Miliarder chce zainwestować w tenis. "To nadal niszowy sport"

Materiały prasowe / Invest in Szczecin Open / Jarosław Gaszyński / Na zdjęciu: Józef Wojciechowski
Materiały prasowe / Invest in Szczecin Open / Jarosław Gaszyński / Na zdjęciu: Józef Wojciechowski

Józef Wojciechowski to jeden z najbogatszych Polaków. Przez lata kojarzony był z piłką nożną, teraz rozwija pasję do tenisa. W rozmowie z WP SportoweFakty opowiedział o swojej kolejnej inwestycji związanej z tą dyscypliną.

W latach 2006-2012 Józef Wojciechowski był właścicielem Polonii Warszawa, która w tamtym czasie rywalizowała w piłkarskiej Ekstraklasie. Jego nazwisko widnieje na liście najbogatszych Polaków wg magazynu "Forbes", a sam może się pochwalić tym, że jest właścicielem jednej z najbardziej znanych firm deweloperskich.

Ma kilka hoteli, a także potężnych inwestycji, jakimi są centra handlowe i biurowce. Na tym jednak nie poprzestaje i planuje już kolejne budowy.

Dominika Pawlik, dziennikarka WP SportoweFakty: Kilka lat temu chciał pan zostać prezesem PZPN. Czy z perspektywy czasu nie żałuje pan, że do tego nie doszło?

Józef Wojciechowski, polski biznesmen: Gdybym poważnie to potraktował, to pewnie bym nim został. To była decyzja ad hoc, spontaniczna. Miesiąc przed wyborami nie dało się wygrać. Za późno podjąłem decyzję o kandydowaniu, ale nie żałuję. Robię dużo innych rzeczy, które są bardziej wartościowe niż bawienie się w piłkę.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za strzał! Gol "stadiony świata" w Argentynie

Myśli pan jeszcze o powrocie do piłki nożnej?

Nie, w ogóle, choć ciągle mnie namawiają. Ale… nigdy nie mów nigdy.

Sportowo nie jest tak źle. Mamy piłkarzy na światowym poziomie.

Tak, ale ktoś musi z tego zrobić dobrą drużynę. Jest tutaj materiał, aby zbudować zespół, ale nie może być sytuacji, że trener zmieniany jest co pół roku. Mamy pecha do zatrudniania ludzi na tym stanowisku.

Robert Lewandowski to dalej jeden z najlepszych zawodników na świecie na swojej pozycji?

Myślę, że jest w doskonałej formie, przynajmniej to pokazały pierwsze mecze. Staram się oglądać wszystkie jego występy. Na razie lepszego piłkarza nie mamy i oby Lewandowski dawał nam radość jak najdłużej. Jest trochę młodzieży. Zawsze znajdzie się ktoś wybitny, ale nam wybitne jednostki przytrafiały się co 10-15 lat.

Czyli piłka nożna już jest tylko hobby?

Tak, oglądam mecze międzypaństwowe, dla zasady.

Kiedy zaczęła się u pana pasja do tenisa?

Jakieś 50 lat temu. Regularnie gram od ponad 30 lat, trzy razy w tygodniu po dwie godziny.

Odczuwa pan, że tenis w ostatnim czasie jest popularniejszy?

Tenis jest w dalszym ciągu sportem niszowym. Mam nadzieję, że za sprawą Igi Świątek będzie coraz bardziej popularny. Pamiętam jeszcze jak w 2001 roku Goran Ivanišević wygrywał Wimbledon, a teraz zobaczmy, jaką potęgą są Serbowie, jeżeli chodzi o tenis damski i męski. Myślę, że w Polsce, która jest dużo większym krajem niż Serbia, doczekamy się mistrzów na miarę Igi Świątek, która jest dominatorką.

Rozmawiamy podczas największego męskiego turnieju w Polsce, Invest in Szczecin Open. Zdarza się panu bywać na innych imprezach tenisowych?

Tak, miałem szczęście zaliczyć wszystkie cztery turnieje wielkoszlemowe, czyli US Open, Roland Garros, Wimbledon i Australian Open. Wszystkie mam zaliczone i jest to wielkie osiągnięcie. Każdy z nich jest trochę inny i o każdym można dużo mówić. Największe wrażenie na mnie zrobił, co prawda byłem tam ponad dwadzieścia lat temu, Wimbledon. Wtedy pogoda była okropna, padał tam deszcz, jak w sumie zawsze, ale miało to swój niepowtarzalny klimat.

Zaraża pan swoją pasją rodzinę?

Owszem, mam dwóch dorastających chłopców, w wieku 15 i 13 lat. Starszy gra już zawodowo, trenuje sześć razy w tygodniu. Nawet wybrał sobie liceum, które pozwala mu na dopasowanie treningów. Jego młodszy brat też gra w tenisa, ale on ogólnie uprawia różne dyscypliny. Moja żona Patrycja również próbuje swoich sił w tym sporcie, jak widać udało mi się przenieść tę pasję na resztę rodziny.

Wyobraża sobie pan, że syn faktycznie mógłby iść śladami zawodowych tenisistów?

Zobaczymy, życie to pokaże, jak ułoży się jego kariera. Na pewno już teraz wiemy, że to ciężka i mozolna praca.

Nie myślał pan o tym, żeby zainwestować w tenis? 

Jest taki plan. Chcemy otworzyć duży kompleks nad Zalewem Zegrzyńskim pod Warszawą. Będzie to wielofunkcyjny obiekt z hotelem i częścią sportową: boiskami, ale też osiemnastoma kortami, w tym również zadaszonymi. Będą korty ziemne i twarde, ale również miejsce do gry w padla i squasha. Do tego strefa SPA. Jest zapotrzebowanie na taką infrastrukturę, dlatego coś takiego robimy. Czekamy na pozwolenie na rozpoczęcie inwestycji.

A jak wygląda kwestia JW Tennis Support Foundation? W tym projekcie uczestniczył Tomasz Wiktorowski, aktualny trener Igi Świątek. 

Fundacja dalej istnieje, mamy kilku stypendystów. Jednak przez to, że pan Wiktorowski ma teraz inne zajęcia, nie działa to tak prężnie jak wcześniej. Wznowimy jej funkcjonowanie w 100 procentach, kiedy uruchomimy nasz ośrodek. To pod niego tak naprawdę otworzyliśmy fundację.

Czytaj też:

Źródło artykułu: WP SportoweFakty