Byliśmy obserwatorami. Portugalia nie miała litości

PAP / Piotr Nowak / Polska - Portugalia
PAP / Piotr Nowak / Polska - Portugalia

Przez chwilę można było mieć nadzieję, że polska kadra postawi się Portugalii, ale to nie miało prawa się zdarzyć. Nasza reprezentacja przegrała 1:3. Portugalczycy byli dla nas nieuchwytni.

W tym artykule dowiesz się o:

Pierwsze sekundy meczu były obiecujące. Sebastian Walukiewicz zrobił chyba najodważniejszą akcję w karierze. Minął zwodem dwóch rywali i podprowadził piłkę pod pole karne Portugalczyków. Wyglądało to brawurowo. Zupełnie, jakby trener Michał Probierz wymyślił taktykę rzucenia się na rywala. Za chwilę groźnie dośrodkowywał Nicola Zalewski. W swoim stylu zatańczył na lewej stronie i posłał groźne podanie. Kibice byli w lekkim szoku, ale dało się wyczuć euforię na trybunach. Po tych dwóch zrywach nasza drużyna mocno się wycofała.

Różnica jakości była kolosalna. Piłka słuchała się Portugalczyków, jakby była przyczepiona sznurkiem do ich butów. Goście długo wymieniali podania, Cristiano Ronaldo uciekał Pawłowi Dawidowiczowi, a Rafael Leao gubił Przemysław Frankowskiego. Na Stadionie Narodowym zrobiło się cicho, jak w teatrze. Kibice z zaciekawieniem oglądali indywidualne popisy Portugalczyków. Nasi zawodnicy długimi fragmentami także wcielali się w rolę widzów.

Na początku polską kadrę ratował jeszcze Łukasz Skorupski. Bramkarz błysnął zwłaszcza po uderzeniu Bruno Fernandesa zza pola karnego. Gracz Manchesteru United uderzył technicznie i mocno. Piłka spadała pod poprzeczkę, ale Skorupski świetnie wybił się w powietrze i odbił ją na rzut rożny. W innej akcji bramkarza uratowała poprzeczka, gdy Ronaldo uderzał z kilku metrów.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Messi i spółka świętowali. Mieli ku temu ważny powód

Z naszych zawodników wyróżniał się jedynie Skorupski. Debiutujący Maxi Oyedele wyglądała na zawodnika, którego "spaliła" ranga spotkania. Grał bardzo zachowawczo, czasem nawet "chował" się za rywalami. Brakowało cech, które pokazał w Legii, jak choćby chęć gry do przodu, determinację, waleczność.

Drużyna Michała Probierza miała przebłyski. Raz nieźle podawał Piotr Zieliński. Robert Lewandowski był bliski znalezienia się na czystej pozycji, ale rywale przecięli to zagranie. Chwilę później po dobrym zachowaniu i strzale Walukiewicza, Karol Świderski mógł zaskoczyć Diogo Costę strzałem głową, ale pomylił się o metr.

To jednak Portugalczycy szybko potwierdzili swoją przewagę piękną akcją bramkową. Ruben Neves zagrał górną piłkę do Bruno Fernandesa, ten będąc tyłem do bramki inteligentnie wycofał piłke podając głową, a Bernardo Silva mocnym strzałem z powietrza pokonał Skorupskiego.

Kolejnym pokazem siły Portugalczyków był rajd Leao. Zawodnik Milanu chyba sam był zdziwiony, że tak łatwo idzie mu mijanie naszych zawodników. Wyprzedził Frankowskiego, następnie Oyedele, po kilkudziesięciometrowym sprincie znalazł się w polu karnym i oddał strzał. Piłka trafiła w słupek. A za chwilę znalazła się w polskiej bramce. 39-letni Ronaldo dostawił nogę i było 2:0. Gdy kapitan Portugalii cieszył się z gola wykonując charakterystyczny piruet, nawet polscy kibice celebrowali to trafienie.

Wielu z naszych fanów przyszło na spotkanie właśnie dla byłej gwiazdy Realu Madryt. Jeden z chłopców wbiegł na murawę z telefonem w momencie, gdy Ronaldo był zmieniany. Młody kibic w zasadzie zszedł z boiska razem z piłkarzem. Gwiazdor pozwolił chłopakowi na zdjęcie, a za chwilę ochrona wyprowadziła kibica ze stadionu.

Polska kadra powinna odpowiedzieć zaraz po przerwie. Po dośrodkowaniu Frankowskiego zabrakło centymetrów do gola. Lewandowski wyprzedził Diogo Costę i uderzył głową, tak jak Arkadiusz Milik w meczu z Niemcami dziesięć lat temu, nawet na tę samą bramkę. Nasz kapitan jednak spudłował.

Długo to spotkanie było pozbawione emocji. Polacy próbowali, ale nie mieli argumentów, a rywale kontrolowali przebieg meczu. Dopiero wejście Kacpra Urbańskiego rozruszało grę Biało-czerwonych. To gracz Bolonii ładnie wymienił piłkę z Zielińskim, następnie podał koledze w pole karne, a "Zielu mocnym strzałem dał naszej drużynie gola i nadzieję na remis.

Polacy uwierzyli, że mogą coś jeszcze zdziałać, ambitnie walczył choćby Michael Ameyaw na skrzydle. Nasi gracze protestowali, że zawodnik Rakowa był faulowany w polu karnym, a w tej samej akcji Portugalczycy wyprowadzili kolejny kontratak, który skończył się samobójczym golem Jana Bednarka.

Przez chwilę można było mieć nadzieję, że polska kadra postawi się Portugalii, ale to nie miało prawa się zdarzyć. Nasza reprezentacja przegrała 1:3. Portugalczycy byli dla nas nieuchwytni.

Polska - Portugalia 1:3 (0:1)

0:1 - Bernardo Silva 26'
0:2 - Cristiano Ronaldo 37'
1:2 - Piotr Zieliński 78'
1:3 Jan Bednarek 90' - samobójcza

Polska: Łukasz Skorupski - Paweł Dawidowicz, Jan Bednarek, Sebastian Walukiewicz (46 Jakub Kiwior), Przemysław Frankowski, Maximilian Oyedele (66. Jakub Moder), Piotr Zieliński, Sebastian Szymański (84. Krzysztof Piątek), Nicola Zalewski (76. Michael Ameyaw), Karol Świderski (76. Kacper Urbański ), Robert Lewandowski.

Portugalia: Diogo Costa - Diogo Dalot, Ruben Dias, Renato Veiga, Nuno Mendes, Ruben Neves, Bruno Fernandes (90. Otavio), Bernardo Silva (90. Samu Costa), Pedro Neto (81. Nelson Semedo), Rafael Leao (64. Francisco Trincao), Cristiano Ronaldo (63. Diogo Jota).

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Messi i spółka świętowali. Mieli ku temu ważny powód

Źródło artykułu: WP SportoweFakty