Z punktu widzenia promocji kobiecej piłki w Polsce, trudno wyobrazić sobie lepsze okoliczności na nią niż awans pierwszej kadry na duży turniej. To jeszcze nigdy w historii się nie wydarzyło, ale wciąż jeszcze istnieje na to szansa. Przed Biało-Czerwonymi dwustopniowe baraże. W pierwszej rundzie zespół prowadzony przez trener Ninę Patalon zagra z Rumunią, a więc zespołem z dywizji C tegorocznej Ligi Narodów.
Reprezentacja Polski to uczestnik dywizji A Ligi Narodów, w której jednak doznała sześciu porażek w sześciu meczach. Po dwa razy lepsze okazały się od nas Austriaczki, Niemki oraz Islandki. To też miało wpływ na rozstawienie, a raczej jego brak, w potencjalnej drugiej rundzie kwalifikacji do Euro 2025.
- Tam nie będzie łatwiej z nikim. Tam będzie dokładnie tak samo trudno z każdym i do każdego meczu trzeba będzie się przygotować naprawdę maksymalnie dobrze. I wierzyć, bo może tej wiary też nam trochę brakowało - bo jeszcze przeciwnik nas łamał. W trakcie Ligi Narodów potrafiliśmy w jedną minutę stracić dwie bramki. To pokazuje, że jednak musimy być silniejsi, ale to też są elementy do wypracowania - podkreśliła na lipcowej konferencji prasowej selekcjonerka reprezentacji Polski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Niesamowite show młodego bramkarza. "To naprawdę się wydarzyło"
Teoretycznie w dwumeczu z reprezentacją Rumunii, a więc w pierwszej rundzie, Polki będą faworytkami. Dawno w takiej roli nie grały. Według założenia z początku roku, spotkania z wyżej notowanymi przeciwniczkami pokroju Islandii, Niemiec czy Austrii miały "zahartować" nasz zespół choćby przed popełnianiem prostych błędów oraz uczulić na większą skuteczność pod bramką przeciwniczek.
- Utrzymanie piłki z tymi rywalkami okazało się trudniejsze. Szczególnie kiedy zdarzają się sytuacje, że jesteśmy nie do końca jeszcze skoncentrowani na tym, co się wydarzyło przed chwilą, a tracimy zaraz kolejną bramkę. Myślę, że najbardziej widoczne było to w meczu z Niemkami, bo jednak do 77. minuty utrzymywaliśmy korzystny wynik, a później pękliśmy. Będziemy mieli dwa mecze w październiku, żeby to usprawnić - uważa Patalon.
Choć nie powinno się za bardzo wybiegać w przyszłość, dodajmy z dziennikarskiego obowiązku, że jeśli reprezentacja Polski okaże się lepsza od Rumunii, w drugiej rundzie spotka się z lepszym z pary Słowenia - Austria, gdzie dużo większe szanse daje się tej drugiej ekipie. Mierzyliśmy się już z nią w Lidze Narodów i też nie udało się zdobyć ani jednego punktu.
Trener Nina Patalon nie zamierza jednak zbaczać z przyjętej wcześniej filozofii i zaszczepia ją swoim piłkarkom. Wierzy, że zaprowadzi ona kadrę do sukcesu w postaci awansu na mistrzostwa Europy, które w lipcu 2025 roku odbędą się w Szwajcarii.
- Chciałabym podkreślić, że tylko grając w ten sposób, tj. utrzymując tę strukturę atakowania, bronienia, komunikując się w optymalny sposób i realizując właśnie poszczególne nawet te małe punkty, które mogą zaistnieć w meczu, grając z tymi rywalami, to jest jedynie droga do sukcesu - mówi trener polskiej kadry.
Mecz Rumunia - Polska rozpocznie się w Bukareszcie w piątek 25 października o godzinie 18:00. Rewanż zaplanowano na wtorek 29 października, także na 18:00 na Polsat Plus Arenie w Gdańsku. Oba starcia transmitować będzie TVP Sport.