Z Osijeku - Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty
W niedzielę polska reprezentacja rozegrała w Osijeku drugie spotkanie tegorocznej Ligi Narodów, ale nie miała szans w starciu z dużo lepszą Chorwacją. Choć Polacy przegrali zaledwie 0:1, to jednak wynik nie odzwierciedla tego, co działo się na boisku. Nasi rywale od początku przejęli inicjatywę i raz za razem atakowali bramkę Łukasza Skorupskiego. Naszych zawodników stać było jedynie na pojedyncze zrywy.
Po meczu znów dość mocno krytykowany jest Robert Lewandowski, który w pierwszej połowie był albo zupełnie niewidoczny, a gdy już miał piłkę przy nodze, to psuł nawet proste zagrania. Nie wszyscy zgadzają się jednak z takim postawieniem sprawy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: sceny przed meczem. Skrzypaczka zachwyciła wszystkich!
- Wystarczy zobaczyć, jak Robert radzi sobie w lepszych zespołach. On jest obecnie w doskonałej formie, a ten występ niczego nie zmienia. Oczywiście wszyscy wolelibyśmy, by był zawodnikiem typu Luki Modricia czy Mateo Kovacicia, ale niestety ma zupełnie inną charakterystykę i sam nie weźmie się za rozgrywanie ataków. Gdyby Lewandowski grał w niedzielę w reprezentacji Chorwacji, to mielibyśmy dużo wyższy wynik, a napastnik błyszczałby dzięki podaniom kolegów - uważa Robert Podoliński.
Ekspert TVP przyznaje, że przed meczem dość mocno wierzył w nawiązanie przez naszą reprezentację równorzędnej rywalizacji z Chorwatami. Nasi rywale przystępowali do niedzielnego spotkania po serii czterech meczów bez zwycięstwa.
- Byłem przekonany, że Chorwacja jest w naszym zasięgu. Pomyliłem się. To drużyna na innym poziomie, z gwiazdami, których w naszej drużynie nie ma tak dużo. Dzisiaj (w niedzielę - red.) to nie była najmocniejsza Chorwacja, a mimo to była dużo lepsza od Polaków. Kovacić, Josko Gvardiol, a przede wszystkim Luka Modrić pokazali naszym piłkarzom, że jeszcze dużo im brakuje. Modricia ogląda się niesamowicie, a gdy ten zawodnik pojawia się na boisku, bilety od razu powinny stawać się dużo droższe - dodaje.
Ten mecz sprawia, że nastroje wokół kadry znów są kiepskie, a coraz trudniej wierzyć w kolejny postęp tej drużyny. W Osijeku gołym okiem było widać, że niektórym naszym piłkarzom po prostu brakuje regularnej gry w klubach.
- W naszej grze widziałem dużo bojaźni i brak wiary, że możemy z nimi wygrać. Oczywiście znów wynik jest lepszy niż nasza gra. Kadra się buduje, ale nie ma co liczyć na kolejny postęp, gdy zawodnicy nie będą grali regularnie w swoich klubach. Brak ogrania naprawdę było widać w Osijeku, przez co zespół gra bardzo chwiejnie. Na Szkocję to wystarczało, ale na zespoły pokoju Portugalii czy Chorwacji to będzie zdecydowanie za mało. Będę bardzo zadowolony, jeśli w meczach z tymi drużynami zdobędziemy choćby jeden punkt - dodaje Podoliński.
O ile Sebastian Walukiewicz, grając za będącego zupełnie bez formy Jakuba Kiwiora, wypadł poprawnie, to niestety tego samego nie można powiedzieć o debiutującym w kadrze Mateuszu Boguszu. Napastnik Los Angeles FC dość szybko został zmieniony i pierwszego meczu w kadrze nie zaliczy do udanych.
- Przekonał się, jak się gra na jednego z najlepszych obrońców w Europie, czyli Josko Gvardiola. To był bardzo jednostronny pojedynek, aż momentami było żal naszego napastnika. Zresztą większość naszych piłkarzy przegrała zdecydowanie walkę wręcz. Mamy zespół wagi lekkiej, a w starciach z drużynami mającymi silniejszych zawodników, to może być duży problem. Tak naprawdę jedynym zawodnikiem, który dawał nam w niedzielę trochę uśmiechu, był Nicola Zalewski. Tych momentów było jednak zbyt mało - przyznaje Podoliński.
Czytaj więcej:
Brutalna weryfikacja naszej drużyny
Co za bezczelność! Nicola, coś ty zrobił z tymi Chorwatami?!