W finale tegorocznego Copa Libertadores Argentyna wygrała 1:0 z Kolumbią. Po zakończeniu spotkania Enzo Fernandez prowadził live w szatni. W pewnym momencie wraz z kolegami zaczął śpiewać piosenkę, która piętnowała afrykańskie pochodzenie reprezentantów Francji. Zdobyła ona popularność wśród argentyńskich kibiców przy okazji finału mistrzostw świata z 2022 roku.
Nagranie wywołało burzę w świecie piłki nożnej. W mediach społecznościowych Fernandeza skrytykował m.in. jego kolega z Chelsea Londyn Wesley Fofana. Reprezentant Francji poczuł się dotknięty przyśpiewką. "Tak wygląda piłka nożna w 2024 roku: rasizm szaleje" - pisał w serwisie X.
Fernandez niedługo potem wydał oświadczenie, w którym przeprosił za swoje zachowanie. Śledztwo wobec niego wszczęła FA, a Argentyńczykowi groziła dyskwalifikacja na 12 meczów. Jak do tej pory udało mu się uniknąć kary. Po powrocie do Chelsea czekała go też konfrontacja z francuskimi kolegami z drużyny.
ZOBACZ WIDEO: Odtworzył legendarny gol z rzutu wolnego. Tylko spójrz na to uderzenie!
Szczegóły relacjonuje Fofana. W wywiadzie dla Free Foot stoper zapewnił, że sprawę udało się rozwiązać polubownie.
- Wrócił, mieliśmy rozmowę z klubem, z menedżerem, odbyło się spotkanie. Wyjaśniliśmy mu, dlaczego źle to odebraliśmy. Chcieliśmy, aby zrozumiał, dlaczego to, co zrobił, było złe i dlaczego nas to uraziło. Z jego słów wynikało, że nie wiedział, że ta przyśpiewka mogło nas zranić. Nie wiedział, że to było coś poważnego - relacjonował.
- Najlepszą rzeczą było edukowanie go. Chcieliśmy, aby zrozumiał, że pewne rzeczy w niektórych krajach mogą być akceptowalne, w innych natomiast są zabronione i ścigane przez prawo. Myślę, że zrozumiał i teraz idziemy naprzód. Jesteśmy drużyną, a on jest wielkim zawodnikiem - dodał Fofana.
Na początku nowego sezonu Fernandez jest podstawowym zawodnikiem Chelsea i zagrał od pierwszej do ostatniej minuty w każdym z trzech spotkań ligowych "The Blues". Jego zespół zajmuje 11. miejsce w tabeli.