Widzew dalej wygrywa u siebie. Zdecydował jeden gol i VAR

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Marian Zubrzycki / Na zdjęciu: Sebastian Kerk i Arkadiusz Pyrk
PAP / Marian Zubrzycki / Na zdjęciu: Sebastian Kerk i Arkadiusz Pyrk
zdjęcie autora artykułu

Na wyjazdach bywa różnie, ale u siebie wciąż są niepokonani. Piłkarze Widzewa Łódź wygrali z Piastem Gliwice 1:0 w meczu 9. kolejki PKO Ekstraklasy.

W tym artykule dowiesz się o:

Na domowe spotkanie łodzianie czekali prawie miesiąc. Tyle samo czekali na zwycięstwo, bo po raz ostatni trzy punkty zgarnęli 23 sierpnia w starciu z Radomiakiem Radom. Później przytrafiły im się porażka w Białymstoku z Jagiellonią oraz remis w Katowicach z GKS-em przed tygodniem.

- Gdy gramy w domu, to mamy naszych kibiców i wszystko jest inne, ale myślę, że musimy być też przygotowani na wyjazdy. Nie wiem, dlaczego wtedy idzie nam gorzej. Dla mnie personalnie takich różnic nie powinno być. Lubię grać w Sercu Łodzi, ale jak gram na innym stadionie przy kibicach rywali, to czuję motywację, chcę im strzelić gola - mówił na konferencji prasowej napastnik czerwono-biało-czerwonych Imad Rondić.

Spotkanie od początku nie miało wielkiego tempa, a bramka dla gospodarzy padła w dziwnych okolicznościach w 12. minucie. Strzelał z dystansu Kamil Cybulski, piłkę odbił Frantisek Plach, następie dopadł do niej Imad Rondić i trafił do siatki. Początkowo sędzia Łukasz Kuźma pokazał pozycję spaloną Bośniaka, ale po analizie VAR wyszło, że akurat on na spalonym nie był i gol został uznany.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za strzał! Gol "stadiony świata" w Argentynie

Gliwiczanie starali się stwarzać zagrożenie raczej po dośrodkowaniach lub stałych fragmentach gry. Konkretów jednak brakowało. Widzew z kolei miał kolejny zryw tuż po rozpoczęciu trzeciego kwadransa pierwszej części gry. Najpierw wrzutkę Sebastiana Kerka próbował zamknąć Rondić, ale minął się z piłką.

Kilkadziesiąt sekund później groźnym centrostrzałem popisał się Kerk, a następnie Niemiec popisał się dobrym dośrodkowaniem z rzutu rożnego, lecz Rondić ponownie się pomylił.

Najgroźniejszą akcją gości w pierwszej połowie była ta z 37. minuty, kiedy to w łódzkim polu karnym Maciej Rosołek zgrywał głową piłkę do Jorge Felixa, który zewnętrzną częścią stopy uderzył nad poprzeczką bramki Rafała Gikiewicza.

W drugiej połowie zespół trenera Aleksandara Vukovicia polował na szanse bramkowe wynikające ze złamania linii spalonego. Arbiter odgwizdał jednak dwukrotnie pozycję spaloną Michałowi Chrapkowi.

Trener Daniel Myśliwiec wprowadził na boisko Jakuba Sypka, a później też Saida Hamulicia, którzy próbowali indywidualnymi akcjami rozruszać defensywę przeciwnika, jednak brakowało im skuteczności, choć determinacji - zdecydowanie nie.

W doliczonym czasie gry bohaterem łódzkiej drużyny został Rafał Gikiewicz broniąc trzy naprawdę groźne szanse Piasta - zarówno z bliska, jak i z dystansu. Nie bez nerwów, ale Widzew dowiózł zwycięstwo, na które czekał blisko miesiąc.

Z Łodzi - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty

Widzew Łódź - Piast Gliwice 1:0 (1:0) 1:0 - Imad Rondić 12'

Składy:

Widzew: Rafał Gikiewicz - Marcel Krajewski, Mateusz Żyro, Juan Ibiza (75' Kreshnik Hajrizi), Samuel Kozlovsky - Fran Alvarez, Juljan Shehu, Sebastian Kerk (72' Antoni Klimek) - Kamil Cybulski (63' Jakub Łukowski), Imad Rondić (72' Said Hamulić) , Hilary Gong (63' Jakub Sypek).

Piast: Frantisek Plach - Arkadiusz Pyrka, Jakub Czerwiński, Tomas Huk, Igor Drapiński (74' Tihomir Kostadinow) - Patryk Dziczek (83' Andreas Katsantonis), Grzegorz Tomasiewicz - Damian Kądzior (60' Miłosz Szczepański), Michał Chrapek (60' Fabian Piasecki), Jorge Felix - Maciej Rosołek (74' Tomasz Mokwa).

Sędziował: Łukasz Kuźma (Białystok).

Żółte kartki: Kerk, Gong (Widzew) - Kostadinow (Piast).

Widzów: 16 922.

Czytaj też:

Źródło artykułu: WP SportoweFakty