Podczas gdy w Europie środkowej społeczeństwo musi się już mierzyć z jesienną aurą, w Hiszpanii nadal mogą cieszyć się wysokimi temperaturami. Z tego powodu m.in. Majorka nadal oblegana jest przez turystów z całego świata.
Ci, przechadzając się po Ballermannach (sześciokilometrowy odcinek wybrzeża na wschód od Palmy, stolicy wyspy), mogą natknął się na stragan, gdzie sprzedawane są koszulki reprezentacji Niemiec. Te budzą jednak ogromne kontrowersje.
Liczba 44, która znajduje się na plecach, została zmodyfikowana tak, aby jeszcze bardziej przypominała runy SS (symbol nazistowski). W dodatku nad numerem koszulki zamiast nazwiska zawodnika widnieje słowo "Fuhrer" (był to tytuł używany przez Adolfa Hitlera).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Niesamowite show młodego bramkarza. "To naprawdę się wydarzyło"
I co warte podkreślenia, sprzedawcę najprawdopodobniej nie spotka za to żadna kara. Jak to możliwe? Szczegółowo w rozmowie z "Bildem" wyjaśnił to Bartolome Salas Segui, doskonale znany na Balearach prawnik.
- Niestety, nie jest łatwo sobie z tym poradzić, ponieważ symbole te nie są ścigane w Hiszpanii. Należałoby wykazać, że rozpowszechnianie symboli gloryfikowałoby zbrodnie lub gloryfikowało sprawców - przekazał.
Policja co najwyżej mogła skonfiskować koszulki za plagiat. Tak się jednak nie stało. Dziennikarka "Bildu" chciała porozmawiać ze sprzedawcą na temat odzieży i symbolu, jaki był nadrukowany. Ten odmówił komentarza.
Przypomnijmy, że w kwietniu, na kilka tygodni przed rozpoczęciem Euro 2024, Adidas i Niemiecki Związek Piłki Nożnej (DFB) wstrzymały sprzedaż koszulek właśnie z numerem 44 na plecach.