Mecz Polski z Chorwacją zaczął się wyśmienicie z perspektywy drużyny Michała Probierza. W 5. minucie gola strzelił Piotr Zieliński i wydawało się, że wszystko idzie zgodnie z planem. Później jednak nastąpiło jakieś całkowite zaćmienie i w sześć minut straciliśmy trzy gole.
I spora w tym "zasługa" Pawła Dawidowicza. Przy bramce na 1:1 wybił piłkę głową przed pole karne i cudowne trafienie zanotował Borna Sosa. Przy golu na 1:2 wybiegł ze swojej strefy, był spóźniony i pozwolił na prostopadłe podanie do Petara Sucicia, który pokonał Marcina Bułkę.
Natomiast prawdziwą kwintesencją i wisienką na torcie był błąd przy trzecim golu dla gości. Elementarz mówi, by nie podawać w poprzek boiska, zwłaszcza na swojej połowie. Jednak Dawidowicz nic sobie z tego nie robił, podał zbyt lekko do Jana Bednarka i piłkę przejął Sucić, podał do Martina Baturiny, a ten po prostu zabawił się w polu karnym i podwyższył prowadzenie Chorwatów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Przyszedł na konferencję z pupilem. Miał ważny powód
Po meczu na Dawidowicza spadła ogromna fala krytyki. Jedną z osób, która nie widzi już tego obrońcy w kadrze jest Wojciech Kowalczyk.
- Fajne zakończenie kariery reprezentacyjnej przez Pawła Dawidowicza. Fajny benefis. Moim zdaniem wystarczy jego gry w kadrze. Od momentu jego zejścia z boiska zaczęła się gra reprezentacji Polski w piłkę - powiedział Kowalczyk w Kanale Zero.
Były reprezentant Polski przyznał także, iż nie będzie już wierzył w żadne tłumaczenia selekcjonera Michała Probierza ws. Dawidowicza.
- Paweł Dawidowicz jest zbędny reprezentacji Polski. I niech mi tu nawet Michał Probierz nie mówi, że Dawidowicz miał uraz. Nie miał żadnego urazu. On nam zawalił dzisiejsze spotkanie. Patrząc z perspektywy tego, jak wszystko wyglądało, my ten mecz mogliśmy - nie mówię, że spokojnie, ale wygrać - dodał.
Kolejne starcie reprezentacja Polski rozegra 15 listopada - tym razem na wyjeździe. Jej rywalem będzie Portugalia, która plasuje się na pozycji lidera. Trzy dni później Biało-Czerwoni stoczą bój przeciwko Szkocji na PGE Narodowym.