Jedno zwycięstwo, siedem remisów i dwie porażki - to bilans GKS-u Tychy w sezonie 2024/25. Ci, którzy widzą szklankę do połowy pełną, mogą cieszyć się z tego, że GKS rzadko przegrywa. Jednak prawda jest taka, że z taką formą tyszanie mogą do końca sezonu drżeć o utrzymanie. A mieli walczyć o awans.
Problemem GKS-u jest ofensywna niemoc. Trener Artur Skowronek prowadził zespół w trzech meczach, a śląski zespół nie strzelił w nich żadnego gola.
- Żeby złapać zwycięstwo i serię, o której myślimy, to na pewno potrzebne są gole. To jest jasna i logiczna sprawa. Staramy się na co dzień nad tym mocno pracować. Dawać tyle argumentów na treningu, by piłkarze złapali pewność i przerzucili to na ligę. Nie idzie nam to najlepiej, dlatego mamy problem, by te gole strzelać i odnajdować się w polu karnym - powiedział Skowronek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za strzał! Gol "stadiony świata" w Argentynie
Po meczu z ostatnią w tabeli Stalą Stalowa Wola kibice GKS-u stracili cierpliwość. Po ostatnim gwizdku śpiewali: "strzelcie kiedyś gola". Tych w tym sezonie tyszanie strzelili tylko cztery. Żaden zespół ze szczebla centralnego nie jest pod tym względem gorszy.
- Rozumiem perspektywę kibice, który mocno czekał na gole i zwycięstwo. My też tego chcemy. Nie mogliśmy tego udowodnić na boisku, ale na pewno piłkarze będą chcieli zrobić wszystko, by wreszcie dać radość kibicom i strzelać gole - dodał Skowronek.
Szkoleniowiec GKS-u zapowiedział, że jego zespół chce na zwycięską ścieżkę wrócić w środowym meczu Pucharu Polski przeciwko Olimpii Grudziądz. Jego początek zaplanowano na godzinę 18:00.
- Szkoda zmarnowanych sytuacji, bo wtedy piłkarze złapaliby więcej pewności i rytmu. Moglibyśmy podejmować lepsze decyzje. Z tej perspektywy czeka nad dużo roboty. Czasu nie mamy, żeby to zrobić, ale w tym krótkim okresie przed meczem z Olimpią zrobimy wszystko - zapowiedział Skowronek.
O ile w Tychach panowały minorowe nastroje, o tyle z wyniku mogli być częściowo zadowoleni w Stalowej Woli.
- Mecz, w którym mamy dwóch rannych i nikogo nie zabiło. Obie drużyny chciały ten mecz wygrać. To było otwarte spotkanie i było dużo sytuacji, które mogły przechylić szalę na którąś ze stron. Obrony grały na tyle solidnie, że żaden z zespołów nie zdobył bramki. Cieszy to, że zagraliśmy na zero z tyłu, bo dawno się to nie zdarzyło. Potrzebujemy punktów, bo punktując po jednym, to będzie za mało - powiedział trener Stali, Ireneusz Pietrzykowski. Dla jego zespołu był to drugi punkt w sezonie.