Szok w Legnicy. Raków bił głową w mur, aż znalazł się za burtą Pucharu Polski

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: piłkarze podczas meczu Miedź Legnica - Raków Częstochowa
PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: piłkarze podczas meczu Miedź Legnica - Raków Częstochowa
zdjęcie autora artykułu

Raków był bardzo nieskuteczny i nie zdołał strzelić ani jednej bramki pierwszoligowej Miedzi. Ostatecznie zwycięzcę meczu I rundy Pucharu Polski musiały wyłonić rzuty karne. W nich częstochowianie sensacyjnie przegrali 3:4.

Zarówno Miedź Legnica, jak i Raków Częstochowa nie mogli być zadowoleni z losowania 1/32 Pucharu Polski. Sztab szkoleniowy gości już po tym jak poznał rywala, przyznał, że czeka go wymagający pojedynek. Boiskowe wydarzenia potwierdziły taki stan rzeczy. Nic natomiast nie wskazywało na to, że mistrzowie Polski z 2023 roku przeżyją koszmar i pożegnają się z turniejem już w pierwszej rundzie.

O ile mecz na początku był ciekawy, potem zaczął irytować. A to ze względu na nieskuteczność gości, którzy bili głową w mur i nie mogli znaleźć sposobu na Abramowicza, strzegącego dostępu do bramki gospodarzy.

Raków przede wszystkim uciekał się do dośrodkowań, ale te na nic się nie zdawały. Najgroźniejszą okazję częstochowianie stworzyli w jednej z ostatnich akcji podstawowego czasu gry. Wówczas Diaz wygrał walkę w powietrzu, ale trafił w słupek. Chwilę później zalał się krwią po zderzeniu z defensorem Miedzi. Z kolei w pierwszej części Makuch uderzył w poprzeczkę. Z klarownych okazji Rakowa to by było na tyle.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wyjątkowe obrazki. Tak koledzy uczcili jubileusz Lewandowskiego

Za to kilkukrotnie bliska objęcia prowadzenia była Miedź, choć wcale nie prowadziła gry. Zespół występujący na co dzień na zapleczu PKO BP Ekstraklasy bazował przede wszystkim na grze z kontry i kilka razy niewiele mu zabrakło, by zaskoczyć w ten sposób faworytów z Częstochowy. Ostatecznie żaden zespół nie zdołał znaleźć sposobu, by pokonać bramkarza rywali. Po trzydziestu minutach niezbyt ciekawej dogrywki przyszła pora na serię jedenastek.

W niej zaczął się prawdziwy koszmar Rakowa. Najpierw pomylił się Svarnas, który trafił w trybuny. Niebawem Jean Carlos uderzył w słupek. Z kolei Miedź spudłowała tylko raz i awansowała do kolejnej rundy.

Miedź Legnica - Raków Częstochowa 0:0 (4:3 w rzutach karnych)

O tej samej porze odbyły się także trzy inne spotkania. Tylko jedno zakończyło się w podstawowym czasie gry. Po wymianie ciosów Znicz Pruszków nie zdołał zatrzymać Chojniczanki Chojnice i mimo, że goście schodzili do szatni prowadząc 2:1, nie utrzymali korzystnego rezultatu do końca. W euforię stadion wprawił w 90 minucie Kamiński, który przypieczętował awans gospodarzy.

Chojniczanka Chojnice - Znicz Pruszków 3:2 (1:2) Kozina 17' Stanclik 24' Olejarka 36' Bakowicz 71' Kamiński 90'

Po serii jedenastek Stal Stalowa Wola uległa Arce Gdynia. Gospodarze byli bliscy sprawienia sensacji, a do karnych doprowadzili w 116. minucie. Ich wysiłki jednak zdały się na nich, bo piłkarze ze Stalowej Woli byli bardzo nieskuteczni i pudłowali aż trzykrotnie.

Stal Stalowa Wola - Arka Gdynia 1:1 (2:2 po dogrywce i 2:3 w rzutach karnych) Svec 15' Czubak 80' Navarro 108' Tavares 116'

Bliski sprawienia niespodzianki był również Górnik Łęczna. Ostatecznie jednak goście z Niepołomicy po szalonych rzutach karnych stanęli na wysokości zadania i w dwunastej serii jedenastek przypieczętowali awans do II rundy.

Górnik Łęczna - Puszcza Niepołomice 1:1 (0:1) (9:10 w rzutach karnych) Akhmedov 33' Kosidis 74'

Źródło artykułu: WP SportoweFakty