W piątek (11.10) wieczorem, przed sobotnim (12.10., o godz. 20:45) meczem Ligi Narodów z Polską na PGE Narodowym, reprezentacja Portugalii miała zaplanowaną oficjalną konferencję prasową w Warszawie.
Nieznana dokładna godzina przylotu Portugalczyków do Polski (silny wiatr może opóźnić ich wylot z lotniska w Lizbonie) skłoniła jednak działaczy tamtejszej federacji do zwrócenia się do UEFA o zgodę na zorganizowanie konferencji w Portugalii. Zezwolenie zostało wydane.
Michał Probierz nie krył zdziwienia całą sytuacją.
- Jestem bardzo zaskoczony, że nasi polscy dziennikarze zostali zlekceważeni tym, że Portugalczycy nie przyjadą tutaj na konferencję. Tak jak my w Szkocji (przed wrześniowym meczem LN - przyp. red.) chcieliśmy przełożyć, to nie dało się, a tutaj okazuje się, że jednak się da - skwitował (więcej TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Szokujące sceny! Młodzi piłkarze skoczyli sobie do gardeł
Na słowa Probierza zareagował Roberto Martinez. Selekcjoner Portugalii, który w piątek odpowiadał na pytania dziennikarzy, również z Polski, w ośrodku treningowym w Lizbonie, przyznał że nie ma mowy o braku szacunku.
- To nie jest brak szacunku, lecz chęć pomocy, uprzedzenie o możliwym spóźnieniu. Próbuję okazywać szacunek dziennikarzom i staram się zorganizować dwie konferencje - podkreślił, cytowany przez portal abola.pt.
Martinez zapowiedział, że przedstawiciele prasy będą mogli zadać mu pytania po przylocie do Warszawy. - Chciałbym powiedzieć, że to ma na celu ochronę pracy dziennikarzy. Podjęto decyzję o zorganizowaniu konferencji w Lizbonie, ale jednocześnie umożliwiono zadawanie pytań po przyjeździe do hotelu w Warszawie - podsumował 51-letni Hiszpan.