Losy meczu Rakowa Częstochowa z Pogonią Szczecin ważyły się do końca. Gospodarze trafili osłabionych gości w doliczonym czasie. - Jeśli przegrywa się w takich okolicznościach, to w szatni nastrój jest powiązany z rozgoryczeniem. Oczywiście, że jesteśmy zdenerwowani - przyznał, cytowany przez klubowy portal, trener Portowców Paweł Ozga. Szkoleniowiec na ławce zastępował zawieszonego Roberta Kolendowicza.
- Z przebiegu meczu, oczywiście biorąc pod uwagę scenariusz, mogliśmy być zadowoleni. Mieliśmy swoje sytuacje. Grając z Rakowem, takie sytuacje trzeba wykorzystywać. Z Rakowem trudno gra się 11 na 11, a co dopiero 9 na 11. W ostatniej akcji zabrakło nam konsekwencji, żeby wygrać pojedynek i wybić piłkę - dodał szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO: Nie, to nie Liga Mistrzów. Gol stadiony świata
Takiego mecz jak ten z Pogonią nie był sobie w stanie przypomnieć trener Rakowa Marek Papszun. - Zdobyliśmy mega cenne punkty z rywalem, z którym zawsze gra się trudno. Byliśmy przygotowani, że Pogoń zmieni strukturę. 1. połowa była wyrównana, choć pod nasze dyktando, ale najlepszą okazję miała Pogoń. My graliśmy nie tak jak sobie zaplanowaliśmy - ocenił szkoleniowiec gospodarzy.
- Zdawaliśmy sobie sprawę, że Pogoni będzie trudno się utrzymać w ryzach. Ten system jest trudny, niejeden trener się już o tym przekonał. Później czerwona kartka, ale ona wynikała z naszego dobrego przygotowania do meczu. Od tego czasu zdominowaliśmy Pogoń. Nie było łatwo o sytuacje, byliśmy konsekwentni. Sprawdził się wariant ze środkowym obrońcą z przodu w środku. Dobrze zaprezentowali się też napastnicy, którzy wykonali dużo pracy, także przy okazji bramkowej. Według mojej oceny, mieliśmy dzisiaj najmocniejszą ławkę do tej pory w tym sezonie. To jest to, czego brakowało nam wcześniej w tym sezonie. Zdobywamy bardzo cenne trzy punkty i kontynuujemy serię - podsumował trener.