Wynik na tak, gra na nie. Trener Pogoni Szczecin tłumaczył problem

PAP / Marcin Bielecki / Paweł Ozga w czasie meczu Pogoni Szczecin z Puszczą Niepołomice
PAP / Marcin Bielecki / Paweł Ozga w czasie meczu Pogoni Szczecin z Puszczą Niepołomice

Pogoń Szczecin zwyciężyła 2:1 z Puszczą Niepołomice, choć szczególnie w drugiej połowie miała wielki problem z ostatnim klubem w tabeli PKO Ekstraklasy. Asystent trenera Paweł Ozga próbował to wytłumaczyć.

Pogoń Szczecin obroniła twierdzę w PKO Ekstraklasa, w której od początku sezonu tylko zwycięża. Zapewniła sobie wygraną strzałem Linusa Wahlqvista w końcówce podstawowego czasu. Wcześniej straciła prowadzenie zdobyte uderzeniem Efthymisa Koulourisa i w drugiej połowie dopuściła do wielu sytuacji podbramkowych Puszczy Niepołomice. Tym samym wygrana 2:1 została odniesiona w męczarniach.

- Najważniejsze są trzy punkty. Druga połowa powoduje w nas niedosyt i mamy nad czym pracować. W wielu spotkaniach wcześniej było równie trudno i nie zwyciężaliśmy. Tym razem zespół podniósł się po golu na 1:1 - opowiada Paweł Ozga, asystent Roberta Kolendowicza, który zastępował zawieszonego pierwszego trenera.

- Daliśmy się wciągnąć w propozycję Puszczy i nie potrafiliśmy skontrolować meczu poprzez posiadanie piłki. Nie mieliśmy kontroli nad meczem i płynności w grze. Tego nam zabrakło i gra była przez to szarpana. W takich trudnych momentach musimy pracować nad tym, żeby nie nakręcać przeciwnika - dodaje Ozga.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!

Puszcza wysoko zawiesiła poprzeczkę gospodarzom i choć kompletnie przespała pierwszą połowę meczu, to po zmianie stron mocno zagrażała Pogoni. Drużyna Tomasza Tułacza narobiła dużo zamętu pod bramką Pogoni i przy odrobinie lepszej skuteczności mogła nawet zdobyć prowadzenie. W końcówce dostała jednak bolesny cios i nie odbiła się od dna tabeli w PKO Ekstraklasie.

- Przegraliśmy, ale nie mamy się czego wstydzić. Chcę pochwalić zawodników za to, jak prezentowali się po przerwie. W pierwszej połowie graliśmy zbyt mało odważnie, ale zmieniliśmy się na lepsze. Pogoń miała trochę szczęścia, którego nam zabrakło. W trzech sytuacjach aż nieprawdopodobne, jak nie wpadła bramka. W końcówce zła organizacja spowodowała stratę gola na 1:2 - wspomina Tomasz Tułacz.

- Są podstawy do budowania - gra po przerwie i odwaga. Jeżeli będziemy prezentować się tak jak w Szczecinie, to możemy być w miarę optymistycznie nastawieni. Jesteśmy w kryzysie punktowym związanym z problemami kadrowymi. Cieszą jednak powroty zawodników po kontuzjach - dodaje trener Puszczy.

- W drugim sezonie w ekstraklasie trochę zmieniliśmy organizację gry i personalia. Po wygranym meczu z Lechią pojawiło się u nas aż siedem urazów. Jedna sprawa to wyleczenie kontuzji, ale druga to powrót do formy. Przed nami bardzo trudne zadanie, żeby wyjść z kryzysu, ale życie pokazało, że nie ma rzeczy niemożliwych - ocenia Tułacz.

Komentarze (0)