Po pięciu kolejkach Robert Lewandowski. miał na koncie cztery gole i dwie asysty w LaLidze, ale nie ma zamiaru zwalniać. Na Estadio de la Ceramica jego bramki ustawiły Barcelonie spotkanie z gospodarzami.
Pierwszy gol Lewandowski zdobył w 20. minucie. Po ładnej, kombinacyjnej akcji piłkę otrzymał Pablo Torre. Hiszpan posłał przepiękne prostopadłe podanie do wybiegającego w pole karne Polaka, który strzałem bez przyjęcia pokonał golkipera Villarrealu Diego Conde.
15 minut później 36-latek miał już na koncie dublet, a asystentem był ponownie Torre, który zamknął dośrodkowanie Lamine'a Yamala na dalszym słupku. Jego strzał odbił jednak Conde, ale przy dobitce Lewandowskiego nie miał już szans i z dwóch metrów Polak wbił piłkęekwilibrystyczną przewrotką do pustej bramki.
- Tego dnia, 22 września, Robert Lewandowski trafiać musi. Jest killerem! - ekscytowali się komentatorzy Eleven Sports, nawiązując do słynnego spotkania z 22 września 2015 roku, gdy "Lewy"w barwach Bayernu strzelił Wolfsburgowi pięć goli w dziewięć minut.
Gospodarze odpowiedzieli golem Pereza, ale Barcelona nie wypuściła zwycięstwa z rąk. Kolejne bramki dla gości zdobyli Torre i Raphinha. Barcelona po sześciu meczach ma komplet 18 punktów i jest liderem LaLigi.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za strzał! Gol "stadiony świata" w Argentynie