilmour (82. Lewis Morgan), Kenny McLean (71. Ben Doak), Scott McTominay, Ryan Christie (71. Ryan Guld) - Lyndon Dykes (71. Lawrence Shankland).

POLSKA: Marcin Bułka - Jan Bednarek, Paweł Dawidowicz, Jakub Kiwior (46. Sebastian Walukiewicz) - Przemysław Frankowski, Sebastian Szymański (82. Bartosz Slisz), Piotr Zieliński (82. Jakub Moder), Kacper Urbański, Nicola Zalewski - Krzysztof Piątek (72. Jakub Piotrowski), Robert Lewandowski (72. Adam Buksa).

Źródło artykułu: WP SportoweFakty