W dwóch ostatnich meczach na własnym stadionie piłkarze Ruchu wywalczyli zaledwie jeden punkt. Założenia były inne. Teraz przed Niebieskimi mecz kończący pojedynki w 2009 roku z Piastem w Wodzisławiu. - Wydaje mi się, że wszyscy zawodnicy są w dobrej dyspozycji - zapewnia szkoleniowiec 14-krotnych mistrzów Polski Waldemar Fornalik. - Znak zapytania należy postawić przy grze w Wodzisławiu jedynie przy Rafałe Grodzickim. Ma w dalszym ciągu problem z krwiakiem, ćwiczy indywidualnie pod okiem doktora Wielkoszyńskiego. W czwartek będzie ostatecznie wiadomo czy z Piastem będzie mógł wystąpić - tłumaczy trener, który wierzy, że zespół nie podłamał się porażką z Wisłą w niedzielę. - Mam nadzieję, że przegrana nas wzmocni, a nie osłabi. Chciałbym, aby to, co było dobre w meczu z krakowianami było kontynuowane w spotkaniu z Piastem. W pojedynku z gliwiczanami musimy wyjść i grać o pełną pulę - dodaje trener, który nie robi tragedii z przegranej z mistrzami Polski. - Staram się z tego meczu z wyciągnąć pozytywne wnioski. Chciałbym, aby piłkarze zapomnieli o mniej przyjemnych chwilach z tego spotkania. Przecież przez wiele minut graliśmy dobrze. Wszystko zmieniło się po strzelonym golu. Być może niektórzy przerazili się, że można wygrać z Wisłą - stara się znaleźć przyczyny przegranej Fornalik, który w meczu z Białą Gwiazdą zauważył nieczęsto spotykane zjawisko. - Wisła w meczu z nami była bardzo "napomponowana". Przyznam, że takiej radości krakowian po golach dawno nie widziałem - ocenia szkoleniowiec.
Piątkowa pora meczu Piasta z Ruchem na stadionie w Wodzisławiu nie sprzyja wysokiej frekwencji. Wiele wskazuje na to, że w grudniowe popołudnie obiekt przy Bogumińskiej będzie świecił pustkami. - Inne są mecze na Cichej, a inaczej grać się będzie w Wodzisławiu. Jednak z tego co wiem, będą tam obecni nasi kibice i liczymy na ich wsparcie. Nie raz udowodnili, że w meczach wyjazdowych potrafią stworzyć wspaniałą oprawę i niepowtarzalny klimat. Było tak chociażby w naszym w ostatnim meczu z Odrą. Głównie dzięki nim atmosfera była inna niż w pozostałych pojedynkach w Wodzisławiu - przekonuje trener chorzowian, który uśmiecha się na myśl, że przed i po meczu będzie mylony ze szkoleniowcem gliwiczan Dariuszem Fornalakiem. - Często tak się działo. Swego czasu sytuacje boiskowe przypisywano nie temu, kto brał w nich udział - wspomina trener Waldemar Fornalik. - Pogodziliśmy się z tym. Kiedyś byliśmy wspólnie na losowaniu Pucharu Polski. I okazało się, że to był błąd, bo nawet prowadzący miał problem z zapamiętaniem układu naszych imion i nazwisk - kończy z uśmiechem mistrz Polski w barwach Niebieskich z 1989 roku.