Czesław Michniewicz lubi mawiać, że 2:0 to "niebezpieczny wynik". Sam przekonał się o tym boleśnie, gdy w czerwcu 2022 roku prowadzeni przez niego Biało-Czerwoni roztrwonili dwubramkową przewagę w meczu Ligi Narodów z Holandią (2:0).
Rok później jeszcze brutalniej ta "piłkarska prawda" przemówiła do Fernando Santosa. Do przerwy meczu el. Euro 2024 z Mołdawią Polska prowadziła 2:0, by ostatecznie przegrać 2:3 i przeżyć jedną z największych kompromitacji w historii.
I teraz, ledwie 15 miesięcy po koszmarze w Kiszyniowie, reprezentanci Polski zafundowali kibicom kolejną huśtawkę nastrojów. Prowadzili w Glasgow do przerwy 2:0, by w drugiej połowie dać sobie odebrać dwubramkową przewagę. Tym razem jednak ten thriller miał szczęśliwe zakończenie dzięki Nicoli Zalewskiemu, który niemal w ostatniej akcji meczu strzelił gola na 3:2.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Piękny gol piłkarki FC Barcelony. Co za uderzenie!
To pierwsze odniesione w podobnych okolicznościach zwycięstwo Polski w meczu o stawkę od blisko 7 lat. Od listopada 2017 roku i spotkania el. MŚ 2018 z Czarnogórą (4:2). Wówczas ekipa Adama Nawałki prowadziła w Warszawie 2:0, by remisować 2:2 w 83. minucie i ostatecznie zwyciężyć 4:2. Taką przejażdżką emocjonalnym rollercoasterem Polska przypieczętowała awans do MŚ 2018.
A podobną drogę z nieba do piekła i z powrotem w XXI wieku Polska przeszla jeszcze tylko raz. Mowa o wyjazdowym meczu el. MŚ 2002 z Norwegią. Zespół Jerzego Engela do przerwy prowadził w Oslo 2:0, by po zmianie stron dać sobie odebrać prowadzenie i ostatecznie wygrać 3:2.
W pozostałych przypadkach nie potrafiliśmy się pozbierać po stracie dwubramkowego prowadzenia i spotkania kończyły się remisami 2:2. Tak było z Kazachstanem w el. MŚ 2018 i Serbią w el. Euro 2008.
W ogóle Biało-Czerwoni mają kłopot w meczach o stawkę, w których dali sobie odebrać prowadzenie. W XXI wieku zdarzyło się to w 36 z 156 spotkań: połowę zremisowaliśmy, siedem przegraliśmy i tylko 11 wygraliśmy. Ostatni raz trzy lata temu z Albanią (4:1) w el. MŚ 2022 za kadencji Paulo Sousy.
Najczęściej na przejażdżkę emocjonalną kolejką górską kibiców zapraszała drużyna Adama Nawałki. Pod wodzą tego selekcjonera Biało-Czerwoni tracili prowadzenie aż 10 razy: cztery spotkania ostatecznie wygrali, a sześć zremisowali.