Powiedzmy sobie szczerze - Lechia Gdańsk nie jest najlepiej zarządzanym klubem w Polsce. Niewyjaśnione kwestie właścicielskie, osoba Paolo Urfera, niekończące się problemy organizacyjne i finansowe.
Już nie chodzi nawet o to nieszczęsne oświadczenie, podczas którego trener Szymon Grabowski otrzymał "wsparcie" od zarządu klubu, ale jednocześnie dowiedział się, że nieudolnie prowadził zespół.
Otóż ktoś w klubie wpadł na pomysł, by ograniczyć liczbę widzów przy okazji meczu z Legią Warszawa do 25 tysięcy.
Bo choć Lechia w obecnym sezonie w żadnym meczu nie zbliżyła się do takiego wyniku, to jednak można było z góry założyć, że na spotkanie z Legią kibice chętniej ruszą po bilety.
I co? Zaskoczenie - ruszyli!
Sprzedaż odbywała się internetowo, co w dzisiejszych czasach jest normą, ale w Gdańsku (i pewnie też w paru innych miastach) jest spore grono kibiców, którzy mają dziwne hobby i lubią nabywać wejściówki w punktach stacjonarnych, również w kasach bezpośrednio przed meczem.
Teraz nie mieli takiej możliwości. Około godz. 18 bilety się skończyły.
Dlaczego? Powód jest prosty i oczywisty: z biedy. Lechia oszacowała, że na mecz nie przyjdzie więcej niż 25 tys. ludzi i na tyle zgłosiła imprezę masową. Im więcej osób zgłoszonych, tym większa liczba ochroniarzy potrzebna jest do przeprowadzenia zawodów, a co za tym idzie trzeba wyłożyć więcej pieniędzy na ochronę (inna sprawa, że dług klubu względem firmy ochroniarskiej wynosi ponad milion złotych).
Żeby nie być gołosłownym - dodatkowy tysiąc kibiców to siedemnastu dodatkowych ochroniarzy.
Ktoś powie: nie ma co narzekać. Zdarzyło się pierwszy raz. Wyciągną wnioski i więcej nie powtórzą tego błędu.
Właśnie nie. To już przynajmniej trzeci taki przypadek. Po raz pierwszy zrobiło się głośno przy okazji meczu z Rapidem Wiedeń w eliminacjach Ligi Konferencji. Wtedy klub przyłączył się do akcji kibiców #trzydychynaLechię, podczas gdy zgłoszono 28 tysięcy.
Kolejny przykład? Poprzedni sezon i pierwszy mecz w I lidze po spadku z Ekstraklasy. Do Gdańska przyjechał Motor Lublin, ciśnienie wśród kibiców było spore, tymczasem spotkanie zgłoszono na 8 tys. kibiców i spore grono odeszło spod kas, używając słów powszechnie uważanych za wulgarne.
Nowy sezon, stare praktyki.
W efekcie mecz z Legią obejrzało tylko 25 tys. kibiców i spora część pięknego stadionu w Gdańsku stała pusta.
Tomasz Galiński, WP SportoweFakty