W pierwszym meczu fazy grupowej tegorocznej Ligi Narodów UEFA reprezentacja Polski pokonała na wyjeździe Szkocję 3:2. Po pierwszej połowie Biało-Czerwoni prowadzili 2:0, ale w drugiej to gospodarze przejęli inicjatywę i byli drużyną zdecydowanie lepszą.
Strzelili bramkę kontaktową zaledwie kilkanaście sekund po zmianie stron, a później zdołali wyrównać. Wydawało się, że to oni mają większe szanse na zwycięstwo, ale w doliczonym czasie gry Nicola Zalewski po kapitalnym rajdzie wywalczył rzut karny. Wykorzystał go i zapewnił swojej drużynie trzy punkty.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak trenuje najlepszy klub Europy
- W pewnym stopniu wynik faktycznie był lepszy niż gra. W piłce jednak takie aspekty też są ważne. Nie ma co być zbyt mocno krytycznym. Wygraliśmy z dobrą drużyną na wyjeździe, co nie zdarza się często. Zwyciężyliśmy dzięki epizodom, umiejętnościom indywidualnym i też troszkę szczęściu - ocenia były reprezentant Polski, a także były wiceprezes PZPN Marek Koźmiński.
Oni zachwycili najmocniej
Nie da się ukryć, że to właśnie Nicola Zalewski przez większość czasu był najjaśniejszym punktem reprezentacji Polski. Pchał naszą grę do przodu, wywalczył dwa rzuty karne. Nie był jednak jedyną pozytywną postacią.
- Zalewski, Dawidowicz czy Bednarek to bohaterowie, którzy pokazali na boisku swoje ogromne umiejętności - ocenia.
Niestety, Zalewski był jednym z niewielu graczy, którzy w ofensywie potrafili zaznaczyć swoją obecność. Reszta jego kolegów z kadry często była apatyczna i miała problem z podejmowaniem decyzji. Tymczasem Zalewski, który nie przeszedł przez polski system szkolenia, gra zdecydowanie odważniej.
- Zalewski od sześciu miesięcy w reprezentacji Polski gra naprawdę dobrze, od deski do deski. To potwierdzenie jego jakości reprezentacyjnej, bo w klubie miewa kłopoty, by załapać się do pierwszego składu. To nie jest jego pierwszy taki występ, ale może najbardziej jakościowy: dwa wywalczone karne, strzelona bramka - tłumaczy Koźmiński.
Bardzo ważny sprawdzian miał przed sobą także Marcin Bułka. Po zakończeniu kariery przez Wojciecha Szczęsnego rozpoczęła się walka o pozycję podstawowego bramkarza. Gracz OGC Nice dostał szansę jako pierwszy, puścił jednak dwie bramki.
- Marcin zdał egzamin i może stać się następcą Wojciecha Szczęsnego. Ta rywalizacja po Wojtku dopiero się rozpoczęła. Jest Łukasz Skorupski, Kamil Grabara, Bartłomiej Drągowski. Bułka dzisiaj wprawdzie nic spektakularnego nie wybronił, ale też nie zawinił przy straconych bramkach. Ba, nie miał prawa obronić takich strzałów - przyznaje nasz rozmówca.
"To największy problem Probierza"
Niestety, nasza kadra ma też całkiem sporo problemów. Wydaje się, że mocniejsi Chorwaci w niedzielę nie wybaczą takiej liczby błędów w defensywie. Jakie są tego powody?
- Widać bardzo wyraźne różnicę pomiędzy zawodnikami, którzy regularnie grają w swoich klubach, a tymi, którzy tego nie robią. To największe zmartwienie Probierza, bo ta liczba zawodników jest całkiem spora. I to są piłkarze kluczowi jeśli chodzi o obronę, a także środek pola - twierdzi były reprezentant.
Podaje także nazwiska, które zawiodły. Według byłego wiceprezesa PZPN słabszy występ przeciwko Szkotom mógł jednego Polaka na długo wyrzucić z podstawowej jedenastki.
- Nie zdziwi mnie to, jak Kiwior odpocznie i z Chorwacją zagramy z Walukiewicziem w obronie. Według mnie Kuba tym występem odstawił się na boczny tor i to, co widzieliśmy w pierwszej połowie, było naprawdę słabe - przyznaje Marek Koźmiński.
- Sytuacja Piotra Zielińskiego też jest dla mnie sporym zaskoczeniem. W meczu ze Szkocją był mocno przygaszony, głęboko cofał się do obrony, był asekurancki. Nie szukał pojedynków, ryzyka i to się rzucało w oczy. Widać też, że Kuba Moder nie jest w formie - kończy nasz rozmówca.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Michał Probierz: Musimy pomóc Kiwiorowi, na pewno się z tego podniesie
Bułka zdał egzamin...jaki? Niepewny ,przestraszony w bramce,po pierwszym wyjściu nieudanym z bramki już tylko stal niepewny na linii/plus raz nogami wyb Czytaj całość